Źródło

The Fountain
2006
7,3 91 tys. ocen
7,3 10 1 91497
6,3 30 krytyków
Źródło
powrót do forum filmu Źródło

Film do którego zabierałem się dwukrotnie i dwa razy zasnąłem oglądając go. Już wiem, że nie należy sugerować się oceną filmu na filmwebie.

ocenił(a) film na 1
Maurer

Raczej dowodzi Twojej ignorancji fakt, że zarzucasz ignorancję osobom, którzy filmu nie kupują. Może właśnie dlatego, że widzą jego pompatyczność, kicz i wpychanie na siłę czyichś filozofii i czyichś przemyśleń. Co z tego, że pojawiają się tam wątki takiej czy innej filozofii. W książkach Paulo Coehlo też masz mnóstwo wszelakiej filozofii i też jego wyznawcy masturbują się własną wrażliwością i inteligencją.

Ten film nie skłania do przemyśleń i nie porusza wyobraźni widza. Pomyśl o przełożeniu tego na literaturę i nagle się okazuje, że dupa, że nie ma magii, że sam bełkot. Hipertrofia a sens umyka. Odejmiesz kiczowate obrazki i wzniosłą muzykę Mansella i finito, gniot nie do przejścia.

Dla mnie ignorancją jest uznawanie czyichś przemyśleń za wartościowe, zamiast szukać swoich własnych.
Ja czułem zażenowanie przy seansie i ciągle czuję zażenowanie czytając komentarze kultywujących ten film.
Wystarczy spojrzeć na oceny. Niewiele jest ocen 7 albo 6. Zazwyczaj dycha z serduszkiem albo 9. Na szczęście Ci co się nie nabrali na Aronofskiego nieco ściągają tę produkcję z piedestału wlepiając pały.

Nie wiem czy się nad tym zastanawiałeś, dlaczego jest taki rozstrzał w ocenie. Nie wynika on z faktu, jakby wielu sobie na tym forum życzyło, że ktoś jest głupi, niewrażliwy i niecierpliwy. Nie . Głównie wynika z tego, że niektórzy nie lubią być manipulowani. Poza tym w tym filmie jest taka wielość, że dla każdego coś miłego, full universall, 40 zakończeń, 700 morałów, milion nawiązań, ale wszystko gotowe i na tacy a rozum śpi. Już nie chcę mówić o stronie wizualnej i dźwiękowej, ale proszę mi uwierzyć, że każdy spec od muzyki czy obrazu, doskonale wie jak wycisnąć łzy milionów, ale zapewniam, że sam tego nie kupuje.

Bonneville

To, że pojawiają się tam wątki z takiej, a nie innej filozofii, ma takie znaczenie, że niektórzy zarzucają mu "pseudofilozoficzność" (ile razy mam to powtórzyć?). Tylko dlatego o tym wspomniałem.

Nikt nic nikomu nie wpycha na siłę. Możesz zgodzić się z filmem lub nie. Normalka. Właściwie czego w takim razie oczekujesz od kina (czy w ogóle od sztuki)? Jeśli nie ma wyrażać konkretnych poglądów to czym ma być? Niezrozumiałym zlepkiem scen, do którego każdy może dobudować własną ideologię? Jaki sens ma wtedy taki film, jeśli nie ma być czystą rozrywką? Zawsze wydawało mi się, że sztuka to forma wypowiedzi, nośnik konkretnych treści, które równie konkretnie maja oddziaływać na widza. Widocznie się myliłem.

"Dla mnie ignorancją jest uznawanie czyichś przemyśleń za wartościowe, zamiast szukać swoich własnych." Ręce opadają. O czym Ty tu piszesz? O orwelowskim "dwójmyśleniu"? Nie wierzę, że ktokolwiek jest wstanie uznać czyjekolwiek przemyślenia za wartościowe nie podzielając ich. A skoro je za takie uznaje, to są też jego. Pewnie jest ze mną coś nie tak, ale słysząc czy czytając czyjąś sensowną wypowiedź myślę sobie "Tak, on/ona ma rację! Też tak myślę!". Mało tego! Nie mam poczucia ujmy na intelekcie. Szokujące, prawda? Myślę, że powinieneś porzucić wszelkie media i sztukę, aby nie stykać się z jakimikolwiek poglądami, bo jeszcze się z nimi zgodzisz. Uważaj na to. Wydaje mi się również, że podzielanie czyichś poglądów nie wyklucza niezależnego myślenia.

