Źródło

The Fountain
2006
7,3 92 tys. ocen
7,3 10 1 91502
6,3 30 krytyków
Źródło
powrót do forum filmu Źródło

recenzenzentowi niespodobal sie w filmie brak "czarnego, zwariowanego humoru". naprawde brak mi slow. tresc filmu opowiada w przepiekny sposob o smiertelnosci (fizycznej), niesmiertelnosci (duchowej) i o wielkiej milosci, ktora tak jak dusza, energia jest wieczna, a Pan Pawel narzeka, ze nie bylo czarnego humoru. hmmm, tylko gdzie wstawic ten "zwariowany humor"??? moze kiedy glownemu bohaterowi zona umiera, a razem z nia czastka jego samego?? moglby przeciez wtedy zaczac sypac jakimis zartami, a najlepiej jakby te zarty dotyczyly jej choroby, tak zeby jej dojebac i zebysmy sie wszyscy posmiali. Filmweb powinien sie wstydzic wystawiajac taka recenzje.

ocenił(a) film na 9
Ibrah

Święte słowa... Od kiedy to humor w filmach tego gatunku jest wymagany??

ocenił(a) film na 9
Yewhral

niechodzi o gatunek, chodzi o tresc filmu.

ocenił(a) film na 9
Ibrah

W pełni się zgadzam z powyższymi opiniami.
Poza nieudanymi recenzjami, warto tez zwrócić uwagę, na totalnie głupie opisy, które nie maja nic wspólnego z treścią filmu.

Malgalad

Również zgadzam się całkowicie z poprzednimi rozmówcami.

ocenił(a) film na 10
Ibrah

jako kolejna osoba dołączam się do zdania przedmówców, "człowieku" jeśli szukasz dobrego czarnego humoru, pooglądaj sobie filmy komediowe prod. UK- baran

ocenił(a) film na 5
Ibrah

a jak się mogę z Jego recenzją zgodzić, "brak czarnego humoru" odbieram jako brak czegokolwiek w tym filmie, taki film o niczym, nudny, ciągnący się bez większego sensu aż 1.5h, film o śmierci i miłości a nie potrafi wzruszyć przez swoją formę... chciałem obejrzeć sobie ciekawy film i zawiodłem się

ocenił(a) film na 9
ZimnyJakLod

piszesz na swoim profilu o sobie neurotyczny, emocjonalny i jednoczesnie twierdzisz, ze film Cie nie wzruszyl (??????). wychodzi na to, ze zupelnie inaczej rozumiemy te przymiotniki. aha, Drogi "Wrazliwcu": jezeli brak czarnego humoru tez Ciebie razi w tym pieknym, przejmujacym filmie o smierci, przemijaniu i milosci rzeczywiscie daj sobie spokoj z wielkim kinem, skoncentruj sie na lzejszych, szybkich produkcjach, ktore nie wymagaja od widza empatii, wrazliwosci i refleksji.

ocenił(a) film na 4
Ibrah

Jest taki mechanizm obronny przed popadnięciem w zbytnią pompatyczność i patos przekraczający bariery zdrowego rozsądku: to jest humor, mrugnięcie okiem do widza, dwuznaczność. Słowa recenzenta są trochę niefortunne - on nie napisał, że brakuje mu tutaj czarnego humoru, tylko to, że Źródło jest pierwszym filmem Aronofskiego gdzie w ogóle takiego zróżnicowania nie uświadczył. No ale wyszło jak wyszło, to on powinien bronić swoich słów, które są dziwne tym bardziej, że zarówno w Pi jak i w Requiem nie zauważyłem owego czarnego humoru. Według mnie Darren do czasu The Wrestlera miał zdecydowaną tendencję do przesady i braku taktu w tym co kręci.

ocenił(a) film na 10
Zaratustra_2

Ale przecież taka była rola filmu. Skłonić do refleksji skierować widza ku głębszej kontemplacji. Dlatego nie możemy mówić o przesadnym patosie bo tylko on nadaje taki posmak.

ocenił(a) film na 4
magin7

Chcesz powiedzieć, że patos jest najlepszy dla głębszej kontemplacji? Moim zdaniem jest wprost przeciwnie, no ale...

