PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=562632}
4,1 76 tys. ocen
4,1 10 1 75758
2,7 34 krytyków
1920 Bitwa Warszawska
powrót do forum filmu 1920 Bitwa Warszawska

Czemu niektórzy z was krytykują ten film, za stylistykę podobną do Potopu i Wołodyjowskiego itp mi się to właśnie podobało i skojarzyłam to pozytywnie jako podtrzymanie klimatów polskości ukazanej w tamtych dziełach, nie zauważyłam żeby coś było zgapione itp po prostu polski humor i takie nasze klimaty czemu się czepiać?

ocenił(a) film na 1
sandrusiek_vanillka

Czepiac sie nalezy, bo film- mimo, ze pomysl swietny- zrobiony bez ladu i skladu, totalnie poplatane watki i kicz.. Jedynie konie fajnie ujete...tyle tylko, ze nie trzeba robic wielkiej produkcji, zeby pokazac, ze kon to piekne zwierze. Drogi Panie rezyserze, pora juz ze sceny zejsc, niestety pokonanym.

niespokojnaona

Myślę, że cały początek kiczowate sceny z Nataszą i poplątanie mogły dość popsuć odczucia co do filmu, ale później moim zdaniem film obronił się np. scena bitwy była świetna i napewno nie była kiczowata

ocenił(a) film na 3
sandrusiek_vanillka

Pan Wołodyjowski i Potop miały SCENARIUSZ czyli porządnie opisaną historię opowiadana obrazem filmowym.
A co masz w "Bitwie warszawskiej"??

Darth_Stalin

nie rozumiem twojej wypowiedzi ... każdy film ma scenariusz tak samo Potop, Pan Wołodyjowski jak i Bitwa Warszawska

ocenił(a) film na 3
sandrusiek_vanillka

No właśnie widzę, że nie rozumiesz - ale łopatologicznie:
1. skąd się wzięli bohaterowie filmu?
2. o co im chodzi?
3. czyją/jaką historię opowiada film?
4. gdzie i kiedy Szyc zakochał się w Urbańskiej i skad ją zna?
itd. itp.
Proponuję dla porównania odpalić sobie "Potop" i obejrzeć go odpowiadając sobie na te pytania, zastępując Szyca i Urbańską przez Kmicica i Oleńkę.
Dla drugiego porównania odpal sobie "Bitwe o Los Angeles" i porównaj, co wiesz o bohaterach tej "strzelanki z obcymi" po pierwszych 5 minutach filmu w stosunku do bohaterów filmu Hoffmana.
Wtedy - mam nadzieję - zrozumiesz, dlaczego "1920: BW" jest kiepskim filmem.

Darth_Stalin

Bohaterowie skąd się wzięli? młodzi ludzie mieszkający w Warszawie tancerka- śpiewaczka narzeczona żołnierza, który zostaje zaciągnięty do kawaleri, o co im chodzi ? nie rozumiem tego jak o co im chodzi ? A historia jaką opowiada ten film to właśnie kobieta podczas wojny i mężczyzna, pokazuje ich rozłąkę jak kobieta nie wie czy żyje jej ukochany, jest sama jak sobie radzi itp oraz losy gdy główny bohater dostaje się przypadkowo niesłusznie do więzienia zotaje skazany, cudem unika śmierci, zmuszony do przebywania w bolszewickim obozie, gdy w końcu udaje mu się z niego uciec itd.. oboje biorą udział w bitwie i na koniec los znów splata ich drogi. a skąd się znają myślę, że nie jest to aż tak istotne. Mimo, że jako tako odpowiedzialam na te pytania twoje myślę, że rozumiem o co ci chodzi tutaj nie było czuć czegoś takiego, że jest się związanym z bohaterem, że się go dobrze zna i sceny były tak poukładane chaotycznie szczególnie na początku przeplatane tańcem a zamiast tego, że ona tańcuje powinni ukazać jej tęsknotę przywiązanie albo jakieś retrospekcje jak wcześniej byli razem tylko, że jeśli by zrobili coś takiego to zamiast bitwa warszawska mógłby wyjść za mocny wątek romantyczny i wtedy znów by ludzie się czepiali , że romansidło czy coś.

ocenił(a) film na 3
sandrusiek_vanillka

"myślę, że rozumiem o co ci chodzi tutaj nie było czuć czegoś takiego, że jest się związanym z bohaterem"
O, to, to! Jesteś na dobrej drodze.
" skąd się znają myślę, że nie jest to aż tak istotne"
No właśnie jest - jak się masz utożsamiac z bohaterem (czy po prostu odczuwać wobec niego cokolwiek) jeśli NIC o nim nie wiesz?
Kmicica można kochac albo nienawidzić. To samo z Bohunem. Ale wiadomo, kim są od samego początku. Ot chociażby "Chorąży orszański Andrzej Kmicic!" - przyjeżdża do Wodoktów bo je dostał w spadku, a pannę - jako "dodatek". I już mamy zarysowane główne postacie, wiadomo, o co chodzi... a batalistyka jest elementem równoległym.
Tymczasem tutaj - ot, jakaś tam anonimowa para, niczym szczególnym się nie wyrózniająca... i co ja mam wobec nich odczuwać? Zauważ, nawet ten czekista grany przez Ferencego ma jakieś wprowadzenie - "ja byłem zesłany w 1905 i języka zabyłem". I już wiadomo, o co chodzi. A Szyc...? Ot, podobno poeta (podobno, bo niczego nie deklamuje ani nie wydaje, nic o nim tak naprawdę nie wiadomo), zakochany w kabaretowej tancerce... najwyraźniej dobry kumpel "od kielicha" Wieniawy-Długoszowskiego... i tyle. Równie dobrze mógłby paśc gdzieś na polu chwały, a do panny przyjechałby Domogarow z medalikiem czy innym ryngrafem, i moze nawet zdobyłby jej serce :D :P
W sumie to jakieś momenty zainteresowania postacią miałem dwa - właśnie z owym czekistą-komisarzem i przez chwilę z księdzem Skorupką, ale ten drugi był ledwie naszkicowany, a szkoda - bo mogła wyjść z tego ciekawa postać (ksiądz - kumple "poety i birbanta", może sam lekkoduch czy romantyk, na koniec składa najwyższą ofiarę ze swego życia...
"że jeśli by zrobili coś takiego to zamiast bitwa warszawska mógłby wyjść za mocny wątek romantyczny i wtedy znów by ludzie się czepiali , że romansidło czy coś"
Ja bym się nie czepiał, bo przynajmniej wszystkie wątki byłby odpowiednio rozbudowane i zamknięte. Jak się robi film wojenny z wątkiem miłosnym to na to potrzeba odpowiedniego czasu emisji, nie ma zmiłuj (proponuję obejrzeć "Byliśmy żołnierzami" Gibsona i wątek żon oficerów czekających na wieści z Wietnamu... i telegramy rozwożone przez taksówkarza, bo Armia nie pomyślała, że będzie taka wtopa...). A sama batalistyka też wymaga odpowiedniego czasu na pełen rozmach (weź dla porównania "O jeden most za daleko").