Od kiedy patos jest niewłaściwy? Byłby niewłaściwy w "American Pie", ale tu pasuje jak ulał. Podobnie jak w "Stalkerze" (którego obaj, jak wnioskuję z Twojej oceny, uwielbiamy).

Zdecydowanie wyobrażam sobie wersję literacką z identycznym sensem i magią (jak to nazwałeś, chociaż bez genialnej muzyki Mansella doza "magii" pewnie zmniejszyłaby się).

Ciekaw jestem co znaczy w tym przypadku "być manipulowanym"?

A na deser piękne sprzeczności:
1)"Ten film nie skłania do przemyśleń i nie porusza wyobraźni widza." vs. "Poza tym w tym filmie jest taka wielość, że dla każdego coś miłego, full universall, 40 zakończeń, 700 morałów, milion nawiązań[...]"
2)"Poza tym w tym filmie jest taka wielość, że dla każdego coś miłego, full universall, 40 zakończeń, 700 morałów, milion nawiązań, (vs.) ale wszystko gotowe i na tacy a rozum śpi."
Przyznam, że druga jest moją ulubioną. Przeciwstawienie drugiej części zdania jego pierwszej części naprawdę robi wrażenie. 40 zakończeń na tacy! Ależ z tego Aronofsky'ego spryciarz. Jak on to upchnął?! W dodatku 700 morałów i milion nawiązań odczytywanych przez widza bez intelektualnego udziału! Ale jednak partacz z Aronofsky'ego! Milion nawiązań i ciągle puste brednie! Wydawałoby się, że to powinno uargumentować słuszność filmu. (gwoli ścisłości: nie ma tam 40 zakończeń i aż 700 "morałów")

ocenił(a) film na 1
Maurer

Albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem, albo nie rozumiesz tego o czym ja do Ciebie mówię, co sprawia, że zaczynam wątpić w sens tej dyskusji. A propos sprzeczności, równie dobrze możesz wyciąć z mojego tekstu słowa "tak" i przeciwstawić je przeciwko słowom "nie". Jestem przekonany, że używam obydwóch.

Nie wiem czy wiesz na czym polega przemyślenie, ale jeśli ktoś da Ci gotową receptę i coś na tacy, to już nie ma miejsca na przemyślenie. Przypuszczam, że miewałeś w szkole coś takiego jak np. interpretacja wierszy na języku polskim. Jeśli tak, to wtedy było miejsce na przemyślenia, jeśli Twoja pani od polskiego przeczytała Ci gotową interpretację danego wiersza, to już miejsca na przemyślenia nie było. Gdzie tu niejasność? Dlaczego muszę tłumaczyć takie rzeczy?

Co do wielości, to przenieś sobie analogicznie jak w moim przykładzie, że pani Ci przeczyta setki interpretacji na temat wiersza i mogłaby milion a i tak nie ma miejsca na przemyślenia, bo dostajesz gotowe myśli, nie wytworzone przez swojego gąbczastego a jedynie wchłonięte czyjeś. Jest to już jasne? Dalej widzisz sprzeczność? Coś jeszcze trzeba wytłumaczyć w tym względzie? Mogę podać jakąś łatwiejszą analogie jeśli jest taka potrzeba. No problemo.

Co do sztuki, to byłbym bardzo ostrożny w uznawaniu tego filmu za sztukę. Nie chce mi się tego tłumaczyć. Zresztą już tłumaczyłem nie raz na forach pod tym filmem.

