nie bede ukrywal ze mnie wzruszyl bardzo i poruszyl.film cudny,smutny ale bardzo klimatyczny
Mnie może nie wzruszył, ale po filmie odczuwałem metafizykę przez dobre kilka godzin. Genialny film - jeden z najlepszych obrazów XXI wieku.
Wychodzę pewnie na nieludzkiego, gruboskórnego neandertalczyka z puszką po landrynkach w miejscu serca... ale jednak to wydukam: nie-płakałem-ani-przez-chwilę-nawet-nie-byłem-w-stanie-podpłakczkowym.
w "stanie podpłaczkowym" byłem wiele razy, natomiast rozpłakałem się przy slowach "i'm gonna die".. i wcale się tego nie wstydzę :) jedyny film na którym się rozpłakałem, nie licząc króla lwa którego oglądałem w wieku podstawowo-szkolnym.
film piękny w każdym calu, mój ulubiony film w ogóle.
również właśnie na ten moment przypada kulminacja mojego wzruszenia...
i jeszcze ten uśmiech Izzi... pognębił mnie do końca.
przyznaje - łzy lały się ciurkiem.
Wzruszających momentów było kilka... jednak osobiście uważam iż scena w której Tommy kładzie się do łóżka a Izzi pyta go czy wszytsko gra jest moją ulubioną, a muzyka podwaja te emocje...
przyznaje się.
stan podpłaczkowy (jak to ktoś tu sympatycznie nazwał) zaliczyłem.
Co prawda nie jestem facetem, ale nie mam w zwyczaju mazania się na filmach... na tym filmie wyjątkowo nie mogłam tego powstrzymać