łzawa historyjka o odejściu ukochanej osoby okraszona modnym bajdurzeniem spod znaku New Age... 
pusty śmiech mnie ogarnął, kiedy w finale wojownik Majów oddaje pokłon Joginowi (tak, tak, wiem, cykle odradzania się, panta rei, wszystko już było etc.) 
tylko muzyka mnie urzekła! śliczna! 
no i samo drzewo życia też ładnie pokazane ;p