W kwestii zgadzania się, to powiem Ci, że nie mam problemu z podzielaniem poglądów, ale film porusza kwestie metafizyczne, kwestie życia i życia po życiu. W tych tematach powinno być miejsce na refleksję, na wyobraźnię a nie podsuwane pomysły.

Ja ciągle nie mogę się od nikogo doprosić o wyjaśnienie mi dlaczego ten film jest tak przez kogoś uwielbiany. Muzyka, spoko, jest ładna, taka ma być i jest. Obrazy, jak dla mnie kicz potworny, ale nie każdy musi to dostrzegać, spoko jego sprawa, jego gust. Co dalej? Najbardziej mnie wkurza, że osoby takie jak ja, które jadą po tym filmie jak po łysej kobyle, bo na to dokładnie zasługuje, są posądzane o brak wrażliwości, o niezrozumienie, o niedojrzałość itd. Najtrudniejsze do zrozumienia dla wielu ludzi jest to, że ten film jest kiczowatą , komercyjną chałą. Pod tym względem jest rzeczywiście trudny do zrozumienia. To, że się komuś podoba, nie świadczy o intelekcie, wrażliwości i dojrzałości widza. Chociaż, tutaj możesz mieć rację, że sobie zaprzeczam. Właśnie, że niestety świadczy.

Postaram się wytłumaczyć w miarę jasno co mi się nie podoba w wielości i przesyceniu. "Źródło" jest jak ciężki pornol, wszystko widzisz, każdą dziurę od środka, zero miejsca na wyobraźnie. Ja preferuję filmy, które są jak zmysłowa erotyka, w której nie widzisz wszystkiego, że coś się ledwie rysuje, ale wyobraźnia Ci buzuje na maksa i zarazem podniecenie. Po prostu lubię używać swojego mózgu i swojej wyobraźni. Polecam naprawdę każdemu. Bardzo dobra rozrywka, mózg się rozwija, człek jest mądrzejszy itd.

Nie mam problemów z czyimiś poglądami, natomiast należę do mniejszości ludzi, którzy wolą szukać odpowiedzi na pytania, na które być może nigdy ich nie znajdziemy, niż przyjmować czyjeś pomysły i twierdzenia, gdzie wiem, że ten ktoś nie ma kompletnie żadnych narzędzi ani sposobu na sprawdzenie tego by swoje pomysły potwierdzić lub logicznie uzasadnić. Zaprzecza rozsądkowi i logice jaka przemawia za tym, że człek po prostu zdychał. Każdy kto żył zdechł i każdy kto żyje zdechnie. Koniec kropka. Jeśli ktoś ma problem z wyobrażeniem sobie tego co będzie po śmierci, to niech sobie przypomni swoje życie zanim został poczęty. Nie da się? Blokada? No właśnie. Tak samo będzie jak się umrze. To są fakty. Natomiast można snuć bajania, owszem. Aronofsky starał się zobrazować czyjeś bajania na ten temat, mało tego jak wspomniałem, tam jest całe mnóstwo tych bajań, dla każdego coś miłego, więc gdzie jest miejsce na refleksję? Gdzie jest miejsce na refleksję o życiu? Nie ma. Więc co jest takiego w tym filmie o czym nie wiem i nie widzę? Bo jak do tej pory nie przeczytałem co jest takiego w filmie, natomiast przeczytałem całe mnóstwo niedorzecznych bzdur, że nie zrozumiałem, że nie mam wrażliwości, że jestem niedojrzały. Zazwyczaj od osób, które nie potrafią uznać faktu, że świat nie dzieli się na ludzi mądrych, czyli takich za jakich oni siebie uważają i głupszych od nich. Nie mówiąc o blokadzie w mózgu, która nie potrafi dopuścić do świadomości faktu, że są ludzie od nich mądrzejsi.

Bonneville

Sprytny unik, ale porównanie absurdu, który wcześniej zawarłeś w swoim wpisie do opozycji "tak - nie" jest co najmniej chybione.

