PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=109521}

Żyd Süss

Jud Süß
1940
5,9 647  ocen
5,9 10 1 647
6,5 4 krytyków
Żyd Süss
powrót do forum filmu Żyd Süss

rzecz mimo upływu czasu wciąż ogląda się dobrze, w niczym właściwie nie ustępuje hollywoodzkim produkcjom z okresu i jest świetnie zagrana (Ferdinand Marian w roli tytułowej). inna rzecz że wymowa tego obrazu i intencje jego twórców są doskonale wszystkim znane. to jedno z czołowych dzieł propagandy III Rzeszy, którego nadrzędnym celem było budzenie nienawiści i wrogości wobec żydowskiej populacji i jednocześnie usprawiedliwienie coraz ostrzejszych działań podejmowanych wobec niej. sztuka w służbie ideologii. film bynajmniej nie pozostawia wątpliwości kim są tak naprawdę Żydzi i że należy się ich pozbyć wszelkimi możliwymi środkami (tak więc finał jest tu swego rodzaju krzepiącym happy endem, zadośćuczynieniem za wszystkie wczesniejsze krzywdy) - w tej kwestii twórcy nie pozostawiają zbyt szerokiego pola do interpretacji. w swojej klasie - zapewne arcydzieło. scenariusz, sposób w jaki manipuluje się tu emocjami widzów - to zasługuje na podziw. jednocześnie jednak rzecz z dziejszej perspektywy rzecz nadaje się do oglądania raczej na zasadzie lekcji historii (mowa o nazizmie), niż pasjonującego filmu kostiumowego, jakim po części miała być.

Caligula

Zgadzam się oczywiście ze wszystkim, co zostało wyżej napisane. Rzeczywiście - jeśli zapomnieć na czas seansu o tym, czemu ten film służył i oglądać go właśnie jako "pasjonujący film kostiumowy" - to trudno mu cokolwiek zarzucić pod względem realizatorskim, reżyserskim, czy aktorskim. Gdyby nie częste podkreślanie faktu, że główny bohater jest Żydem, można by pewnie zupełnie o tym zapomnieć - w końcu chodzi w strojach, które przywodzą bardziej na myśl Francję czasu muszkieterów, a pod względem fabularnym to przede wszystkim opowieść o mężczyźnie, który staje się faworytem władcy i rządzi krajem z tylnego krzesła i film miałby zapewne prawie identyczną fabułę, gdyby główny bohater Żydem nie był.

Niemniej akcenty antysemickie są wyraźne. Można by pewnie powiedzieć, że to film o dwóch złych Żydach (Suessie i jego kompanie) - a nie o całym narodzie, gdyby nie uogólnienia (zwłaszcza w ostatniej scenie) i sugerowanie (konszachty Suessa z rabinem), że Żydzi to naród przede wszystkim interesowny, gotowy zrobić wszystko (nawet wywołać wojnę), byle osiągnąć korzyści majątkowe. Poza tym film przestrzega przed mieszaniem krwi (nie pierwszy to w dziejach kina "klasyk" o takim przesłaniu - przychodzą mi tutaj na myśl "Narodziny narodu" Griffitha - tam biała kobieta rzuca się ze skały, by nie "skalał" jej czarnoskóry, tutaj chrześcijanka topi się, zszokowana "zbrukaniem" przez Żyda) i nawołuje do gettoizacji Żydów. Ale trzeba przyznać Harlanowi, że potrafi tak wpleść te rasistowskie akcenty, że rozpływają się pod płaszczykiem ładunku emocjonalnego, jaki niesie ze sobą film, skrywają gdzieś pod znakomicie prowadzoną narracją, która - nawet, jeśli się ma pełną wiedzę o znaczeniu tego filmu dla niemieckiej propagandy - wciąga. A jak ten film musiał działać na zwykłych Niemców w 1940 roku, nieświadomych jeszcze hitlerowskich zbrodni i widzących w Fuhrerze zbawiciela niemieckiego narodu! Generalnie świetny film - zarówno, jeśli się go ogląda, jak szczytowe osiągnięcie haniebnej propagandy, jak i jeśli patrzeć na niego po prostu jak na dramat historyczny. Dlatego ode mnie 8/10.

ocenił(a) film na 5
Caligula

Ciekawostka, owszem, choć dzisiaj ogląda sie raczej średnio ciekawie. W zasadzie chyba tylko poprzedzone jakąś pogadanką może być naprawdę interesujące mysle.