To nie idylliczna misja. To prawdziwe spotkanie z okrucieństwem wojny, jej bezsensem. Zdjęcia i reżyseria mistrzowskie. Czułam, że idę przez te błota, że chowam się w ruinach, że bardzo się boję. Ale też czułam, że muszę iść. Wszystko to tak realne, tak odczuwalne. film i obrazy z niego płynące do zapamiętania na zawsze.
zgadzam się, scena z Francuską była patetyczna i żałosna. ,,Muszę odejść, żegnaj.......'' czasem zaczynało się robić groteskowo, ,,gdzie jest Mackenzie?''
Poza naszym okopem, za naszymi zasiekami i ziemią niczyją, za linią wroga, w zrujnowanym mieście, pod jego stopami w głuchą noc, w ciemnej piwnicy symbolicznie tlą się dwa światła. Jedno domowego ogniska "rodziców" a drugie w najdalszym kącie w szufladzie, iskierka którą widać tylko gdy rozkręcisz lampę.
Starszy szeregowy szukający doraźnego ukojenia w kobiecym dotyku i ogromna siła tej sceny. Tam nie ma nic uroczystego. Pod względem znaczeniowym to chyba najlepsza scena.
Czy ty właśnie przyrównałeś luźny komentarz na lewackim portalu do literatury? Grubo.
SPOOOOOOOOOJLERZgodzę się z Tobą, że film miejscami powodował straszny niesmak. Pierwszy raz się skrzywiłem w scenie jak wyciągali tego niemca z samolotu. To tylko pojawił się u mnie szeroki uśmiech jak jeden z tych dwóch żołnierzy dostał nożem w brzuch. Można to tłumaczyć tym że jeszcze byli młodzi i nie zepsuci wojną. Mieli resztki współczucia. Kolejna scena to właśnie w piwnicy z tą Francuzką. Boże jak ja drżałem o to żeby tam nie było żadnego romansu, seksu, albo żeby razem do końca swoich dni nie wychowywali razem tego dziecka w piwnicy. Kolejne co mi się nie podobało to światło/cienie po wyjściu z piwnicy. Wyglądało jak w teatrze. Sztucznie. Ja to tak odebrałem. W momencie jak zatyka usta niemcowi licząc że gdy go puści to będzie cicho, tłumaczyłem to sobie tym że jest w szoku. Przeżył śmierć przyjaciela, sam został postrzelony, miasto płonie. Odcięło mu myślenie totalnie. Jeszcze scena w której uderzyłem się w twarz to ta jak wybiegł na pole bitwy gdzie latały kule, wybuchały bomby i biegł sobie niczym jamajski sprinter. W tym momencie był niesmak ogromny.
Mimo tych wszystkich wad i bzdur, jak zwał tak zwał, to film mnie pochłonął. Czułem taki niepokój i strach. Na pochwałę zasługują ludzie na sali kinowej którzy byli cicho. Czasami błazen za mną coś tam burknął, ale i tak pełna kultura więc ta cisza robiła klimat. Więc poza tymi "śmiesznymi" scenami można było się wczuć. To nie jest najlepszy wojenny film jaki w życiu widziałem. Dostał ode mnie takie mocno naciągane 8. Głównie dlatego, że wyszedłem z głową pełną przemyśleń.
Kompania braci to to nie jest. KB wciąż sie trzyma swietnie po tylu latach i nic wojennie lepszego po niej nie powstało.
Bardzo lubię "Kompanię Braci" ale tak samo podobał mi się "The Pacific" i "Szeregowiec Ryan" . Te trzy filmy uważam za najlepsze filmy wojenne jakie do tej pory powstały. To w nich ukazana jest wojna w sposób niespotykanie prawdziwy. Oczywiście jest też "Pluton", "Cienka czerwona linia", "Byliśmy żołnierzami", "Stalingrad" i kilka innych ale to już inny poziom, inna realizacja. Wracając do Kompani... Tak, doskonałe kino wojenne.
No a jakie? Komedia obyczajowa? Science-fiction? Horror? Kompania Braci i Pacific to mini serial wojenny. Pewnie, że znajdziemy tam wątki obyczajowe i dramat ale przede wszystkim to kino wojenne. Jeśli znasz inne określenie tych filmów to napisz.