Musisz tłumaczyć takie rzeczy, bo pleciesz głupstwa przekonany o ich słuszności, a ja nie mogę na to patrzeć i mam nadzieję to zdemaskować. Nie rozumiem co nie pozwala Ci na przemyślenia i swobodną interpretację? Co ją zdradza (tym bardziej, że uważasz, iż jest ich wiele)? Po obejrzeniu filmu Twój "gąbczasty" powinien na podstawie fabuły i symboli w nim zawartych wysnuć jakąś konkluzję. Ty natomiast piszesz o "Źródle" tak, jak gdyby w zakończeniu pojawiała się profesor filmoznawstwa i objaśniał jedyną słuszną interpretację.

Stwierdzenie, że ten film nie jest dziełem sztuki (w dodatku nie poparte argumentami) nie zasługuje na komentarz.

Wybacz, ale jeśli uważasz, że jakiekolwiek filmy, poza surrealistycznymi i dziwadłami Reygadasa, zdają się na wyobraźnię widzów, to jestem zmuszony stwierdzić, że prawdopodobnie ich nie zrozumiałeś. Każda historia, każdy symbol mają zawsze naprowadzić widzów na konkretne wnioski. Zdarzają się jak już mówiłem wyjątki, ale lwia część kina taka właśnie jest. Chyba nie sądzisz, że ktoś pisze scenariusz nie mając wizji przesłania, które ma on zawierać?

Dlaczego ten film jest wspaniały? (Uwaga! Będzie patetycznie, ale to w końcu tematy ostateczne.) Oczywiście nie bez znaczenia są walory estetyczne: piękne zdjęcia, muzyka, scenografia. Potęgują siłę historii, która jest tu najważniejsza. "Źródło", tak jak wszystkie filmy, nie odkrywa przed nami "Ameryki" (ewentualnie przed wyznawcami kilku religii z czym i tak pewnie się nie zgodzą), ale formułuje dramat, który nas wszystkich dotyczy. To historia buntu przeciwko śmierci. Pisałeś coś o tym, że każdy "zdechnie" i coś o "bajaniach" na ten temat. Nie uważam, że Aronofsky coś tam "baja". Z perspektywy wielu ludzi są to raczej fakty ubrane w kulturowy kod. Chodzi tu o bezradność, tak jak w greckiej tragedii. Nie wiem czy cenisz "Króla Edypa", ale chyba nie powiesz mi, że pobudził Twoją wyobraźnię. Przejdźmy do meritum. Żona głównego bohatera umiera, ale on nie chce dać za wygraną. Isabel jest dla niego wszystkim, a bez niej jego życie nie będzie miało już sensu. To najstarsza historia świata, cholernie poważny problem miliardów ludzi. Ilu ucieka przed tym lękiem w rozmaite religie? Chcą wierzyć w nieśmiertelność, zmartwychwstanie. Tomas w to nie wierzy. Chce nieśmiertelności tu i teraz, jak większość z nas. Nawet osoby wierzące nie chcą poddać się "woli boskiej" i nie ustąpią dopóki nie wykorzystają wszystkich medycznych możliwości. Ten bunt i walka są ubrane we wspaniałą, hipnotyzującą i poruszającą historię. Jak już wspominałem jest bezradny i musi przegrać. Jedyna nieśmiertelność jaką możemy osiągnąć to zlanie się w bezosobową masę, która będzie tytułowym źródłem życia, które w związku z tym, przez śmierć staje się... nieśmiertelne (to chyba niepodważalne; po prostu biologia). Jest w tym niewątpliwie coś co możemy nazwać boskim. Bezlitosny wieczny system, któremu jesteśmy podporządkowani. Stąd motyw drzewa reprezentujący axis mundi ("oś świata"). Tomas zrozumiawszy swoja bezradność godzi się ze śmiercią. W opowieść, którą kończy konkwistador również przekonuje się co znaczy nieśmiertelność, kiedy wypija sok z drzewa życia. To poruszająca historia ujmująca największy i najpowszechniejszy lęk ludzkości oraz jej bezradność wobec niego. Ja tu widzę bardzo poważną refleksję o życiu.