... to wszystko sprowadza się do formy, a o tym można się kłócić w nieskończoność. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że Aronofsky chciał skłonić do refleksji - po prostu nie podobają mi się sposób, w jaki do tego podszedł.

ocenił(a) film na 9
Zaratustra_2

napisales, ze afronsky do czasu wrestlera mial brak taktu w tym co kreci. moglbys wyjasnic o co dokladnie Ci chodzilo?

ocenił(a) film na 4
Ibrah

Jasne. Tylko że w sumie to napisałem wyżej, dlaczego - bo popadał w bardzo duży patos (i w Pi, i w Requiem, a Źródło to już w ogóle pod tym względem potęga) nie wykazując przy tym jakiegoś wyczucia, naturalnego odruchu w takich sytuacjach, które miał na myśli recenzent i niefortunnie (tj. zwyczajnie głupio) określił to jako "czarny, zwariowany humor". Nie można grać w jedną nutę bez przerwy, w ten sposób intencje twórcy zawsze obracają się w śmieszność... to jedna z takich reguł o których wie każdy twórca, dobra komedia to taka, gdzie jest trochę dramatu, dobry dramat to taki, gdzie jest trochę komedii na ten przykład.... Uogólniam pewnie dla Ciebie, ale nic nie poradzę na to, że właśnie tego w Źródle mi bardzo brakowało - trochę oddechu dla widza, który nie koniecznie jest w stanie wytrzymać prawie dwóch godzin bombardowania emocjami i prawie tyle samo nowatorskimi efektami. Ja to tak widzę, i pewnie to samo miał na myśli recenzent.

ocenił(a) film na 9
Zaratustra_2

dzieki za wytlumaczenie. rozumiem o co Ci chodzi, ale nie moge sie zgodzic. piszesz:
"Nie można grać w jedną nutę bez przerwy, w ten sposób intencje twórcy zawsze obracają się w śmieszność... to jedna z takich reguł o których wie każdy twórca, dobra komedia to taka, gdzie jest trochę dramatu, dobry dramat to taki, gdzie jest trochę komedii na ten przykład...." - gdyby Stanley Kubrick kierowal sie ta zasada, to nigdy niepowstaloby "Eyes Wide Shut" albo jeszcze lepszy przyklad, "Lista Schindlera" Spielberga. Aronofsky stworzyl obraz o milosci niesmiertelnej, ponadczasowej. brak dystansu rezysera do swojego filmu jest jak najbardziej na miejscu, przez co produkcja wyglada dla mnie bardzo autentycznie. aczkolwiek wyzej cytowana "zasada" swietnie sie sprawdzila w "Zycie jest piekne". pozdr.

ocenił(a) film na 4
Ibrah

Niewątpliwie masz dużo racji, miał byś jej więcej gdybyś wytkał mi Tarkowskiego którego wielbię, a on akurat potrafi mocno grac w jedną "nutę", a mam go w ulubionych sporo. Tarkowski mi jednak nie przeszkadza, a Aronofski tak - pytanie więc czy żywię nieracjonalną urazę czy mam jakiś konkretny powód.

A powód jest, bo widzisz, podałeś kompletnie dwa inne filmy, które z samym Źródłem nie mają wiele wspólnego, przynajmniej jeśli chodzi o sprawę kluczową dla mnie w kinie, to znaczy formę. Aronofski nie zrobił dzieła przeciętnego - naszprycował go zewsząd potężnymi pokładami efektów i symboli, które lubię, ale nie przez ponad półtora godziny niemal bez przerwy, bez wytchnienia (uważam, że nie uświadczyłem tego w trakcie oglądania). Ta fabuła aż się prosiła o urozmaicenie, być może zabrakło go z powodu upchania aż trzech odrębnych historii w dosyć krótki czas, a do opowiedzenia D.A. miał bardzo dużo, dla mnie za dużo. Być może kluczową rolę mieli tutaj producenci, tak to bywa najczęściej jeśli chodzi o zarządzanie czasem - nie wiem czy istnieje wersja reżyserska tudzież oryginalny, rozszerzony scenariusz. W każdym razie oceniam film po tym, co zobaczyłem, i niestety to co widziałem mnie mocno przytłoczyło nadmiarem chęci nad zdrowy rozsądek i wyczucie filmowe.

"Lista..." to film dosyć obszerny bo obejmuje nie tylko tyranię i potworność wojny, ale życie Schindlera i to jakim jest człowiekiem. Nie skupia się, jak to zrobił Krauze na ten przykład w "Placu Zbawiciela" na pokazywaniu historii w sposób "patrzcie patrzcie jak mi źlee, jak mnie wszyscy biją...", ten film skupiał się na wielu wątkach pobocznych, przypomnij sobie na przykład scenę "naboru" sekretarek przez Schindlera albo sporo rozmówek między tytułowego bohatera z
Itzhakiem Sternem. Daleko "Liście" do komedii rzecz jasna, ale zgodzisz się chyba, że film mógł w zasadzie skupić się jedynie na potwornościach wojny, Spielberg jednak wykazywał niemal równe zainteresowanie osobowością, odwagą ale i słabościami Schindlera. Aronofski pewnie też miał taki zamiar, ale (dla mnie) symbole i opowiedziana dosłownie religijna otoczka była przez cały czas na pierwszym planie, razem z muzyką Mansella...

