PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=166576}

Żegnaj, gringo

Adiós gringo
5,7 55
ocen
5,7 10 1 55

Żegnaj, gringo
powrót do forum filmu Żegnaj, gringo

Giorgio Stegani wyreżyserował trzy spaghetti westerny i obejrzałem już wszystkie. Mogą się nie spodobać osobom, które znają jedynie najważniejsze tytuły z tej odmiany europejskiego kina. Jednak dzięki znajomości konwencji włoskich opowieści o Dzikim Zachodzie oraz umiejętnemu osadzeniu w kontekście rozwoju gatunku, można znaleźć w nich wiele interesujących motywów.

„Adios Gringo” opowiada historię Brenta Landersa – bohatera rodem z amerykańskiego westernu. Na początku daje się zrobić w balona staremu znajomemu, który wciska mu za korzystną cenę skradzione bydło. Następnie przyjeżdża do najbliższego miasta i zabija tam w obronie własnej, oskarżającego go o kradzież, prawdziwego właściciela krówek. Lokalna społeczność błyskawicznie próbuje dokonać na nim linczu, jednak udaje mu się uciec. Żeby udowodnić swoją niewinność, musi odszukać człowieka, który go oszukał. Podąża więc jego tropem, a po drodze ratuje przed śmiercią brutalnie zgwałconą Lucy. To dopiero 15 minut filmu, także potem następuje jeszcze sporo zwrotów akcji.

Ten western miał premierę w 1965 roku w podobnym czasie co „Za kilka dolarów więcej”. Wtedy gatunek dopiero wykształcał własny charakter, a zdecydowana większość realizowanych obrazów opierała się na bezmyślnym naśladownictwie amerykańskiego kina. Dlatego też „Adios Gringo” wyróżnia się z kilku powodów. Przede wszystkim dosyć istotnym wątkiem jest tutaj gwałt, który był jeszcze wtedy tematem rzadko poruszanym w filmach. Twórcy nawet zahaczyli o psychologiczny aspekt efektów tej zbrodni. Poza tym pojawia się bardzo sugestywna jak na 1965 rok scena, w której główny bohater znajduje nagą i przywiązaną do kołków na ziemi Lucy. Ciekawe są postaci ojca i syna pełniących funkcje czarnych charakterów. Relacja między nimi oraz zakończenie niewątpliwie zostały zainspirowane tragediami antycznymi. Warto wspomnieć o dosyć niejednoznacznej postaci szeryfa, który najpierw mówi, a potem myśli. W trakcie filmu dojrzewa do tego, żeby znaleźć w sobie odwagę i pomimo groźby śmierci opowiedzieć się po stronie prawa. Natomiast główny bohater to, tak jak już napisałem, postać wyjęta z klasycznego amerykańskiego westernu. Szlachetny, o dobrym sercu, ale postawiony w niesprzyjających okolicznościach. Udaje też w niektórych momentach filozofa za pomocą takich sentencji: „whatever people think, isn’t important” (do Lucy, która boi się reakcji innych ludzi) lub „fighting indians is easy, it’s being a man, that’s difficult” (do szeryfa obawiającego się powiedzieć najbogatszemu mieszkańcowi miasta, że jego syn może być zamieszany w napad na dyliżans oraz gwałt). Udanie została przedstawiona psychologia tłumu, który pod charyzmatycznym przywództwem może być bardziej krwiożerczy niż dzikie zwierzęta.

Giuliano Gemma dobrze sobie poradził z główną rolą. Braki aktorskie nadrabiał różnymi akrobacjami w scenach akcji. Na drugim planie świetny duet stworzyli Roberto Camardiel jako miejscowy doktor i Jesus Puente jako szeryf. Muzyka jest nierówna – motyw towarzyszący finałowej strzelaninie klimatyczny, natomiast melodia wykorzystująca harmonijkę to kompozycja kompletnie nie pasująca do obrazu. Realizacja nie zachwyca, lecz także nie pozostawia złego wrażenia. Pojawiają się drobne problemy montażowe. Przy niektórych scenach można się szeroko uśmiechnąć, gdy główny bohater w ciągu 3 sekund nokautuje 3 przeciwników albo gdy wrogowie sami wbiegają mu niczym kamikadze przed karabin.

Rok produkcji może wskazywać na kalkę amerykańskich westernów klasy b. Oczywiście są obecne niezbyt pomysłowe rozwiązania, ale to wszystko jest podlane apetycznym sosem spaghetti. Giorgio Stegani na Dzikim Zachodzie nie schodził poniżej pewnego poziomu i „Adios Gringo” jest tytułem, z którym fani gatunku powinni się zapoznać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones