Jestem wielkim fanem Luisa de Funesa, jak i całej tej serii. Ta część jednak jest wyjątkowo
nietrafiona, całkowicie odbiega od znakomitej reszty, którą lekko się oglądało przy niedzielnych
popołudniach. Jest strasznie nudna, i przy żadnej komedii nie zdarzyło mi się aby przy trzykrotnej
próbie obejrzenia, trzykrotnie usnąć, a co dopiero mówiąc o Żandarmach. Według mnie najlepsze
części to Żandarm się żeni numer jeden, żandarm na emeryturze numer dwa i numer trzy żandarm
w st tropez. Jaka jest wasza opinia na temat tej części? Czy tylko ja mam tak negatywne odczucia.
Mi się ta część bardzo podobała, nawet ciut bardziej od pierwszej, dużo się śmiałam, ciągle coś się działo, a jedna z moich ulubionych scen to ta u psychoanalityka haha :D (studiuję psychologię) wymiękałam z jego analizy, do tego aktor był nawet podobny do Freuda ;)
A według mnie chyba najlepsza. Najbardziej żywotny de Fuines ze wszystkich serii.