Czepiasz się. Serial to powszechnie też film czy tego chcesz czy nie. Zwłaszcza w czasach teraźniejszych kiedy mini serial realizowany jest technicznie niekiedy lepiej niż dwugodzinny film w kinie. Co więcej z powodzeniem serial taki jak "Pacific" czy "Kompania Braci" mógłby być wyświetlany w kinie. Pewne pojęcia wykraczają poza schematy. Mówiąc "kino wojenne" miałem na myśli tematykę a wojna ukazana w tych dwóch serialach przewyższa to co mogliśmy zobaczyć do tej pory. Świat idzie do przodu. Serial to już nie jest "Dynastia" z lat 80/90. To coś więcej. Wszyscy zrozumieli o co chodzi i nikt nie zwrócił na to uwagi . Oprócz Ciebie. Człowieku... Co skłania takich typów jak Ty, żeby poprawiać innych w kwestii nazewnictwa? To musi być dla Ciebie bardzo ważne. Można by podziwiać Twoją skrupulatność ale bardziej wywołujesz uśmiech i zażenowanie. Skup się na ocenianiu filmu a nie wyłapywaniu słówek.
ulzylo ci? moze jeszcze podciagnij sobie teledyski i teatr pod kino bo 'swiat idzie do przodu'.. Jesli to sprawia ze czujesz sie lepiej i bardziej podziwiany na filmwebie to prosze wypisuj sobie kazda glupote.
To nie kwestia ulgi lecz wyjaśnienia takiemu ideałowi jak Ty, że każdy rozumie czym jest serial a czym film i kino. Każdy potrafi odróżnić teledysk od filmu itp. i nie musisz wypisywać swoich złotych myśli. Nie urodziliśmy się wczoraj. Wyjaśniłem Ci co miałem na myśli mówiąc " kino wojenne" odnośnie Kompani i Pacyfiku - tematyka wojenna. Uogólniłem i to tyle. Jak wrednym trzeba być, żeby to wyłapać? W życiu prywatnym tez taki jesteś? Czasy się zmieniają, tak. Przykładem jest HBO i platforma Netflix. Seriale wyglądają jak 8 godzinne filmy. Nie ma już podziału na aktorów grających tylko w serialach. To samo tyczy się reżyserów itd. Nie ma potrzeby sztywnego trzymania się schematów i szkolnych pojęć. Kto Ci dał prawo do oceniania innych i określania co jest głupotą a co nie? Przecież to Filmweb a my nie jesteśmy recenzentami. Jesteśmy zwykłymi "oglądaczami" . Szkoda czasy na dyskusję z człowiekiem idealnym... "Człowiekuu, człowiekuuu, weź się człowieku... , żałosne człowieku" . Ciepłe to bardzo. Miałem okazję kiedyś przeczytać Twoje wpisy. Nie oceniasz co myślisz o danym filmie/serialu. Twoim ulubionym zajęciem jest czepialstwo. Może to jednak z Tobą jest coś nie tak?? Przemyśl to.
kolego o czym ty mowisz. ja chcesz kogos obrazac do pojdz sobie do pubu i tam sobie mozesz ulzyc.
Nie imbecylu, szkoda czasu na pisanie z taką trąbą jak ty, do szkoły dokształć się, to są alkochole, w ogóle rozumiesz jak ktoś pisze do porównań? Jednak jak widać nie.
pinang z twoim IQ lepiej wracaj na forum Disneya, nie dośc , że twój wrodzony kretynizm nie pozwala tobie spojrzeć dalej niz 2 metry przed twoim nosem, to jeszcze z głupoty zaczeły wypadać tobie włosy z nosa. Może to i nawet lepiej, bo poczujesz logikę, skoro twój pseudo móżdżek tego nie jest w stanie rozkminić.
'Przełęcz ocalonych" też dobry film ale nie jest moim ulubionym. Jednak na pierwszym miejscu stawiam zawsze "Szeregowca Ryana".
Szeregowiec to jest TOP bezapelacyjnie, ale Przełęcz Ocalonych to historia prawdziwa i NIEPRAWDOPODOBNA :) Czytałem sporo o II wojnie, oglądałem setki filmów, rozmawiałem z moim dziadkiem z AK.... i Przełęcz jest wciąż dla mnie niewiarygodna.
Doceniam "Przełęcz", jestem też fanem Mela Gibsona ale sceny batalistyczne są tutaj nie tak realistyczne jak w "Szeregowcu" czy "Pacyfiku" i "Kompani Braci" . Inny poziom. Jest oczywiście rozmach, krew i flaki ale... Oglądając "Ryana" wiele lat temu w kinie nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Pierwszy raz byłem tez świadkiem jak na napisach końcowych widzowie nie wychodzą z kina. Nikt nie wstał z fotela. Myślałem wtedy, że to przypadek ale poszedłem na ten film jeszcze 3 razy :) I to samo. Szok, cisza, skupienie. Przeżycie. "Przełęcz ocalonych" bardzo mi się podobała ale już nie doznałem takich wrażeń.
