Kurcze, to mógłby być całkiem fajny film! Szkoda więc tylko, że reżyser po prostu przesadził. Kino akcji ma swoje prawa, ale jak główny bohater po raz 37 ucieka w ostatniej sekundzie samochodem z zapadającego się miasta, w ostatniej sekundzie unika wybuchu wulkanu, w ostatniej sekundzie i w ostatniej sekundzie odblokowuje hydraulikę to naprawdę za dużo. Coś, co ma szansę jedną na miliard zdarza się w tym filmie do 10 minut, kontynenty przestają istnieć a mały piesek dziwnym zbiegiem okoliczności ratuje się z każdej opresji a jak statek zderza się z górą to jakże mogło być inaczej! Oczywiście statkiem kieruje Prezydent USA a górą jest Mount Everest. I tak do oporu.
Szkoda, że nie zachowano umiaru i nie ma w filmie przynajmniej namiastki realizmu. Mógł być fajny i niegłupi film, a wyszła zwyczajna kinowa papka. Chyba wszystkie motywy i sztuczki filmowe można tu znaleźć: i przemówienie prezydenta, i romans jego córki, nieznany naukowiec który wydaje rozkazy generalicji, problemy rodzinne głównego bohatera, powalające efekty 3D, wielkie pieniądze, filozofia Wschodu, ruska mafia itp itd. I z ciekawego film się staje po prostu śmieszny.
Ot, idealny film w którym na czas seansu można odłożyć mózg na półkę.
Macie rację - fakt jest taki, że film nie ma w sobie nic realistycznego.
Natomiast ja postrzegam ten film jako totalnie luźną rozrywkę - tu nie ma być realizmu, tylko znakomite efekty specjalne.
Osobiście jestem zachwycony filmem, świetnie obrazuje skalę kataklizmu na CAŁYM świecie.
Mi od strony wizualnej również się podobało. Ale film to nie TYLKO pokaz efektów specjalnych, co do których w 2012 przyczepić chyba się nie można. Nawet do realizmu fabuły się czepiał nie będę - wiadomo, to ma być rozrywka i już. Żałuję tylko, iż reżyser zamiast posłodzenia tej rozrywki idzie na całość i dorzuca 25kilo cukru. Czy akcja coś by straciła, gdyby zamiast limuzyną (!) uciekali jakimś SUV-em? Naprawdę Bentley w Himalajach to najfajniejsze co im do głowy przyszło? Facet wydaje książkę w 400 sztukach, a tu nagle cały świat ma po egzemplarzu? Połowa Stanów obróciła się w nicość, ale telefony komórkowe działają jakby nic. Nie są to jakieś moje upierdliwości czy szukanie dziury w całym - są to rzeczy które rzucają się po prostu na oczy. No nie wierzę aby takie durnoty pozostały niezauważone przez cały sztab producencki :-)
Nie neguję rozrywkowego aspektu filmu, ale czy naprawdę aby coś było ciekawe to musi być durne aż zęby bolą?