Pewnie powiesz, że to nic odkrywczego, ale ja nie potrafię podać ani jednego przykładu naprawdę odkrywczego filmu. Wszystkie przecież odzwierciedlają problemy i radości ludzkości. Sztuka jedyni je formułuje na wymyślony przez twórcę sposób (oprócz abstrakcjonizmu itd.). Co do kiczu - nie czułem go ani przez chwilę.

Znów sprzeczność: "[...] Zazwyczaj od osób, które nie potrafią uznać faktu, że świat nie dzieli się na ludzi mądrych, czyli takich za jakich oni siebie uważają i głupszych od nich. (vs.) Nie mówiąc o blokadzie w mózgu, która nie potrafi dopuścić do świadomości faktu, że są ludzie od nich mądrzejsi."
Zaznaczam, że te zdania sąsiadują ze sobą. Nic nie wyciąłem. Świat dzieli się na mądrych i głupich czy nie? Najpierw piszesz, że nie, a potem, że głupi nie potrafią zaakceptować, że istnieją mądrzejsi od nich (czyli oczywiście Ty). To znów nie jest "tak - nie".

ocenił(a) film na 1
Maurer

Dobry człowieku, po raz kolejny cytujesz moje zdania i imputujesz mi ich sprzeczność. Tak więc po raz kolejny zastanawiam się nad sensem rozmowy i tłumaczeń.
Albo masz taką manierę w dyskusji i żeby zdeprecjonować czyjąś wypowiedź, starasz się na siłę wyszukiwać sprzeczności, przez co sens Ci umyka, albo nie czytasz ze zrozumieniem. Nie wiem w czym problem, może wyciągasz tylko fragmenty zdania złożonego, może opuszczasz wyrazy, naprawdę nie wiem. Nie piszę tego złośliwie, ale przeczytaj raz jeszcze w skupieniu to co napisałem w tych zdaniach, które cytujesz, zastanów się nad ich znaczeniem i dopiero mi odpisuj, a nie po raz kolejny wciskasz mi jak w Żyda chorobę, że sobie zaprzeczam. Nie zmuszaj mnie bym pisał do Ciebie jak do osoby nierozgarniętej. Z tego co piszesz i jak piszesz, wnioskuję, że nie rozmawiam z idiotą, natomiast zarzucanie sprzeczności zdaniom, które nie są w żadnym stopniu sprzeczne, sugerują co innego.

Streściłeś i wytłumaczyłeś mi film, który ja widziałem. Zupełnie nie potrzebnie to zrobiłeś, bo wiem doskonale o czym on jest. Na końcu tego streszczenia napisałeś, że widzisz poważną refleksję o życiu. Być może, ale nie swoją, lecz pokazaną przez twórcę. Aby film był refleksyjny nie oznacza, że ma pokazywać czyjąś refleksję a do niej skłonić lub zainspirować.

Co do fabuły filmu to masz totalnie banalnych i sztampowych bohaterów. Czyli on piękny, szlachetny i mądry, ona piękna szlachetna i mądra i zajebiście się kochają. Król i królowa balu. To jest banał, typowy hollywoodzki banał, wykorzystywany od lat w najróżniejszych konfiguracjach. Co za tym idzie? Ano to, że postaci są bez charakteru, są sztuczne, nierealistyczne, bezkrwiste.

Można je opisać zaledwie kilkoma słowami a potem rzucić w wir jakichś wydarzeń.
Jest to stara sprawdzona formuła kina komercyjnego a zatem mało ambitnie.

Lecimy dalej. Lęk przed śmiercią, oni się kochają, ona umiera, więc klasyczny wyciskacz łez, krzyk, rozpacz, "WHY?!" itd.
No i w tej ckliwej historyjce pojawia się efekciarstwo. Dla Ciebie piękne zdjęcia. No cóż, jeśli ktoś lubi cukierkowe, sztuczne obrazki, niczym z fototapety w tanim hostelu to ok. Podświetlane na niebiesko fontanny wypływające ze złotych rurek między sztuczne rośliny, też lubisz? Szczyt gustu i estetyki?