"Oczy szeroko zamknięte" to też inna sprawa, ciężko cokolwiek temu filmowi zarzucić tego samego co w Źródle, powiedział bym nawet że jest to skrajne przeciwieństwo tego co zrobił Aronofski. Powiem czym jest dla mnie, bo do tego odnosi się między innymi tytuł... po pierwsze potrafisz opowiedzieć o czym jest ten film? To jest stadium psychologiczne człowieka zagubionego w swoich żądzach, to jest film o konflikcie pragnień, thriller z iluminatami, czy wysmakowany film erotyczny? Odpowiedź: nic z tych rzeczy niemal w ogóle. Bo kiedy doktorek zmierza do tego, do czego go podejrzewamy, nie robi tego - kiedy błądzi po ulicach odwiedzając prostytutki właściwie cała rozmowa z żoną zaczyna się rozbić coraz mniej jednoznaczna i zrozumiała, tak jak poczynia doktorka, kiedy zaczyna sie thriller z iluminatami Kubrick zamyka wszystkie wątki jedną rozmową z postacią zagraną przez Sidneya Polacka, kiedy mamy erotykę - Nicole Kidman zrzuca ciuszki na początku następuje "Eye Shut", jak w wielu innych podobnych scenach. Kadr się zamyka, ciemny ekran, następna scena. Kubrick napędza wątki, wzmacnia to, co na początku rozumiemy jako główna treść filmu, żeby w najbardziej nieoczekiwanym momencie zrobić owe Eye Shut. Najwymowniej pokazuje to scena, kiedy erotyki jest najwięcej. Orgia u iluminatów, co mówi boski Tom w masce w odpowiedzi do jednego z uczestników balu? - widziałem lepsze rzeczy... (czy coś w tym stylu, generalnie dał do zrozumienia, że podniecające to tutaj nic nie jest...). Tak też oglądamy te sceny, choć mamy wszystko czego spodziewaliśmy się przez dwu godzinny seans, rozczarowuje nas to, nie ma to najmniejszego znaczenia. Ostatnia scena na zakupach z Nicole to idealne podsumowanie tego, czym szprycował nas Kubrick w swoim niejednoznacznym filmie który identyfikujesz ze śmiertelną powagą. Dla mnie to wszystko właśnie było niepoważne, aż do momentu ostatnich słów filmu :)

Dla Darrena poważne było wszystko. Po Źródle różnorodność jakiej doświadczymy dotyczyć się będzie gigantycznej ilości efektów specjalnych w trzech epizodach, natomiast w "Liście Schindlera" i w "Oczach Szeroko Zamkniętych" całość będzie się zamykać w merytorycznych pobudkach, jakie stały za tym filmem, w psychologii i dramaturgii która stała za postaciami. To co mam do zarzucenia Aronofkiemu to to, że chciał to samo, i starał się bardzo, ale niemożliwe, wręcz nierealne jest przekazanie wartościowej treści w patetycznym, nie do zniesienia przeładowanym efektami, opowiadanym z prędkością skrzydeł kolibra filmie. Przynajmniej dla mnie. Nie da się, za dużo zamiarów miał wobec tego filmu D.A. - kiedy jesteśmy pełni to on atakuje nas kolejną historią i kolejną i kolejną. I całość ma sklejać kilka rzeczy, pokazanie "prawdziwego" świata i mistycznego drzewa życia, dla mnie wtedy jest już za późno, film przekroczył granice dobrego smaku.

ocenił(a) film na 9
Zaratustra_2

teraz rozumiem, ze chodzilo Ci o wielowatkowosc, albo przynajmniej nie o jednowatkowosc. rozumiem, ze moze to niektorych meczyc, irytowac. ja niezwrocilem na to uwagi. film mnie nie meczyl i niepopadal w patos. moze dlatego, ze film byl dla mnie bardzo osobistym doswiadczeniem. tak czy siak, dziekuje za Twoja opinie i probe jej zilustrowania. pozdr.

ocenił(a) film na 7
Ibrah

Rozluźnij trochę chłopie bo Ci żyłka pierdząca pęknie

ocenił(a) film na 9
Artur_fw

nie ma jak slowa krytyki od fana takich filmow jak eurotrip czy rocky balboa, ktory ocenil film RRRrrrr!!! 10/10 i pisze jeszcze o jakiejs "zylce pierdzacej". ehhhh.

ocenił(a) film na 7
Ibrah

Czego Ty chcesz od RRRrrr czy Rockiego? Oceniam filmy jak mi się podoba i nic Ci do tego a recenzji po prostu nie zrozumiałeś !
Pozdrawiam

Ibrah

[nie ma jak slowa krytyki od fana takich filmow jak eurotrip czy rocky balboa, ktory ocenil film RRRrrrr!!! 10/10 i pisze jeszcze o jakiejs "zylce pierdzacej". ehhhh. ] polepszyło mi to humor:) :))))
zgadzam się z Twoją opinią nt filmu Źródło, dla mnie jest poruszający.. i ta muzyka..
życzę udanego weekendu,
pozdrwiam,
K