Fatalny pod wieloma względami. Twórcom coś się pomyliło. To że miał to być film katastroficzny to nie znaczy, że taką miała być np. gra aktorska. Miałem wrażenie że aktorów ktoś siłą zaciągnął na plan filmowy i kazał grać z przymusu. Argumentacje naukowe dotyczące końca świata wyssane z palca. Ja rozumiem, że to sci-fi, ale przegięli z tym, że chrześcijaństwo zostało ni skąd ni zowąd sprowadzone przed długo przed Kolumbem. To na nic nie było potrzebne, a tylko popsuło. Ziemia przestaje się kręcić bo wpływ na to ma czarna dziura z centrum galaktyki.. matko! Myślałem, że mnie skręci. Można byłoby to jakoś inaczej rozwiązać na pewno. Anomalie pogodowe będą rosnąć w tempie wykładniczym - stwierdzono, nie mając w ogóle pojęcia co to znaczy 'rosnąć wykładniczo' w sensie matematycznym i wiele innych. Płytkie, pozbawione głębi filozoficzno-egzystencjalne dyskusje na temat Boga i sensu życia w połączeniu z fatalną grą aktorską przyprawiały o mdłości.
Ach, strata czasu.