Tak więc mamy już ckliwie, mamy cukierkowo i pompatycznie, no to teraz trzeba zrobić symbolicznie i filozoficznie.

Pojawia się wiele symboli, zgadza się, ale co za tym idzie? Czy człowiek po przeczytaniu ulotki Hare Krishna ma pojęcie o tej religii i zna jej filozofię? Czy jeśli ktoś chodzi na msze, nosi krzyżyk, ma sakramenty i wierzy w chrześcijańskiego boga, jest katolikiem? Od kiedy to pojawienie się, lub wielość zawartych w filmie symboli świadczy, że są one jakkolwiek zgłębione? Niby, która filozofia jest zgłębiona w tym filmie? To, że się pojawiają różne wierzenia, nawiązania filozoficzne i symbole nie oznacza, że są zastosowane celnie, wnikliwie, z poszanowaniem i sensem. Nie mówiąc o tym, że widzimy raczej wyznawców religijnych, niż same ideologie religijne. Aronofsky z powodzeniem mógłby wsadzić tam jeszcze Derwiszy, ortodoksyjnych Żydów, czarowników Apaczy czy kurdyjskich szamanów. Niby w jaki sposób zakłóciłoby to przekaz tego filmu? Co by się stało gdyby konkwistador się pojawił nie w pozycji lotosu niczym Budda a z rozpostartymi na boki ramionami jak Chrystus? Coś by się zmieniło? Przekaz byłby inny? Więc jakim cudem ma to być film symboliczny czy filozoficzny, skoro możesz sobie zmieniać lub dodawać do woli symbole i filozofie religijne niezależnie od tego co mówią. To jest domena filmów tandetnych i naiwnych a nie ambitnych i refleksyjnych.

Widzisz, dla Ciebie spłaszczenie tematu w odpowiedzi na trudne pytania jest ok a dla mnie nie. Mało tego, ten film w gruncie rzeczy nawet nie porusza życia a jedynie śmierć, lub lęk przed śmiercią ale bardzo po macoszemu, bardziej skupia się nad lękiem utraty kogoś bliskiego, ale ckliwie i za pomocą banalnych bohaterów.

Dla mnie, tematycznie "Źródło" jest zbliżone do "Drzewa Życia", które temat traktuje nie bajkowo a życiowo. Czyli w moim mniemaniu z należytym szacunkiem i godnością dla poruszanego tematu. "Drzewo Życia" nie wciska Ci banałów i hipertrofii. Jest bardzo precyzyjny, nic nie jest tam niepotrzebne i istotnie skłania do refleksji. Mało tego, owe refleksje dotyczą życia ludzkiego i ludzkiej śmierci a więc tematu dotyczącego nas wszystkich, zamiast obrazować nic nie wnoszące bajania, naiwne pomysły i efekciarskie fantazje. Do jakiej refleksji skłania "Źródło", nie mam pojęcia. Wszystko jest pokazane, niczym w ilustrowanej biblii dla dzieci. Tak więc znów wracam do tego, że rozum śpi.
Teraz wracając do "dzieła". Być może nie widzisz tego, że "Źródło" przez 70% filmu wygląda jak pastisz a przez pozostałe 30% jak parodia. Gdyby zmienić mu kategorię i jako twórców podać Tarantino i Myers'a to nie uwierzyłbym, że ktoś ten film mógłby zrobić na serio, bo jest zbyt pompatyczny i kiczowaty. Historia teatru i kina pokazuje, że zarówno pastisz jak i parodia stawały się dziełami, lecz kicz nigdy, choć bywał inspirujący dla pastiszu.

