Pierwsza myśl po tych 3 godzinach wyciętych z życiorysu to było "o rany, jakie to było beznadziejne, po ch** właściwie oglądałam?". Z opisów liczyłam na wzruszającą opowieść o miłości, o odkrywaniu siebie i swojej orientacji, o poznawaniu przez nastolatkę otaczającego ją świata, a otrzymałam francuskie trudne sprawy z przemyconym nachalnym pornosem.
Oczywiście, jestem człowiekiem i wszystko co ludzkie nie jest mi obce, ale film został nakręcony tak, że to, że przez 3/4 filmu główna bohaterka dochodzi, po prostu zniesmacza. Dobra, dochodzi, albo marze się w swoich smarkach. ;)
Kadr faktycznie okropnie męczący, w dodatku strasznie się to wszystko dłuży, podejrzewam, że przez sceny w stylu "a teraz Adela je spaghetti, a teraz śpi". Kompletnie niepotrzebne to było.
Podsumowując - zamysł w porządku, fabuła w rękach innego reżysera może i z potencjałem, ale wykonanie słabiutkie i jak najbardziej warte tej oceny, którą dałam.
Ten film jest długi, ponieważ ma mnóstwo ujęć artystycznych. Ale nie każdy szuka w filmach po prostu piękna...
Piękno jest subiektywne. Najwidoczniej podoba Ci się co innego. Po to mamy różne gusta i różne pragnienia.
Pozdrawiam...