PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=518875}

13 zabójców

Jûsan-nin no shikaku
6,9 4 763
oceny
6,9 10 1 4763
6,7 3
oceny krytyków
13 zabójców
powrót do forum filmu 13 zabójców

Dwóch zbryzganych od stóp do głów krwią facetów stojących samotnie wśród stosu trupów, gdzie ręce i nogi walają się na klepisku jak lalki Barbie w sklepie zabawkarskim po inwazji niegrzecznych maluchów...
To nie „300” Franka Millera. To nawet nie obraz Tarantino. To finałowa scena będąca kwintesencją wizji filmu samurajskiego w reżyserii Mike Takashiego.

„13 zabójców”, bo o nim mowa wywołał we mnie mieszane uczucia.

Lubię tzw. kino samurajskie. Regularnie wracam do ulubionych filmów z tego klimatu odświeżając sobie nieśmiertelnych już „Siedmiu samurajów”, czy mrocznego „Rashomona”. Przerysowane, lecz wciągające „Yojimbo”. „Zatoichi” Kitano stanowiący mieszankę parodii i „cepeliowskiego plastiku”, ale trzymający swój niepowtarzalny klimat. „Goyokin” Hideyo Goshi, czy zwłaszcza rewelacyjne i przebijające w moim odczuciu wszystkie wymienione produkcje „Seppuku” Masaki Kobayashiego.
Dlatego po pierwszej zajawce „13..” czekałem na ten film, śledząc co jakiś czas kiedy to wreszcie będzie go można obejrzeć.
„13 zabójców” nie stanowi nowej wersji „Siedmiu samurajów” o czym miałem już okazję przeczytać w kilku postach zapodanych przez entuzjastów gatunku. Trzeba jednak przyznać, że czerpie z filmu mistrza Kurosawy zapożyczeń pełnymi garściami, o czym jeszcze za chwilę.
Film Miike to remake produkcji z 1963 r., której nie miałem dotąd przyjemności obejrzeć, nie wiem więc czy kopia zdołała przebić oryginał.

Fabuła opowiadanej historii jest prosta jak włos Mongoła:
zły... nie, to za słabo powiedziane... sadystycznie pokręcony do potęgi entej przybrany brat Sioguna – Naritsugu swoimi postępkami ściąga na siebie a przez to automatycznie i na całą grupę rządzącą, powszechne niezadowolenie grożące zarzewiem buntu. Siogun Ieyoshi nie mogąc się pozbyć kłopotliwego następcy w otwartej formie, zleca rozwiązanie problemu w zakulisowy sposób – drogą skrytobójstwa. Zadania podejmuje się jeden z „emerytowanych” samurajów, który zaczyna w tajemnicy organizować grupę zabójców. Mają oni z jednej strony wybawić z kłopotliwej sytuacji swego władcę, z drugiej zaś dokonać zemsty za morze krwi jakie już przelał bezkarny Naritsugu, któremu wciąż mało bólu i zniszczenia wokół siebie...
Scenariusz stanowi najsłabszą część filmu. Dialogi są takie, że nie ma co się w nie za specjalnie zagłębiać a kilka nic nie wnoszących scen można by spokojnie z ponad 2-godzinnego filmu usunąć. Bez szkody dla oglądającego a z pożytkiem dla całości. Fabuła jest naiwna i wręcz nieprawdziwa. Choć opowiada o rzeczywistym zdarzeniu, zmienia fakty na potrzeby X Muzy. Noritsugę istotnie w 1844 r. „usunięto”, jednak zrobili to protoplaści Shinsengumi (noszący wówczas jeszcze inną nazwę). Rodzaj tajnej policji, czy raczej gwardii przybocznej sioguna, ale gwardii od tzw. „mokrej roboty” przy zastraszaniu, czy „uciszaniu” opozycji. Dokonali tego po cichu - szpilką do upinania koka, bez konieczności spektakularnego zakatrupienia setek ochroniarzy brata sioguna.
Reżyser „13 zabójców” poszedł inną drogą i nie można mieć o to do niego pretensji. W końcu to remake filmu „z mieczem samurajskim w tle” - swego rodzaju japoński western a nie dramat historyczny.