Ja też uwielbiam filmy kiedy widząc napisy końcowe myślę... kur#$%^#a serio? to naprawdę koniec, a w sercu... rozżalenie :)
Do tego grona najlepszych filmów wojennych które wymieniłeś doliczyłbym: "helikopter w ogniu", "przełęcz ocalonych" i "ocalony"
Widziałem dawno temu. Bardzo mocne i przejmujące, ale jednak ten film ukazuje inny aspekt wojny niż w przypadku np. "Szeregowca". W "Idź i patrz" mamy przede wszystkim koszmar czystek dokonywanych na ludności cywilnej przez Niemców. Jest to niewątpliwie film wojenny, ale my rozmawialiśmy tutaj o filmach z najlepszymi scenami batalistycznymi.
Kompania to już klasyka, ale ta produkcja to było nowe doświadczenie, dobrze nakręcone i na prawdę na poziomie.
na PLUS jeszcze dodałbym ścieżkę dźwiękową. Zdjęcia faktycznie robią wrażenie. Ale całość filmu jakaś... nijaka. I kilka naprawdę słabych scen.
Na plus: są takie rzeczy jak kuchnie polowe i lanie pod murem - bo jakoś tak często reżyserom umykają takie rzeczy, że wojna to nie przygody paru chłopa z psem, tylko wielka wyprawa logistyczna. Deakins i monumentalne ujęcia, scenografia, szczury, brud, trupy - rewelacja.
Na minus: fabularnie to żaden hit, a im dalej w film, tym banalniej. Scena z Francuzką jest tak fatalna, że chce się napisać do reżysera list z pytaniem "Sam, why?". Jeżeli porównamy ten film z klasyką kina wojennego - "Cienka Czerwona Linia", "Szeregowiec Ryan", "Czas Apokalipsy" (litościwie nie dodam filmów z ZSRR) - to jest słabo. Za to jest Hindus w ciężarówce, a potem jeszcze Murzyn.
Tą scenę z Francuzką można było zagrać bez słów, bez jednego słowa i mogła być perełka
Człowiek w turbanie w ciężarówce to nie Hindus, a Sikh. Hindusa widzimy chyba pod koniec filmu w okopach. Brytyjczycy wcielali do swojej armii ludność z kolonii https://en.wikipedia.org/wiki/Sikhs_in_the_British_Indian_Army
https://retronaut.com/content/1914-1918-black-british-forces-of-wwi
https://en.wikipedia.org/wiki/Indian_Army_during_World_War_I
Oczywiście, że tak. Problem z 1917 polega na tym, że regułą było wówczas tworzenie oddziałów z ludzi pochodzących z danego obszaru (segregacja) a nie mieszanie, jak widzimy w 1917. Zatem wyjątek stał się w filmie regułą. Skoro była segregacja, powinna zostać pokazana.
Ok, zgaduję że w produkcji nie starczyło na to miejsca, ale przecież nie jest to w żaden sposób szkodliwe. Zwraca uwagę na sam fakt, że w ogóle brali w tej wojnie udział. A czy nie jest możliwe, że ludzie pochodzący z podbitych przez Wielką Brytanię krajów przenosili się do niej w poszukiwaniu lepszego życia i zakładali tam rodziny, sami oraz ich potomkowie zaciągali się do wojska? Nie jest możliwe 'wymieszanie się' oddziałów i przeniesienia pojedynczych żołnierzy po kilku latach wojny i bycia wysyłanym na różne fronty i przepustki? Sam tytuł zapowiada, że film dotyczy konkretnego czasu; równie dobrze można stwierdzić, że cała masa innych wydarzeń i zależności powinna być pokazana.
A czy nie jest możliwe, że ludzie pochodzący z podbitych przez Wielką Brytanię krajów przenosili się do niej w poszukiwaniu lepszego życia
***********************
ODWROTNIE
w czasach kolonialnych to "biali" z Europy Zachodniej przenosili się do kolonii w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swoich potomków
obecny import imigrantów wynika z ujemnego przyrostu naturalnego w Europie Zachodniej
A co sądzisz o filmie" Do zobaczenia w zaświatach " z 2017 ? To przejmujący film pokazujący wpływ I Wojny Światowej na jej uczestników ...na mnie zrobił wrażenie.