Nieprawdopodobny, nieprzemyślany, pseudoartystyczny, źle posklejany. Wątki i postacie bardzo oderwane od rzeczywistości, sztuczne, bohaterowie wygłaszaja plomienne filozoficzne dysputy przy śniadaniu lub myciu zebów. Kobieta nierozwodząca się z toksycznym mężem, mąż zawiązujący krawat, na którym chciała powiesić się jego żona. A do tego wszystkiego stary człowiek macający martwe mewy. Zupełnie bez ładu i składu.
Oczywiście, skoro mieszkamy w Gdyni, z każdego okna widać morze ;p
Nie polecam, szczerze sie wynudziłam.
Zgadzam się. To był najgorszy film jaki obejrzałam na Festiwalu w Gdyni.
0_1_0 miał być głęboki, a wyszła płycizna ; pseudofiloziczne dialogi, teatralna gra, transwestyta, pedofil(ka) i pederasta.
potwierdzam... cele były ambitne ..realizacja niszowa.... na offie by to może przeszło, ale nigdy nie na głównym festiwalu
A jednak Brazowy Lew wyladowal. Ja na filmie moze i bym sie nie nudzil, gdybym ogladal to jako przedstawienie teatralne. Tak to.. podpisuje sie pod tym co napisaliscie. A szkoda :/.
Ten film był bliski słowom pseudo, banał, płycizna, etc. ale nie jest. Bardzo trudno stworzyc film wartościowy poskładany z etiud który nie byłby tlyko wyliczeniem problemów współczesnego świata a którym wydaje sie byc na pierwszy rzut oka "0-1-0". Ta trudna kompozycja mogła sprawiac wrażenie nieprzemyślanego ulepka. Mimo wszystko uważam ze każda z etiud zakończyła sie w odpowiednim momencie, dotykała sedna problemu-braku kontaktu z czlowiekiem a kazda ze scen znaczy zdecydowanie więcej niz tylko oderwane z rzeczywistosci kawalki zycia. Nadzieję, gleboko ukrytą, ciekawie sie odkrywa z kazdym koncem danego epizodu. Mimo duzej teatralnosci(teatr wyklucza jednak postac starego czlowieka ktory jakos spałał wszystko- motyw ten niemozliwy do zrealizowania w teatrze) dostrzegam duzo filmowej poezji...