Hiszpanie swoją sztuką filmową niejednokrotnie już podbijali serca miłośników kinematografii i to na całym świecie. Pchnęli również do przodu gatunek który wydawało by się nie ma już nic nowego do zaoferowania, czyli horror. Przykładem niech będzie kamień milowy w tej dziedzinie czyli "Rec", którego reżyser stwierdza że jest to swoisty list miłosny do wszystkich fanów gatunku. Każda scena jest w nim gruntownie przemyślana, każda scena przeanalizowana a niedomówienia i niejasności zaplanowane.
Amerykanie natomiast od lat wiedli prym jeśli chodzi o horrory. Wiadomo że jak się robi ponad 2 tysiące filmów rocznie to jakieś perełki się pojawią, inna sprawa że jakość u nich dawno już przeszła w ilość.
Można zatem było się spodziewać czegoś co najmniej wartego obejrzenia. Niestety reżyser następnych części piły rozłożył cały projekt na łopatki. Wszystko jest nie tak.
Brak logiki, np.: główny bohater wchodzi do nie swojego pokoju tylko po to by się rozejrzeć, porozmawiać o pamiętnikach i wyjść. Po co wchodził ? Czego chciał ? Tego nie dowiemy się już nigdy. Także w montażu pojawiają się buble, postać wchodzi właśnie do pokoju by za chwile znaleźć się na schodach holu. Wchodził zatem tylko po to by za chwile wyjść ? Logiczna ciągłość, bohater oddaje zdjęcia do wywołania tylko po to by o nich zapomnieć. Postacie, jedyna kobieta która interesuje się bohaterem (w końcu kluczowa zdawało by się postać) nie wpływa w żaden sposób na przebieg akcji i równie dobrze mogła by nie istnieć. Przypomina się Ed Wood.
Wszystko to wpływa na całość powodując że widz ani nie może brać serio przedstawionej historii ani poczuć się traktowanym poważnie. Reżyser i zarazem scenarzysta zdaje się mówić - jakikolwiek chłam wam wystawię i tak to łykniecie. Chaos, niedociągnięcia, niechlujność i ogólne braki może przechodzą w stanach lecz jak na europejskie warunki są nie do zaakceptowania. Amerykanie najwyraźniej zwęszyli łatwy zarobek i tam gdzie zaczęło się rodzić coś cennego chcą na tym położyć łapy. Mam nadzieje że ten romans nie potrwa długo i Hiszpanie się jednak otrząsną.
Dość krytyczna opinia, ale dobrze uzasadniona i najważniejsze, że prawdziwa.
Nie jestem, aż tak surowy w ocenie jak ty. Oceny 2-3 zostawiam jedynie na polskie "dzieła sztuki" typu "Kac Wawa", albo najsurowsze oceny dla seriali, które wiodą prym w tv, czyli "Dlaczego ja?" itd.
W filmie rzeczywiście jest wiele mankamentów, które niszczą przyjemność oglądania. Tym bardziej, że po takim miksie oczekiwałem porządnego dreszczu. Zawiodłem się.
Zakończenie, które niby miało szokować, wcale takie nie jest. Choć złe nie jest, nie jest także fantastyczne.
Film obejrzany, wnioski wysnute i to jedyne co pozostanie. No chyba, że jeszcze komentarz trochę tutaj poleży bezużytecznie:)