Aronofsky miał tego pecha, że najlepsze pomysły w życiu przyszły mu do głowy od razu na początku kariery i zrobił Pi oraz Reqiuem - oba te filmy uważam za pomnikowe. 
A potem to już sam chyba nie wiedział co ze sobą zrobić, a że pomysłu żadnego nie miał, to poszedł na wszelki wypadek w totalną pretensjonalność, i proszę. Kolejna wielka ex-nadzieja współczesnego kina z głowy.
Eee, tam, mi się Źródło podobało bardziej niż Requiem, Pi jeszcze nie oglądałam.... Poczekaj na Czarnego łabędzia, może ci się spodoba.
Najlepiej żeby trupy padały hurtem i krew się lała strumieniami - wtedy byłbyś zadowolony??? A może za mało seksu było na ekranie? Rzeczywiście ten film nie jest na szczęście dla Ciebie...
dokładnie, dlatego mi się właśnie tak bardzo podobało Pi, bo tam w każdej scenie kogoś mordowali.