Film jest super. Klimat, aktorzy, scenariusz... No rewelacja. Tylko męczy mnie jedna rzecz. Gdy na lotnisku Kathryn mówi do Jamesa: "Takiego Cię pamiętam" to nie wiem o co jej chodzi. Że niby też jest z przyszłości? Czy jak? Wytłumaczycie mi to :D Ale ogólnie film genialny :)
No wlasnie tez nie rozumiem, czemu w 1990 ona mowila mu, ze gdzies go widziala? A pozniej mowila mu ze takiego go pamieta. Jak to co by nie bylo, byla przyszlosc, a nie przeszlosc. Gdzie go mogla widziec wczesniej?
Właśnie to jest jakiś błąd... Chyba, że mówiąc, że go pamięta, chodziło o to zdjęcie z czasów wojny. Bo to jedyny moment sprzed 1990 kiedy mogła go widzieć... chociaż, czy aby napewno ;)
Hmm... nie wyłapałem chyba tego fragmentu. Może chodzi o to, że widziała go wcześniej 6 lat temu, a on nic sie nie zmienił...
Wiem troche naiwne to, ale nic lepszego mi do głowy nie przychodzi.
Nie mogła go widzieć na zdjęciu bo na zdjęciu był łysy i bez wąsów.. A te zdanie powiedziała, gdy patrzała na niego po tym jak go "przebrała" (wąsy i włosy).
Ciekawostka, ze facet ktory mowiacy w psychaitryku, ze ta winda nie dziala, mial gazete z nagloiwkiem ze chlopiec zostal znaleziony w szopie. Jak to mozliwe? Czy to blad? Czy to jakis symbol?
A może ona była wieszczką, jak ta Kasandra o której mówiła.
Widziała przyszłość i nic nie mogła zrobić... dlatego mówiła, że go pamięta bo widziała go w przyszłości...
Naciągane, ale zawsze coś ;)
O widze ludzie że nie kapujecie filmu, ta cała historia to błędne koło, będzie toczyć się bez przerwy w kółko i przez to,że ta historia znowu zatoczyła koło, ona dostała takiego przeczucia że skądś go już zna ( jakby od dawna) bo to już się zdarzyło i to nie jeden raz . Proste :)
A ten wątek z nagłówkiem gazety? To faktycznie "ciekawostka". Może ten człowiek był "wysłannikiem z przyszłości"? Z tym, że sytuacja z windą, o ile mi się coś nie pomyliło, miała miejsce w roku 1990, a sytuacja z chłopcem była dopiero w roku 1996...
Ale to chyba chodziło o 2 różnych chłopców. Chłopiec z 1990 r. został znaleziony w jaskini i to było na okładce gazety ("Bat Boy found in a cave" czy jakoś tak), a chłopiec z szopy czy jak kto woli stodoły to rok 1996. Tak mi się przynajmniej wydaje.
ciekawe, ze gazeta ktora czyta straznik pochodzi z 1992 roku: http://en.wikipedia.org/wiki/Bat_Boy:The_Musical
pozdrawiam :)
No i tu pojawia sie problem... bo skoro historia zatacza koło i nie można jej zmienić tedy ona nie ma prawa pamiętać go skądkolwiek. Chyba że przyjmiemy, że istnieje drugi równoległy świat w którym świadomość trwa i zapamiętuje ewentualne powtórzenia. Ale to by oznaczało, że ten drugi świat jest niezmienny, za to materialny jest możliwy do modyfikacji.
Oczywiście można popaść w kolejną pentle pytając czy może nie ma 3 świata który może modyfikowac 2 świat itd. ale to już sobie daruje.
Tak kombinuje i kombinuje i dochodze do konkluzji: czy to nie jest przypadkiem teoria względności? W tym przypadku czasu. Dla Cole'a może i to była pentla, ale czy była ona dla naukowców? Mimo iż póki co wydaje mi sie to błędne, wg. filmu wychodzi na to, że można podróżować w czasie. Ojej...lepiej bym nie pisał co wymyśliłem, bo zajmie to strone. W skrócie:każda podróż w czasie przenosi nas do innej rzeczywistości która zaczyna działać własnym życiem (niekoniecznie sie ona tworzy, może ona po prostu jest i płynie)a to że jest podobna do rzeczywistości z której teoretycznie sie wystartowało jest to efekt podobieństwa nie identyczności.
