Wkurzyła mnie koncówka filmu brak happy end gdyby nie to film był by B.dobry i nie wiadomo czy Anna żyła czy nie , zna ktos odpowiedz ???
Jeśli oczekiwałaś/łeś szczęśliwego zakończenia i prostych odpowiedzi jesteś osobą płytką i powierzchowną. Ten film ma za zadanie zostawić niedopowiedzenie w umyśle każdego widza. Na pytanie czy Anna żyła bądź nie, każdy może sobie sam odpowiedzieć, to kwestia każdego z nas. Happy endy zdarzają się w prostych, banalnych, powiedziałabym także infantylnych filmach produkowanych dla kultury masowej.
Anna żyła ale pochowali ją żywcem . Jak już była w trumnie to chuchnęła na lusterko i na nim była para z jej ust . Z resztą poco wstrzykiwać komuś nieżywemu środek paraliżujący ? Tylko żywemu można to wstrzyknąć .
Ten temat powinien w tytule zawierać jakieś ostrzeżenie dla tych co jeszcze nie oglądali tego filmu :(
Strasznie mnie denerwuje gdy założyciel nie da takiego ostrzeżenia .
Tak wstrzykiwanie czegokolwiek komuś co już nie żyje niema sensu jeżeli by zadziałał to tylko miejscowo co innego jak komuś bije serce i ten środek może się rozejść po całym ciele .
Poza tym czemu duch miałby tracić przytomność w po wstrzyknięciu czegokolwiek w martwe ciało .
A i jeszcze jedno jej ciało rzekomo martwe było przechowywane w dość wysokiej temperaturze .
Nie wiem jaka dokładnie panuje temperatura w kostnicach ale na pewno była za wysoka (on nie chciał aby ona zmarła z wyziębienia) .
tak więc była żywa choć ja bym wolał tą drugą wersje :P
to byly Stany (USA), tam temperaturę podaję się w stopniach Fahrenheita. Więc dlatego mogła Ci się wydać wysoka. Np. 40 stopni Fahrenheita to zapewne jest dość chłodna temperatura (sprawdź sobie przelicznik zresztą).
Plytka i powierzchowna jest co najwyzej osoba,ktora krytykuje innych za ich wlasne zdanie.Ublizanie ludziom pod konstuktywna krytyke nie podpada,szczegolnie,ze oceniamy tutaj filmy a nie innych uzytkownikow moja droga.Filmy z happy endem natomiast nazwalabym osobiscie mila odskocznia od kiepskiego dnia a nie produkcjami dla kultury masowej i sadze,ze na swiecie byloby duzo depresantow,gdybysmy nie mieli takich rozweselaczy ;)
Film jest niespójny (sprzeczny). Widzowi podawane są sprzeczne ze sobą argumenty za tym, że żyła i za tym że nie żyła. Choć argumentów za tym, że żyła jest całe olbrzymie mnóstwo.
Za tym, że mogła nie żyć przemawia "ściema" jaką jej wciskał facet z domu pogrzebowego. No, ale to właśnie była ściema... Obraz w lustrze sprzeczny trochę w pierwszym odczuciu, bo wyglądała źle jak trup (no ale była po wypadku), a dwa jednak oddychała - para na lustrze, którą skrzętnie przed jej wzrokiem ukrywał Deacon.
Argumentów bardzo mocnych za tym, że żyła jest natomiast bez liku.
W każdym bądź razie gdyby ona została uratowana przez ukochanego to film by zyskał bardzo dobrą fabułę. A tak niestety pomimo bardzo dobrej gry aktorów, słabiutko, bo fabułę popsuli niezdecydowaniem i ją uśmiercili. Komuż taka tragedia na końcu może się podobać? Mało komu. Tym bardziej, że film przez dość długi czas łudzi widza, że może jednak ukochany ją uratuje. Niestety nadzieje widza zostają okrutnie zawiedzione.
Sporo by pisać. Ale podsumowując, gdyby ją uratował, to film by zdobył o wiele większe uznanie u widzów. A tak to pozostaje w troszkę dziwnym niszowym nurcie filmu nie do końca zrozumiałego dla widza.
