Gorszego dna chyba jeszcze nie oglądałem. Ani to horror, anito katastroficzne, ani przygodowe! Zmontowane jakby przez kompletnych amatorów - widziałęm nagrania wesel i komunii lepiej zrobione! Niektóre sceny wręcz żałosne: lot awionetką przez trąbę powietrzną, kobieta na minuty przed porodem, z maksymalnym rozwarciem, wchodzi na szczyt piramidy, momentami skacząc jak kozica, kierowca na widok gradu jeździ po całej szosie, jakby miał co omijać.... W kreskówkach Disneya były bardziej realistyczne sceny. Scena zagłady, która chyba powinna być najbardziej spektakularna, trwała może z 5 sekund. Zakończenie najgorsze z możliwych.
Ale największym "atutem" tego filmu są dialogi. Myślałem, że nie da się wymyślić gorszych dialogów niż w "M jak miłość" i tym podobnym badziewiu, ale chyba nie doceniłem twórców "2012 Doomsday". Z niecierpliwością czekałem na 11 listopada, kiedy ma wejśc do kin "2012", ale po obejrzeniu "Doomsday" już mi się tak nie spieszy.