Z resztą... gdyby nie było możliwe podróżowanie w czasie to naukowcy nie mogli by zrobić takowej maszyny. W końcu ten strażnik w 1990 roku czytał gezete z 1992. Może problem leży nie w czasie, co w przestrzeni. Dobra... może wymyśle coś po tym jak sie prześpie.
chyba jako jedna z nielicznych osob zrozumiales o co biega...a przeciez to proste:)pozdrawiam
Ja mam inne pytanko - Cole, na lotnisku, zadzwonil do firmy i zostawil wiadomosc, ze to nie armia 12 malp stoi za rozprzestrzenieniem wirusa. Jesli dobrze rozumuje to w przyszlosci ta wiadomosc rowniez zostanie odczytana i wtedy 'ochotnicy' wysylani beda w poszukiwaniu innych osob mogacych to zrobic. Przy takim ukladzie rzeczy okazuje sie, ze Cole jednak zmienil bieg czasu :)
Moja interpretacja jest taka, że naukowcy z przyszłości nie mieli wcale zamiaru zniszczyć wirus, tylko zdobyć informację, kto jest za niego odpowiedzialny. Po tym jak Cole zadzwonił i zostawił wieadomość, że to nie armia 12 spowodowała epidemię, z przyszłości zostają wysłani Jose i ta starsza kobieta która siada obok terrorysty. Jose daje Jamesowi broń bo wie, że policja go zastrzeli, a kobieta która po strzelaninie wygląda na odprężoną mówi,że pracuje "w ubezpieczeniach".Przecież terrorysta i tak otworzył pojemnik z wirusem na lotnisku.
to mialoby sens, ale ta wiadomosc powinna zostac odczytana (w przyszlosci) kilkanascie godzin po tej pierwszej :). Aha, nasunela mi sie jeszcze jedna kwestia - to zdjecie z I Wojny Swiatowej. Nie wydaje wam sie dziwne, ze ktos pstryknal fotke w momencie walki (i w dodatku po uzyciu chloru albo innego gazu bojowego)? Zazwyczaj ludzie w takich sytuacjach maja inne zajecia ;]
To tylko teoria. Równie dobrze można powiedzieć, że Cole ocalił ludzkość i spojrzeć na ten film pod względem nawiązań do Biblii.
Już same inicjały głównego bohatera dają do myślenia (J.C.- Jesus Christ). Tytuł filmu (12 małp-12 apostołów). James ma koszulce napis chris,a w chili śmierci Cole przybiera pozę ukrzyżowanego Chrystusa.
Zresztą głównemu bohaterowi od początku się wydaje, że ma zbawić ludzkość.
Wow, gratuluję spostrzegawczości! Przypomina mi się lekcja religii z moją dosyć oryginalną siostrą, która puszczała nam Matrixa i tłumaczyła nam wszystkie nawiązania do Biblii. Okazało się, że było ich dość sporo. Zastanawiam się w obydwu przypadkach, "Matrixa" i "12 małp", czy faktycznie jest to celowy zamysł reżysera, czy po prostu czysty przypadek.
zauważyliście może, że strażnik czytający gazetę przy windzie zmienia się, jeden jest prawdziwym strażnikiem, a ten co mówi, że winda nie działa to ten sam, który w 1996 wjeżdża windą na lotnisku podczas gdy cole zjeżdża dusząc swojego kolegę:)
Otóż mojim zdaniem nie jest tak jak wyżej powiedziano, że historia zatacza cały czas błędne koło...