Zanim zaczniesz znowu się starać demaskować, jakoby piszę głupoty i cytować moje zdania jako sprzeczne. Usiądź, ochłoń, przeczytaj ze zrozumieniem, zapytaj jak czegoś nie rozumiesz, skup się na treści. Zresztą, na forach pod filmem napisałem już tak wiele wypowiedzi, że można by książkę napisać. Więc nie chce mi się w kółko tłumaczyć tego samego, zatem odsyłam do innych postów pod filmem.

użytkownik usunięty
Bonneville

http://www.filmweb.pl/film/Wybawca-1998-9368

Czy widziałeś ten film?

użytkownik usunięty
Bonneville

Będę uparcie pisał posty, aż zobaczę jakąś reakcję. Czy jest jakaś szansa na uzyskanie odpowiedzi na powyższe pytanie, bez konieczności spamowania?

ocenił(a) film na 1

Nie, jeszcze filmu nie widziałem. Skąd to pytanie?

użytkownik usunięty
Bonneville

Już nie pamiętam dlaczego, ale czytając Twoją wcześniejszą wypowiedź, skojarzyłem któryś fragment z "Wybawcą" właśnie. Bardzo polecam i namawiam do obejrzenia, nawet jeśli Twój gustomierz pokazuje 1%.

edit: dzięki za reakcję :)

ocenił(a) film na 1

Dzięki za polecenie filmu, gustomierz pokazuje 85%, więc raczej się nie zawiodę :)

ocenił(a) film na 10
Adrianos7

Psueudofilozoficzny kicz to " Drzewo życia" natomiast w tym filmie wszystko do siebie pasuje i tworzy całość - jedno wynika z drugiego:)
A najlepsze jest szukanie klucza :)

ocenił(a) film na 1
melpomene_fw

Klucza? A jest jakiś potrzebny skoro wszystko otwarte?

ocenił(a) film na 10
Bonneville

"Ja ciągle nie mogę się od nikogo doprosić o wyjaśnienie mi dlaczego ten film jest tak przez kogoś uwielbiany." A czytałeś wypowiedzi Danteforum? Muzyka, zdjęcia, temat (którego nie da się wyrazić w jednym zdaniu, ale chociaż rzucę hasła: reinkarnacja, samodoskonalenie się i dążenie do oświecenia), symbolika, wplątanie filozofii Majów (gwiazdy, czas).

Dla niektórych Chrześcijan film o śmierci Chrystusa np "Pasja" jest swego rodzaju obrazem kultowym, bo umacnia ich światopogląd. Pomaga stać się lepszym człowiekiem, niesie natchnienie. To samo jest tutaj, "Źródło" wzmacnia mnie w moim duchowym dążeniu do celu, poza tym jest genialnie nakręcony i pełny symboliki, ukrytych znaczeń, przez co, za każdym seansem odkrywam coś nowego. Ten film ciągle mnie bawi. Dlatego dla mnie jest to arcydzieło.

Moim zdaniem nie można powiedzieć, że "Pasja" czy "Źródło" są filmami pustymi, pseudofilozoficznymi czy powierzchownymi. One dotykają bardzo głęboko. Możemy dyskutować (jeżeli mamy wiedzę) w kontekście czy dobrze, czy źle opisuje jeden czy drugi światopogląd. Ale nie dyskutujmy o tym, czy światopogląd jest pozbawiony sensu czy też nie, bo to z filmem nie ma zupełnie nic wspólnego.

ocenił(a) film na 1
ksr

A dlaczego piszesz "chrześcijan" z dużej litery? Jest to taki sam przerost formy nad treścią jak oba podane filmy. Wyobraź sobie, że ktoś kto nie słyszał o Jezusie obejrzy "Pasję". Myślisz, że obraz katowania człowieka i bardzo drastyczne sceny pomoże stać mu się lepszym człowiekiem? Trochę logiki i konsekwencji.
Zamiast wzmacniać się "Źródłem" w duchowym dążeniu tudzież szukaniu natchnienia, proponuję poczytać jakieś mądre książki. Uważam też za bardzo rozwijające zajęcie, staranie się znalezienia wad tego filmu. Np. pochodzić po muzeach, pouczyć się historii sztuki, starać się sztukę zrozumieć, poczytać opinie fachowców itd. Po to, by zauważyć, że obrazy w filmie są kiczem. Można też zagłębić się w filozofie, które Aronofsky liznął w "Źródle" by zauważyć, jak zostały spłycone, ułatwione i sprowadzone do banału.

