Od razu zaznaczam że uwielbiam horrory, jak również ich parodie w stylu genialnej Martwicy
mózgu Jacksona, czy filmy komediowe filmy gore w stylu rewelacyjnych kolejnych części Evil
dead czy ostatnio Wrót piekieł Sama Reimi. To co nakręcił Uwe Boll może i w zamierzeniu
miało być satyrą o zombie, nazistach i stworzeniu nowej rasy, wypadło jednak tandetnie i
żałośnie, humoru zaś w tym tyle co kot napłakał, zaś wydłużone na siłę dialogi
egzystencjonalne i roterki moralne w wydaniu kiepskich aktorów stały się przysłowiowym
gwoździem do trumny tego filmidła, ponieważ sprawiły że dodatkowo jest on straszliwie
nudny...