Oglądając ten obraz należy wyłączyć zdrowy rozsadek i nie wspomagać się trzeźwą analizą. Tomasz Raczek stwierdził kiedyś jednoznacznie:
„Ludzie nie chcą oglądać w kinie prawdy. Ludzie chodzą, aby obejrzeć nieprawdę. Coś zupełnie innego, niż prawdziwy świat, w którym się poruszają”.
Tym właśnie tropem podąża fabuła „13 zabójców”.
Fani filmu, których, jestem o tym przekonany, pojawi się wraz z pierwszymi projekcjami wierna rzesza nie będą analizować, czy to ma sens, że 13, nawet najsprawniejszych samurajów, wyselekcjonowanych na zasadzie „najlepsi z najlepszych” pokonuje 230 swoich odpowiedników z „konkurencyjnego” klanu (230 stoi w japońskim oryginale, który miałem szczęście oglądać). Nikt nie będzie się dopatrywał militarnych nieścisłości, czy wręcz zafałszowań dokonanych w filmie. Studiując historię samurajskich klanów znamy proporcje uzbrojenia w jakie z założenia powinna była być wyposażona każda grupa eskortująca w podróży takiego na przykład daimyō. W połowie XIX straż Noritsugu posiadała by łuki i długą broń palną, oraz broń drzewcową, w proporcjach co najmniej ok. 1 : 4 względem tradycyjnie uzbrojonych samurajów. Tego w obrazie nie ma. Tylko samuraje z grupy „13 zabójców” redukują odpowiedników z przeciwnych barw klubowych masakrując część z nich za pomocą precyzyjnego ostrzału z łuków.
Nie ważnym jest, że w realiach połowy XIX-wiecznej Japonii było proporcjonalnie tyle samo, jeśli nie mniej, mistrzów fechtunku na broń białą niż równolegle w takiej na przykład carskiej Rosji, czy Imperium Brytyjskim. Wiem, trudno z naszej perspektywy w to zaakceptować, ale fakt, że ktoś chodził z przypasanymi do pasa dwoma mieczami nie znaczy jeszcze, że potrafił ich w praktyce używać. W tym czasie nastąpił w cesarstwie zanik sztuk walki na białą broń a samuraje zaczęli z konieczności coraz bardziej parać się czym innym. Historia dostarcza nam tego bezlitosne dowody choćby w postaci najsłynniejszej walki za rządów sioguna Iemochi, która przerodziła się w grupowy pojedynek na miecze z udziałem mającej przecież reputację zabijaków i tęgich rębaczy grupy shinsengumi wokół gospody w Ikedaya 8 lipca 1864 r.
Kult chłodnej stali zaczął się w Japonii odradzać, jakby nadrabiając czas – ze zdwojoną siłą, dopiero na przełomie lat 20. i 30. XX wieku.
Film „13 zabójców” fakt „zniewieścienia samurajów” w tych latach delikatnie nam zresztą w kilku scenach przemyca.

Jeśli widz szuka w filmie wiarygodności to jej raczej nie znajdzie. Obowiązuje tu ta sama stara zasada, co w klasycznym westernie, gdzie nieprzyjaciół musi być po prostu kupa a pozytywni bohaterowie, oczywiście w mniejszości, po prostu muszą być przeźroczyści.
Jeśli jednak szukacie w dziele Miike i Tengana emocji, akcji i podnoszących adrenalinę sekwencji walk – to je tam znajdziecie. Ściślej - na dobrą sprawę scena walki jest w filmie w sumie jedna, jeśli by zbagatelizować dwie zupełnie epizodyczne na początku i w środku obrazu. Jedna scena. Ale za to jaka! Ostatnie 40 minut to jedna wielka jatka jak w produkcjach Peckinpaha.

Nawiązań do „Siedmiu samurajów” znajdziemy sporo. Zamiast 7 jest ich 13 ale misję mają do wypełnienia relatywnie podobną. Okazuje się też, że i wśród nich kamufluje się, podobnie jak w dramacie Kurosawy fałszywy samurai. Walki także rozgrywają się w terenie „zurbanizowanym”, że pozwolę sobie na tak naciągane określenie wioski w Okada.
Prosty podział na dobrych i złych nie zmusza też widza do myślenia. Mamy tu wszystko podane niejako na talerzu. Motyw zemsty. Czarny charakter tak zły, że aż nierealny i groteskowy (w tej roli cyniczny Gorô Inagaki). Dumę, honor i przywiązanie do wypełnienia obowiązku za wszelką cenę. Poświęcenie w służbie.

