Uwaga - spoilery!
Idąc na film 2012, oczekiwałem głównie dwóch rzeczy:
I. Historii, przedstawiającej koniec świata.
II. "Epickich" scen i efektów specjalnych.
I jedno i drugie otrzymałem, tak więc film powinien dostać ode mnie siedem na dziesięć.
Jest jednak coś, co w moich oczach sprowadza ten film do niższej oceny.
Chodzi mi mianowicie fabułę (typowo amerykańską) oraz wieeele śmiesznych i/lub głupich momentów:
I. Potrójna ucieczka z lotniska w ostatniej chwili.
II. Oczekiwanie na pieska bogatej Rosjanki
III. Przejazd limuzyną przez - ulegające zniszczeniu - miasto.
IV. Niektóre "przemowy".
Na szczęście, większość tych scen była przepełniona efektami i scenami, które mogą zapaść w pamięć (czyli tym, czego szukałem). Tak więc obniżam ocenę o jedno oczko.
Moja ocena końcowa - siedem na dziesięć.