nie jest jak typowa amerykańska papka z happy end'em , ale z kolei bardzo mnie ten film też zdołował, może dlatego że jestem w wieku tych bohaterów ... zacząłem się zastanawiać jaki jest sens życia? Też studiuje i czasem się zastanawiam po cholere i tak mnie to nie pasjonuje , do teraz nie wiem kim chce zostać co robić w życiu nic mnie nie uszczęśliwia ... nie macie tak czasem że myślicie że wszystko co robicie codziennie cała ta rzeczywistość , życie jest g.wno warte ?
sorry rozkleiłem się
Widziałem ten film dobrych kilka razy.Ciekawe,że przed seansem byłem pewien,że to kolejna głupia młodzieżówka w stylu "American Pie",ale się pomyliłem.Wiele osób pewnie spojrzy na ten film jednowymiarowo:seks,narkotyki,alkohol itd.,ale to obraz z drugim dnem.Głowni bohaterowie to zagubieni ludzie,którzy chcieliby być kochani,a spotyka ich ciągłe rozczarowanie.Nie radzą sobie z własnym zyciem i szukają zapomnienia."Życ szybko,umierać mlodo" to film,który skłania do refleksji,choć moze nie dla każdego.
Myślimy, myślimy... :o) Widziałem ten film przypadkowo, nie mogłem zasnąć i włączyłem telewizor. Po obejrzeniu stwierdziłem, że ten film był prawie o mnie... I całkowicie się z Tobą zgodzę.. Na pewno żeby ten film zrozumieć tak jak chcieli tego twórcy, trzeba się wczuć a ja nie miałem z tym żadnego problemu. Sean miał poryte życie jak nie jeden z nas.. I jak zwykle (a może jak to zwykle bywa) elementem zapłonu była miłość.. Płetą jest już sam tytuł: "Żyć szybko, umierać młodo" przynajmniej dopuki nie znajdziemy w tym bagnie i szarości sensu i piękna..
ja po obejrzeniu tego filmu też trochę się zdołowałam...Z jednej strony jakoś tak nastroiło mnie podejście do życia bohaterów tego filmu, bo właściwie nie miało ono dla nich większego sensu... ciągle prochy, alkohol, jakiś przypadkowy, niesatysfakcjonujący seks, wszystko byle jakoś dalej funkcjonować...przynajmniej tak trochę to odebrałam...a z drugiej strony sama jestem studentką i też czasem (a właściwie często)zastanawiam się jaki to ma sens...codzienność co raz bardziej przypominająca rutynę, studia, które właśnie nie pasjonują (byle zaliczyć kolejną sesję),każdy kolejny dzień, po prostu życie...
Które z nas nie chciałoby zrobić takiego wypadu po europie... :) To śmieszne ale taki wyjazd wcale nas by nie uszlachetniał nie mielibyśmy po nim nic poza tymi niezapomnianymi wrażeniami ale nie tego nam chyba brakuje.. My chcemy być szczęśliwi. I każdy wie czego mu do tego trzeba.. Widziałem Twoje życzenia noworoczne Whisper były naprawdę głębokie i mam nadzieje ze się nie obrazisz jak Cię kiedyś zacytuje.. :) Najsmutniejsze jest to, że bardzo wiele ludzi nie robi to na co mają ochotę albo nie są z ludźmi których kochają.. Brakuje im pasji, miłości i tego przysłowiowego złapania bakcyla by się czymś zajarać i chcieć to po prostu robić. Widzę ten świat w koło znam go ale nie mogę zrozumieć jak do tego doszło.. W którym momencie zapomnieliśmy o tym co nas cieszy i zaczęliśmy przyjmować go takim szarym w tak spokojny i poddańczy sposób. Marzenia.. whisper ;) marzenia-nie bójmy się je mieć i za nimi gonić.