W kwestii oświecenia, to "Źródło" sprowadza do faktu, że się umrze. Hmmm.... ja ciągle nie potrafię zrozumieć fenomenu ludzkiego, że ludzie się tak boją śmierci, że wiecznie starają się pocieszać, że człowiek nie umiera, że przechodzi na drugą stronę, że zaczyna nowe życie itd.

Reinkarnacja jest najbardziej spłycana i naiwnie pojmowana. Owszem, jest coś takiego, ale polega to na tym, że człek zdycha, gnije, staje się pożywką dla gleby i zwierząt, czasem rośnie jakaś roślinka itd. Czyli, człek umarł, ale życie toczy się dalej, jako nieprzerwany proces na tej planecie od miliardów lat.

Ten film spłyca to do durnych banałów, ludzkich bajań i głupich pomysłów, które obrażają intelekt, ale są popularne. Ludzie lubią się tak oszukiwać, daje im to pociechę itd. Gdyby ludzie odrzucili te bzdury, mieliby więcej poszanowania dla życia, mniej się mordowali, nie szargali by swym życiem na idiotycznych wojnach w imię wyimaginowanych wartości i sami starali się uczynić ze swego życia fajną przygodę. Jednak jeśli się wierzy w niedorzeczną pierdołę, że ma się wiele żyć, albo, że się zasłuży na życie wieczne, to jest to wygodne. Niestety takimi ludźmi można łatwo manipulować.

ocenił(a) film na 10
Bonneville

"A dlaczego piszesz "chrześcijan" z dużej litery?" Popełniłem błąd ortograficzny, sorry.

Nie zrozumiałeś mnie. Nie tłumaczę dlaczego ten film powinien ci się podobać, tylko dlaczego mi się podoba. O to się pytałeś. Nie napisałem, że dla każdego, tylko dla niektórych chrześcijan "Pasja" jest filmem kultowym, bo tak na nich oddziałuje.

Chciałbym może, żebyś zrozumiał jedną rzecz. Ty mnie nie przekonasz do swoich poglądów, tak jak i ja nie przekonam cie do moich. Możesz mnie wyśmiać i wyrazić swój światopogląd, który według ciebie jest jedynie prawdziwy. Dla mnie jest on tak samo śmieszny (czy też niedoskonały), jak mój dla ciebie. Nie jesteśmy w stanie dojść tutaj do porozumienia, więc nie dyskutujmy o tym, szkoda czasu. Absolutnie nic to nie wnosi, a wręcz przeciwnie. Lepiej iść za twoją dobrą radę i poczytać mądre książki, odwiedzić muzeum itd. Pozdrawiam i samych dobrych filmów życzę.

ocenił(a) film na 10
Bonneville

otwarte?

ocenił(a) film na 4
Adrianos7

popieram

Adrianos7

Film jest po prostu słaby, tandetny i miejscami żenujący. Cieszę się, że mam go już za sobą, a przed sobą miliony lepszych pozycji ;)

Adrianos7

Bo to nie trzeba spac... to trzeba ogladac :) he he he he ma glebie ale jak sie slucha muzyki z filmu i czyta Zecharia Sithin 12 planeta :D

Shameee

To oczywiscie byl tylko zart, ten film jest moim ulubionym dotyczacym milosci, poswiecenia, checi zycia wiecznego i wreszcie zapomnienia o tym na rzecz wygranej za wszelka cene, kocham kazdy kadr z tego filmu i nikt mi nie powie, ze to pseudoartystyczny belkot bo ma w sobie to cos, co przykulo mnie do ekranu i nie puscilo az do konca ... smutnego konca