A tu nagle w samolocie obok pana z wirusami znalazła się pani doktor z przyszłości!!! Mam nadzieje, że poradziła sobie z nim.
ALE, przecież on wypuścił jednego wirusa na lotnisku!!!!!!
Tylko, że ta pani doktor jeszcze nie wiedziala wtedy, że ludzkość czeka zagłada. Po prostu przypadkiem siedziała obok tego szaleńca... Przeszłości nie da sie zmienić.
Maciek
Tak samo skąd młody Willis się wziął na lotnisku??
To jest piękno przypadku i tego filmu;]
Dobre - złe? Można się kłucić. Przyszłości nie da się zmienić, ale jeżeli profesor z powrotu do przyszłości miał rację? Popatrzcie - kto poza Wilisem był jeszcze na lotnisku. jego kumpel, też z przyszłości. Widział co sie stało i podejżewam że wie jak doszło do zagłady. No ale to już takie gdybanie, i tak każdy ma swoją interpretację. Mi jednak lepiej ten film się ogląda w taki właśnie sposób. I tak na marginesie - scena w której Willis słucha w aucie "Wonderfull world" jest przepiękna.
Kończy się zagładą ludzkości, bo przeszłości nie da sie zmienić, bo ona już była. można iśc dalej. Trzeba spojrzeć na czas jako na całość.
1. Na lotnisku znajduje sie pewien chłopiec, przyjmijmy że jest to Cole, obserwuje całe zdarzenie
2. W samolocie obok tego typa z wirusem siedzi pani doctor. I przyjmijmy że była ona z teraźniejszości (czyli nie z przyszlosci)
I teraz, Cole przeżywa zagłade, trfia do więzienia, ma gdzieś ok. 40 lat, a wiec tyle mniewiecej czasu mineło od tamtego zdarzenia na lotnisku, a pani doctor wciąż wygląda tak samo, a skoro była tą sama pani doktor z samolotu, to czy po tylu latach nie powinna wyglądać jak wysuszona śliwka? A ona sie nic niemieniła (no i dlaczego w samolocie powiedziała że zajmuje sie polisami ubezpieczeniowymi ? Czy naprawde kiedys sie nimi zajmowała? Watpie). Moim zdaniem, dzieki Kojlowi namierzyli siewce zagłady, a pani doctor przeniosła sie w czasie na owe lotnisko i... wcale delikwenta nie zlikwidował ponieważ, gdyby udało sie zapobiec zagładzie to czy ten Cole z przyszłości od dziecka miewał sny z owego zdarzenia na lotnisku? Co oznaczałoby że wtedy tam był i widział dorosłego samego siebeie ginącego od strzału w plecy. I skoro widział te całe zdarznie tak jak my je widzielismy, i zapewne wtedy w samolocie również znajdowała sie pani doctor(z przyszłości), to mimo wszystko virus zostaje rzoprzestrzeniony bo kiedy "dzieciak Cole" dorasta zostaje wysłany w przeszłość i na lotnisku znów widzi go Cole dzieciak, którego bedo dręczyły wizje z owego zdarznia i kiedy dorosnie sam zostanie wysłany w przeszłośc i znów zobaczy go" Cole dzieciak" czyli powstaje tzw. pętla czasowa lub błędne kolo i wszystko pozostaje takie jakie byc powinno, bez zmian :]
No przecież pani naukowiec nie powie rudemu "Jestem z przyszłości, przybyłam by pokrzyzować twoje plany" :] Jak późniejsza naukowiec może być ubezpieczycielką??? No chyba że ten tekst "jestem z ubezpieczeń" ma jakieś ukryte znaczenie
Kobieta w samolocie jest na pewno z przyszłości, w końcu między 'przyszłością' a '96 jest 40 lat różnicy, raczej nie wyglądałaby taj samo. Tyle tylko że ona nie jest tam po to, żeby zapobiec uwolnieniu wirusa, tylko pobraniu próbki. Naukowcy z 2035 wielokrotnie powtarzają Cole'owi że nie ma niczemu zapobiegać tylko zebrać informacje.
Nie zgadzam się z opiniami osób, które twierdzą, że Cole nie uchronił ludzkości przed zagładą - głównie przez wzgląd na końcówkę filmu rozgrywającą się na lotnisku.
Wyjaśnienie jest dość łatwe - Cole, otrzymując misję, dostał od naukowców WSZYSTKIE informacje, jakie posiadali - większość z nich Cole widział lub w rzeczywistości, zobaczył na zdjęciach, część sam stworzył. Ale Cole nie dostał swojego nagrania, które wysłał w przeszłość ( w której przecież już "był" - scena śmierci na początku filmu ) - a skoro widział na lotnisku jak sam umiera gdy był młody, tzn. że na nowo tworzy ten fragment historii.
Przyszłość zmienia się w momencie gdy wykonuje telefon - od tego momentu wydarzenia są tylko zbieżne - tzn. Cole ponownie ginie, ale w "poprzedniej" próbie zatrzymania wydarzeń Cole prawdopodobnie wciąż próbował zatrzymać Armię 12 Małp albo nie poinformował swych przełożonych że to nie Armia 12 Małp jest odpowiedzialna za wirus + tym razem Cole ma świadków - swojego kumpla, którego wysłano tutaj by przypilnował Cole'a oraz jedną z naukoców, która wsiada do samolotu wraz z gostkiem posiadającym "czystą" formę wirusa.
