Nie oglądałeś? No to jeszcze jest dla Ciebie nadzieja, zawróć z tej ścieżki, póki jeszcze możesz!!!
2/10?? Za co aż tyle???
A co do tego, że się komuś podobał... Cóż, gusta są różne - są ludzie, którzy zachwycają się Mandaryną albo BigBrotherem...
8/10??? BUHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!!!!!!
Mój pies chyba napisałby lepszy scenariusz, a moja porcelanowa lalka zagrałaby lepiej! W tym filmie (chociaż nie powinno się tego tak nazywać) głupota goni głupotę, jak się odpowiednio nastawić to można się nawet pośmiać, ale w sumie to nie wiem, czy nie należało by raczej płakać...
Więc jeśli nie oglądaliście jeszcze tego filmu i nie jesteście kolekcjonerami ludzkiej głupoty - nie róbcie tego!
PS. Jeśli przez przypadek macie płytę z tym filmem, nie wyrzucajcie jej - zachowajcie ją dla najgorszego wroga (najlepiej ateisty)
Nic dodac, nic ująć. Oglądając ten film miałem wrażenie, że to produkcja jakiegoś katolickiego lobby. Tak debilnych wywodów pseudofilozoficznych nawet od księzy nie słyszałem.
hmmm... mam tylko nadzieje ze byles pod wplywem bardzo mocnych srodkow oduzajacych ogladajac ten film(LSD)! a jezeli nie... to wspolczuje...
Kolega Wolfgang nieźle mnie rozbawił podobnie jak film. To był faktycznie prowokacja. Produkcja też wydawała mi się, jak to już ktoś wyżej napisał, amerykańską religijną propagandą. Scenariusz, o którym lepiej nie mówić. Na końcu nie widziałem co w końcu autorzy chcieli przekazać? Może to, że poród w piramidzie to rzecz normalna, albo, że ludy Ameryki północnej używały krzyża jako kluczy. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Gra aktorów była nuuuudnnaaa, a dialogi były bezsensowne i ciągnęły się jak makaron, choć lepiej nazawać je monologami (no może najwyżej dialogami ze ścianą).
Acha, było też parę ciekawych scen. Np. zastanawiająca była scena kiedy Raul dostał kulą gradową. Skoro mogła ona przebić bez problemu klatkę bohatera i uśmiercić go, to czemu tak dużo kul nie zmiażdżyło auta i porozbijało szyb. Jeszcze wcześniej zmarła Trish. Z jakiego powodu? Była chora na gruźlicę (na co wskazywałby jej siarczysty kaszel), umarła z wyziębienia organizmu (spowodowanego przez okropne zimno i śnieg), przeziębiła się, a może zabiło ją zakażenie (miała bowiem ranę na plecach)?
I gdzie do cholery podziała sie matka Susan? Wyszła poszukać Boga? A może schowała się w bagażniku.
Teraz parę słów do Mozarta - autora tego tematu. Skoro ja się nie znam i daję tej produkcji ocenę 1/10 (naprawdę nie doszukałem się choćby jednej zalety) to w takim razie takich filmów (wbrew mnie) powinno powstawać więcej (baaa, powinny istnieć tylko takie "perełki"). Wtedy szeregi amatorów kina trochę by się zwężyły (lub też bardzo) i zostaliby tylko prawdziwi profesjonalni krytycy kina ambitnego - tacy jak ty.
To co pozostaje po tym filmie, to przede wszystkim NIESMAK. Już pomijam beznadziejną grę aktorską, dialogi tragiczne, ale na tę produkcję chyba faktycznie wyłożyło kasę jakieś lobby chrześcijańskie.
Ten facet w czasie gradu, jak on wymijał kawałki lodu! Jechał zygzakiem i udawało mu się tak długo! Żaden nie uderzył samochodu! Tak długo! To była jedna ze scen, gdzie szczęka mi opadła z powodu debilizmu twórców tego filmu.
Najgorsze jednak było to, że nie sposób doszukać się w tym "dziele" sensu, poza nachalną propagandą, któa miała przekonać widzów do nie wiadomo czego...