Choć po ręce Miike Takashi oczekiwałem więcej to i tak z przyjemnością obejrzałem film i to w wersji reżyserskiej, gdzie mamy kilka niepotrzebnych, przegadanych scen i ok. 15 minut walki dodanej do finałowej rzeźni w wiosce, gdzie zastawiono zasadzkę.
Czy go polecam – oczywiście. Wszystkim fanom tzw. produkcji samurajskich. Czy uważam obraz za wybitny – raczej nie. Nie jest to dla mnie solidne kino pokroju filmów Kobayashiego. Niemniej przypuszczalnie zadowoli każdego sympatyka kina tego rodzaju, choćby ze względu na posuchę panującą w tym gatunku oraz specyficzny, hardcorowy klimat, który udało się w filmie wytworzyć.

jabu

Można gdzieś znaleźć napisy PL do wersji reżyserskiej?

ocenił(a) film na 5
soplic68

Jeśli powyższe jest prawdą, a nie mam kwalifikacji by to podważać, to pogratulować znajomości tematu.Przeczytałem z zainteresowaniem.
Od siebie dodam , iż ,,13 zabójców" to kino montażowe i ... nic więcej. Ale montaż finałowej bitwy zasługuje na wyosobnienie. Jest wyborny w realizowaniu definicji, iż esencją kina jest ruch.Skracanie i wydłużanie ujęć, inscenizacyjna biegłość w ustawianiu kamer to wywołuje szacunek. Szkoda, że reszta materii filmowej odstaje jak bolący kciuk.
Jak wspominam filmy o samurajach wyświetlane w polskich kinach lat 70-tych: ,,Honor samuraja", ,,Pojedynek na wietrze" to chciałbym przywołać tamte emocje towarzyszące ich oglądaniu, ba, zobaczyć tamte krwiste(czytaj scenariuszowo celniejsze) historie z wykorzystaniem obecnych możliwości filmowych...
Good night, and good luck, esforty.
5/10

ocenił(a) film na 6
jabu

faktycznie z Ciebie znawca tematu jabu, podejrzewam, że nawet nosisz samurajski miecz przy pasku;P recenzja rzetelna, można się przy tym wiele dowiedzieć o tamtych czasach.gratuluje zaparcia do wklepania tego wszystkiego na forum. co do filmu mam podobne odczucia jeśli chodzi o fabułę i dialogi, ale kina w tej tematyce wychodzi stosunkowo niewiele więc i tak zaspokaja potrzeby fanów ciachania mieczem. 6/10

ocenił(a) film na 6
jabu

Dwa sprostowania:
Kilka sprostowań.
Oglądając ten film, należy rzeczywiście wyłączyć zdrowy rozsądek, ale nie można zapomnieć o włączeniu poczucia humoru.
Druga sprawa: w filmie to nie shogun zleca mokrą robotę. Shogun (który w ogóle nie pojawia się w filmie)bardzo lubi swojego brata i go faworyzuje, w tym właśnie problem. Zamach zleca główny doradca shoguna, zapomniałem, jak się nazywał. Oczywiście wyłącznie w trosce o dobro państwa, strach o własną pozycję nie ma nic do rzeczy ;)
Misja nie jest relatywnie podobna do tej, którą ma 7 samurajów Kurosawy. Obrona wsi przed bandytami to mocno nie to samo, co zamach terrorystyczny na ważnego dygnitarza państwowego.
Na koniec, zwróciłeś uwagę na broń włócznika? Coś krótka ta jego włócznia.

ocenił(a) film na 7
jabu

Yojimbo "przerysowane"??

użytkownik usunięty
jabu

Fajny post.
Obraz mnie jakoś nie ruszył, może dlatego że nie jestem fanką filmów samurajskich i szczerze mówiąc nie kumam mentalności Japończyków. Już kilka razy złapałam się na tym, że przekaz japońskich filmów jest dla mnie mało czytelny.

Jedna rzecz mi się w nim bardzo spodobała - filmowanie we wnętrzach przy naturalnym świetle świec. Przypomniał mi się "Barry Lyndon".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones