Postaram się obejrzeć, jeśli szanowna TV Puls znowu tego nie spapra i nie postanowi przesunąć emisji, a na miejsce tego wspaniałego filmu puści "Blondynkę w koszarach", jak ostatnio.
Przy okazji, o co chodzi z tytułem "Życie"? Rozumiem, że o życiu dwóch czarnoskórych w więzieniu, ale czy nie można było tego sprecyzować?
"Life" należy tłumaczyć jako dożywocie. W stanach tak w skrócie określa się taki wyrok (life sentence). Polski dystrybutor troszkę spaprał tłumaczenie, bo o ile w języku angielskim można ten tytuł interpretować dwuznacznie, tak w Polsce wyszło to po prostu bez sensu.