Spróbuje wam to jakoś wytłumaczyć
Czas płynie nieubłaganie do przodu i wszyscy się starzeją to jest rzecz oczywista i jest ona zachowana nawet dla człowieka podróżującego w czasie, ludzkość żyje, czasy się zmieniają, wszystko idzie naprzód, jest I wojna światowa, był na niej james cole, jest rok 1990 był w nim james, jest wreszcie rok zagłady i tu też w tym czasie był..., wreszcie jest rok 2035 i w tym roku przeszłość można tak powiedzieć już się dokonała, wszystko już się stało, biegu wydarzeń nie da się zmienić (przynajmniej w tym filmie tak to jest pokazane, inaczej mówi seria powrót do przeszłości gdzie bohaterowie w sposób bezpośredni wpływają na bieg wydarzeń, ale tu nie o tym...). Chodzi o to, że gdy jest rok np.2000, james cole (choć jeszcze tego nie świadomy) już i tak był w tej przeszłości kilka razy bo to już się wszystko wydarzyło (i nawet w roku 1996 widział swoją śmierć jako mały chłopiec). Dlatego dziwne by było jakby j.c. np. w roku 2020 zginął, ponieważ wtedy zmienił by się bieg wydarzeń nie tylko w przyszłości (jak to jest w przypadku śmierci zwykłego człowieka), ale i w przeszłości, ponieważ wtedy nie było by go na I wojnie św. (a przecież już w 96 mieliśmy na to dowody w postaci zdjęć, to co zdjęcia by chyba wyparowały...), ani w 90, ani w 96, tylko dlatego, że nie wsiadł do wechikułu czasu w 2035.
Dlatego to wszystko było już przesądzone, to tak jakby już wszystko się wydarzyło, otóż james musiał w roku 2035 wsiąść do wechikułu i tak też musiało się stać... wiadome było to już w czasie I wojny światowej, tzn w 1920 było już pewne na 100%, że w roku 2030 j.c. wejdzie do wechikułu i powiedzcie mi jak w takim przypadku "oszukać przeznaczenie" (nie da się - wszystko już się wydarzyło).
Wniosek: historia nie zatoczyła koła, koło zatoczył james cole i jego towarzysze, którzy tak jak on teleportowali się do przeszłości...
Tak powyżej dobrze to zostało ujęte... tzn to ja pisałem... na nicku mojej siostry..., może i jest to troche zagmatwane, ale ciężko jest trudne sprawy obrać w proste słowa...
James Cole będąc przesłanym do przeszłości trafił na I wojnę, w 1990 rok i 1996 wiec już w tych latach wiadomo było ze w przyszłości musi odbyć podróż w czasie (rok 2035). Więc gdyby zginał przed ta podróżą ( po roku 1996 - gdzie, Cole ginie ale nie zupełnie bo mały chłopiec którym jest on sam żyje dalej ->> czyli w 1996 roku ginie james cole z 2035 roku !!!! ale james cole z 1996 roku żyje dalej aż do roku 2035 w którym zostanie wysłany znów do 1996 roku)gdyby natomiast mały chłopiec (mały james cole)zginoł na przykład w 2000 roku to wtedy niemożliwa byłaby jego podróż w 2035 roku do 1996 roku. Wiec przyszłość zmieniłaby przeszłość !!!!(jako punkt teraźniejszości należy przyjąć 1996 rok) a nie przeszłości przyszłość.
Trochę to zagmatwane ale chyba dlatego ten film tak mi się podobał
Film ogólnie genialny.Aktorstwo fabuła-miód;] Tylko poprostu zawsze dobija mnie zakończenie. Gdyby jakieś mądrzejsze zakonczenie dali było by to arcydzieło. Moja ocenka to 9/10. Sam koniec filmu psuje tak wiele:/
Jak to mądrzejsze? Misja wykonana, uratował świat (znowu), a James nie mógł skończyć inaczej, wszystko układa się w logiczną i spójną całość.
A jeśli chodzi ci o brak Happy End-u, hmm... to było raczej niemożliwe by taki nastąpił, no i zepsułby cały klimat filmu.
No właśnie. Koniec miał właśnie taki być, a na dodatek trzyma się spójnie z całą resztą, a przecież tak trudno dzisiaj o film w którym amerykanie ratują świat i nie ma happy endu;)
Ludzie właśnie o to chodzi gdybysmy wszystko rozumieli toe film nie był by genialny! pozdrawiam fanów.
Pani doktor z jego czasów pojawiła się z psycholem w samolocie, co sugeruje, że zdobyła próbkę nie zmutowanego wirusa i zrobili w przyszłości lekarstwo, które pozwoliło wyjść ludziom na powierzchnię... Teraz jest wszystko jasne?