Choć to dopiero luty, już wiem, że właśnie obejrzałam najgorszy film roku 2008. Film dla babć w beretach, które żarliwą modlitwą potrafią odwrócić bieg wydarzeń. Przeraża mnie także gra aktorów, ach to ich cierpienie na twarzach, łezka poleciała, ale z żalu, że muszę to oglądać. Wybrańcy rodem z matrixa, którzy natychmiast muszą dotrzeć do jakiejś tam piramidy w środku meksyku (dziw bierze jak szybko można tam dojechać z centrum Stanów :) lub dojść na piechotę ;]). NIE! NIE POPEŁNIAJCIE TEGO SAMEGO BŁĘDU CO JA ! Ani współkomentatorzy. NIE OGLĄDAJCIE TEJ PSEUDOPRODUKCJI! A tak a propos to im bliżej 2012 tym bardziej produkcja amerykanska odchodzi od prawdziwego, zdrowego, NORMALNEGO kina. No ale cóż, normalność nie jest kwestią statystyki jak to powiedział sam Orwell, chociaż wątpię, żeby komukolwiek się ten "film" podobał :) Chyba, że słucha radio maryja a bogiem zastępczym jest sam ojciec dyrektor