rzeczywiście zgadzam się z większością a propo nietrafności opisu filmu...sama ani nie widziałam trailerów ani nie czytałam recenzji, no i w zdecydowanej większości obejrzałam satysfakcjonujący kawał historii, przepełniony pięknymi obrazami, super grą, no i oczywiście muzyka......
Wg mnie nikt nie powinien kwestionować fabuły, generalnie chodzi o odwieczny i tak bardzo związany z naszym życiem motyw przemijania, radzenia sobie ze stratą najbliższych, radzenia sobie ze świadomością o swej bezradności i niewiedzy co dalej...czy coś w ogóle jest i jak jest. z filmu jasno wynika, ze Tommy znalazł satysfakcjonująca odpowiedź, która pozwala mu pogodzić się, że jej już nie ma (->gdy zrozumiał jak skonczyć rozdział 12sty - "ja umrę..." jest to droga aby znowu byli razem "forever together"...) do mnie takie rozwiązanie nie przemawia, ale to tylko kwestia moich wierzeń, a wizja jednak piękna i co by tu dużo gadać - chciało by się w takie wizje wierzyć.
osobiście denerwuje i wydaje się nie potrzebny wątek wynalezienia leku na śmierć i starzenie się - po 1-wsze była by to straszna wizja, a po 2-gie wątek zostaje porzucony wraz ze śmiercią izzy
aha i zdecydowanie określenie "astronauta" wywołuje śmieszność...
generalnie film bardzo dobry, jak już się widz przyzwyczai do dziwności formy szczegolnie tej z "bańki" (skądinąd dla mnie jest to nie żaden 2500 tylko stan umysłu i świadomości bohatera) to wzruszająca i zmuszająca do refleksji i docenienia tych/tego co mamy opowieść.na pewno kiedyś do niej powrócę !