Zgadzam się z Tobą:)ludziom często brakuje pasji, marzeń, które dawno już porzucili, bo np. wciąż im powtarzano, że trzeba mysleć racjonalnie, zdobyć dochodowy zawód itp., a sami nie mieli dość sił czy wsparcia kogoś jeszcze, by o te marzenia walczyć; choćby były najbardziej absurdalne to warto je mieć:)bez nich popada się w rutynę codzienności, z czasem człowiek zaczyna zadowalać się jakąś podróbką szczęścia, przyzwyczaja się do zaistniałego stanu rzeczy i trwa w nim już do końca...to jest smutne, ale niedawno zdałam sobie sprawę, że żyjąc już trochę(no nie tak dłudo:))do tej pory chyba nie poznałam człowieka, który szczerze mówiłby o sobie, że jest szczęśliwy, z tym co ma i taki jaki jest...ale mimo to, nadal warto wierzyć w jakieś swoje szczęście:)
a co do moich życzeń to mogę się tylko cieszyć, że jeszcze komuś się spodobały:) pozdrawiam
Wiesz znałem takich ludzi, sam nawet byłem jednym z nich.. Byłem szczęśliwy z kilku na pozór prostych powodów ale jakże uskrzydlających.. Znasz to uczucie kiedy wszystko zaczyna się układać. Dopiero zaczyna ale Ty już czujesz ze wszystkiemu stawisz czoło bo masz coś co daje Ci taką siłę jakiej nigdy wcześniej nie czułaś.. I nagle pęka zdawałoby się najtwardsze ogniwo w tym łańcuchu. I tracimy wszystko co sprawiało że byliśmy szczęśliwi.. Niby wszystko jest takie samo ale nie dla Ciebie. Tracisz tą siłę, nie widzisz już świata w takich barwach.. Więc nawet jak jesteśmy szczęśliwi to coś musi nas brutalnie rzucić na twardy grunt. Ces't la vie?? Nie.. nie w tym wydaniu. Każde z nas pisze swoją historie i od nas zależy czy będzie smutna i nudna. Przecież jest tak łatwo się na chwile zatrzymać i przyjrzeć wszystkiemu dookoła. Nie jest tak źle, nie jest ponuro.. A ludzie wkoło nie są tacy nieciekawi. Wystarczy iskra by zapalić ląd.. Jestem pewien że Ci którzy zadają sobie pytania na pewne banalne zdawałoby się sprawy znajdą swoje odpowiedzi. A Ci którzy wiedzą za czym gonią nie zadowolą się subscytutem szczęścia.. Nie gońmy za pieniądzem za wszelką cenę, on nie daje trwałej radochy. Wykształcenie jest ważne ale nie powinno być przymusem tylko zainteresowaniem.. A wsparcie innych jest bardzo ważne pamiętajmy "Nie pytaj co inni mogą zrobić dla Ciebie, zapytaj co Ty możesz zrobić dla innych". Nie musi się opłacać, ale uwierzcie mi warto.. Pozdrowienia Whisper!
Jeszcze raz czytałam to, co napisałeś i trochę mnie to zdołowało...mam nadzieję, że odzyskasz swoje szczęście...:)życzę Ci tego:)
podpisuję się pod tym, co napisałeś :)szkoda tylko, że ludzie nie wiedzą, nie dostrzegają tego wszystkiego albo nie chcą dostrzec, że właściwie szczęście to nie pieniądze, nie sława, tytuły przed nazwiskiem, nie wszystko to, czym zasłaniamy się każdego dnia, oszukując siebie i innych, że tak jest dobrze...chociaż może dla niektórych to jest szczęście(chociaż dla mnie to trochę niezrozumiałe...)i nigdy nie spojrzą na życie inaczej...dla niektórych jeśli coś się nie opłaca, właśnie jest nic niewarte:)
wiesz trzeba też zauważyć, że często ludzie nie potrafią już żyć inaczej..., nie potrafią "na chwile zatrzymać sie i przyjrzeć wszystkiemu dookoła"...nie wszyscy znajdują w końcu swoje szczęście... spotkałam, widziałam wielu ludzi tak "złamanych przez życie", że jedyne czego chcieli to po prostu ze sobą skończyć...i po prostu nie zawsze też wiadomo jak im pomóc...
tak pomyślałam teraz, jak coś w zasadzie banalnego, może wzbudzić takie rozważania...:)ale tak jak napisałeś, jeżeli zadaje się pytania, to w końcu znajdzie się na nie odpowiedzi(a nawet jeśli nie, to też warto:))Dziękuję Miszka i jeszcze raz pozdrawiam :)
sens zycia jest tak ze trzeba dupcyc panienki i tyle .. a jak Cie nie pasionuje to co studiujesz to po cholere jeszcze chodzisz na te studia..
skoro tylko taki widzisz sens w życiu, to chyba nie zrozumiesz dlaczego jeszcze nie rzuciłam tych studiów...
film bardzo mi sie spodobał::) właśnie leciał na tvp1 i jakoś trafiłem na niego z nudów:D także jak i wy trochę sie utożsamiłem z tym filmem... zmusza do refleksji.. 8-9/10 sie należy temu filmowi:) lubię takie filmy z przekazem (oczywiście kto go dostrzeże):)
a co do podobnych.. to moze.. 2:37 [http://www.filmweb.pl/f322035/2+37,2006] jeden z moich ulubionych! gorąco polecam!
ja też na film trafiłam przypadkie....po kręglach i rajdach po barach człowiek wraca do domku i włącza tv...w nadzieii, że jakiś kabaret może zobaczy....a tu?? trafiłam na poważny/niepoważny film, który jakby był oparty na mojej biografii.. szok...żyć szybko- to było właśnie moje motto, które z całym sercem wprowadzałam w życie...a tak naprawde to nie prowadzi do niczego i "umierać młodo" to chyba najlepsze wyjście z tego wszystkiego...film poprastu tak mnie poraził, że resztę nocy przeznaczyłam na przemyśleniach o swoim życiu...10/10 dla filmu- zdeklasował wszystkichmoich filmowych faworytów... choć denerwowała mnie niekiedy gra głownego bohatera...zbyt bardzo kojarzył mi się ze słodkim kolesiem znad jeziora:)