fantastyczny film, o wgniatającym w fotel klimacie. Rzeczywistość tego filmu to świat ludzi 
zgaszonych, zmęczonych życiem, zrezygnowanych, cyników w nic już nie więrzacych, na nic 
nie oczekujących, bez nadziei i celu w życiu. Zauważcie, ze Marlowe nie pojawia się ani razu 
w domu - jest jak bezdomny! Chyba nawet kamera oddaje tą wizje świata. 
 
No i Mitchum... cóz, nie przepadam za nim, ale on się zwyczajnie urodził żeby zagrac 
Marlowe'a. Rampling pomnikowa. 
 
Dla mnie ten film jest dla noir tym czym było "Bez Przebaczenia" dla westernu. Godne 
rozliczenie , pożegnanie i hołd dla tego niepowtarzalnego nurtu światowego kina. 
 
Obejrzec koniecznie!