Nie zgadzam się tutaj z tym, że aktorki grającej naukowca "nie dało się odmłodzić" jak ktoś tutaj sugerował - jej zachowanie w samolocie wyraźnie wskazuje na to, że chce nawiązać rozmowę z ukrytego powodu ( jest "sztywna" w konwersacji ), zaś tekst o tym, że jest "agentem ubezpieczeniowym" można odebrać jako wyraźną aluzję do roli jaką pełni będąc "towarzyszem" maniaka Apokalipsy ( nie mówiąc już o tym, że ciężko zacząć karierę naukową po 40 - tce, wcześniej będąc agentem ubezpieczeniowym ;) )
Facet co prawda wypuścił wirus na lotnisku, tym samym rozprzestrzeniając go faktycznie po lokacjach wymienionych Cole'owi przez naukowców ( w końcu na lotnisku mógł zarazić ludzi lecących do tych miast ), ale tym razem naukowcy dostają czystą formę wirusa i mogą jeszcze raz cofnąć się w przeszłość by zapobiec tragedii. Myślę, że o to chodzi w ostatnich scenach filmu - a ludzie piszący, że Cole niczemu nie zapobiegł są w błędzie.
Jak inaczej wytłumaczyć, że Cole nie dostał "własnej" informacji i że kobieta-naukowiec z przyszłości, w samolocie wygląda dokładnie tak samo, przy tym zachowuje się dziwnie - nie została wogóle odmłodzona, a w wypadku Cole'a reżyser zachowuje pełen ciąg logiczny = jest pokazany jako młody chłopiec ?
Wynik rozumowania ( moim zdaniem ) jest taki = Cole uratował ziemię i naprawdę nie zginie, bo wirus się nie zmutuje i nie zabije 5 miliardów ludzi = Cole nigdy nie zostanie wysłany do tej misji. Jedyną wątpliwością jest fakt, że Cole w "pierwszej wersji wydarzeń" posiada taką samą broń, którą dostał po nagraniu swojej wiadomości ( której nie otrzymał, ale do bazy dotarła, bo przecież naukowcy wysłali za nim jeszcze jednego "ochotnika", który powiedział Cole'owi, że nakierował naukowców na nowy trop ) - można więc uznać, że w niezmienionej wersji wydarzeń Cole zdobywa ten sam typ broni ( ale nie tą samą broń ) z innego źródła.
W twoim rozumowaniu kryje się jeden podstawowy błąd. Nie bierzesz pod uwagę struktury czasu istniejącej w tym filmie. Będąc w szpitalu Cole wyraźnie mówi, że nie może nic zmienić, bo to się już stało (to przeszłość).
Czas nie występuje tu w postaci wiązki możliwych rzeczywistości ale jako jedna rzeczywistość. I nie chodzi tu o to, że nic nie może zmienić ingerencja z przyszłości, ale te że zmiany są w tej przyszłości już zaistniałe. Gdyby Cole, lub ktokolwiek inny zapobiegł uwolnieniu wirusa nie byłoby potrzeby cofania się w czasie.
Zauważ, że naukowcy odgrywają mu wiadomość, której wysłanie jest konsekwencją jego znacznie późniejszych czynów (tuż przed akcją na lotnisku).
Bo przeszłości nie da się zmienić. Ale można zmienić teraźniejszość mając np. próbki czystego wirusa wykradzionego przez p. doktor od rudzielca w trakcie lotu. Czyli 5 mld ludzi i tak zginęło lecz żyjący w 2035 r. pod ziemią zostało uratowanych (skuteczna szczepionka)
z tym ubezpieczeniem to wczoraj jak leciał na TVP 2 wyłapałem to w powiązaniu z akcją kiedy cole krzyczy na lekarzy,że oni nie istnieją, nie są lekarzami. A ona mówi,że pracuje w uberzpieczeniach,czyli tak jak by w przyszłości badaniami nie rządzili lekarze tylko przypadkowi ludzie, tak jakoś przyszło mi do łba. no,ale jej wiek w końcowej scenie i tak wszystko psuje :)
Moim zdaniem w tym filmie :
1 Przeszłości nie da sie zmienić
2 Kobieta w samolocie jest z 2035r i chce poprzez rozmowe dowiedziec sie jakie jest antidotum lub skraść próbke i sprawdzić skład wirusa i samemu sporządzić antidotum a pużniej wrucić do roku 2035 i uratować tych których sie da.
ALE TO W WIĘKSZOŚCI TYLKO DOMYSŁY
Ze skądinąd świetnego dokumentu znajdującego się na DVD można się dowiedzieć, że Gilliam nie chciał sceny w samolocie (mimo jej obecności w scenariuszu), lecz pragnął aby film kończył się a lotnisku, gdzie młody Cole i Dr Railly patrzą na siebie. Głowny producent jednak lobbował za nakręceniem ujęcia w samolocie, a następnie tego na parkingu. Gilliam mówi:
"W następnej scenie Dr Peters spotyka w samolocie panią astrofizyk i już wiemy, że w jakiś sposób uda jej się przejąć wirus i ocalić ludzką rasę. Kłóciliśmy się o tę scenę, ponieważ bez niej śmierć Cole'a byłaby bezcelowa, nic nie udałoby mu się osiągnąć. Dzięki niej widzowie wiedzą, że jednak coś osiągnął, że jego jego śmierć doprowadziła do wirusa, a on ocalił przyszłość. Ja zawsze jednak uważałem, że to bezsens i zupełnie niepotrzebne ujęcie, które osłabia emocjonalne zakończenie."
Po części zgadzam się z reżyserem, choć scena w samolocie też nie wyjaśnie wszystkich kwestii, wręcz przeciwnie - stawia dużo pytań, m.in. o wspomnianą na forum kwestię ze słowem "insurance". W komentarzu producent wyjaśnia, że zaproponował Gilliamowi nakręcenie dwóch wersji tego ujęcia, w tym jedną bez tej kwestii, ale Gilliam odmówił, bo dzięki temu scena nie jest tak jednoznaczna.