Akcja filmu jest wprost proporcjonalnie coraz bardziej angażująca i zupełnie nienachalna.
Film długi, ale nie bez powodu w Cannes uznany za rewolucyjny w historii kina - dzięki tym wszystkim MEGA zblizeniom i ruchu kamery podążającym bez przerwy za Adele ma się w istocie wrażenie, że wkroczyło się w jej życie, w intymność jej doświadczeń.
Widziałam film w kinie, więc (jak większość widzów) nie wiedziałam, cóż zrobić podczas przydługich scen erotycznych i sama nie wiem, co o nich myśleć.
Dodam jeszcze, że ci, którzy poczuli sympatię do"Życia Adeli" dzielą się na zwolenników Emmy i Adele. Ja osobiście uwielbiam Léa Seydoux w roli Emmy! Jest zupełnie bezczelnie urocza, taka szelmowska. Wygląda jak chłopiec z anime. Nie widzę w tym filmie lesbijskiej miłości. Dostrzegam w nim przede wszystkim miłość. Ale wszystko okraszone melancholią. Smutny film.