Mi tam podobało się tak jak się skończyło, wręcz cieszę się, że nie było happy endu. W dzisiejszym kinie niemal każdy film kończy się szczęśliwie. Miło jest czasem zobaczyć coś, co łamię tą niepisaną zasadę :). Zgadzam się jednak, że szczęśliwe zakończenia zwykle dają lepsze oceny widzów. Większość ludzi je lubi, ja też nie mam nic przeciwko takowym. Jednak do tego filmu takie zakończenie pasowało idealnie.
Gdyby ją uratował film stracił by bardzo dużo w moich oczach, przecież kino to nie fast-food, nie wszystko musi być podane na zatłuszczonej tacy... ;-)
Moim zdaniem film powinien skończyć się odrobinę wcześniej-dokładnie w momencie gdy ukochany wyciąga ją 'żywą' z trumny. Wewnętrznej strony wieka nie widać, nie można ocenić, czy jest podrapane przez 'żywą' Annę, wcześniej wyraźnie zasugerowany został wypadek ukochanego..w ten sposób widz został by z pięknym niedopowiedzeniem..
Wg. mnie Anna jednak żyła ale do końca miała wątpliwośći. Deacon przekonywał ją że jest martwa ale jak pokazała scena z lustrem jednak żyła. Jakby była martwa czy potrzebowała by kluczy żeby wyjśc z kostnicy? A może zwłoki mimo jej śmierci latały by po domu z nożem a wcześniej zdemolowały kostnice? A co do happy endu, czy kazdy film musi się kończyć szczęścliwie? Większość filmów tak się kończy a przecież w życiu nie wszystko kończy się szczęśliwie. Tu się nie skończyło i dzięki temu film więcej zyskał jeśli ktoś faktycznie zrozumiał. Trochę domysłów pozostało. Mnie najbardziej interesuje, w jaki sposób skoro przyjmiemy że ludzie do tego domu pogrzebowego trafiali żywi, jak to było mozliwe?
Ja mam podobne wątpliwości, skąd ten gość miał żywe osoby z taktem zgony (i to taką masę?). Zastanawia mnie to że nie jadła i nie piła ( bez płynów nie wytrzymałaby 3 dni), ale więcej jest argumentów za tym że jednak nie żyła. Do tego motyw chłopczyka (już ucznia Eliota), który grzebie kurczaczka żywcem...
Aha! Ostatnia scena kiedy Eliot "zabija" jej "niby nieżywego" chłopaka. Według mnie te wszystkie wykluczające się argumenty mają stanowić margines dla własnych interpretacji.
A może w tym domu byli i martwi i żywi...
A może Anna miała spuszczaną krew i dlatego wyglądała kiepsko i była osłabiona. Nic nie czuła z powodu wstrzykiwanego środka. Miała zwidy, bo podawano jej halucygeny...
A może jednak nie żyła...
Wiem, byłoby fajnie, gdyby były dwa zakończenia: pierwsze to które jest, zaś drugie, takie, że jej chłopak ją odkopał, docucił. Ona moglaby skorzystać z tej lekcji i jeszcze trochę pożyć, może pełniej i bardziej świadomie. No chyba, że znów straciłaby radość... a wtedy... :) dorwał by ją Eliot Deacon ;)
Anna żyła. Widzę. że wiele osób pominęło kilka ważnych wskazówek. Na końcu widzimy Elliota w białym wanie i mijającą go karetkę. Przed wypadkiem Anny jedzie za nią biały wan a następnie spycha ją na ciężarówkę. Co oznacza, że to Elliot powodował te wypadki tylko zastanawiać się można czy wybierał ofiary. Skoro je powodował miał pierwszy dostęp do ofiar i podawał im odpowiedni środek. Na posterunku jeden z policjantów wymienia nazwę środka wywołującego natychmiastowy paraliż (chlorek bromu czy jakoś tak), później w filmie widzimy etykietę fiolki na której jest nazwa właśnie tego środka. To wszystko utwierdza nas w fakcie że Anna jednak żyła. Elliot był świrem, który sobie wkręcił że musi oczyścić świat z ludzi-trupów, spotkał chłopca, który ze względu na matkę wariatkę też do normalnych nie należał i przekonał go, że ma dar.
Też to zauważyłam, jedyne co mnie zastanawia to dlaczego Elliot w ogole to robił... Liczylam na to, że wytłumaczą tą kwestię w filmie, albo chociaż dadzą jakąś wskazówkę