Przy takich filmach zawsze mam problem bo przydało by się tutaj oceniać dwie rzeczy - fabułę i efekty...
Za fabułę 5 - typowa amerykańska szmira.
Za efekty 9 - dla moich oczu to co zobaczyłam było fantastyczne :).
Wyszło mi 7 niech stracę ;)
Eeee no niewiem, fabuła mimo typowego amerykanizmu jest jednak trochę uniwersalna i można ją przełożyć na wykonalność... szmira? czemu? w taki sposób myśląc trzeba by ocenić każdy amerykański film pejoratywnie. Dziwi mnie trochę ta antyamerykańska postawa, przecież takie dzieła potrafią robić tylko powtarzam tylko amerykanie... każda inna wytwórnia nawet w najmniej wymagającym momencie by wymiękła.
A efekty.. 9 ? Wg mnie 12 ... nie ma filmu który pokazałby lepiej zagładę świata, nie ma.....
No cóż jak widzisz co człowiek to inaczej interpretuje "dzieło" :) ale chyba właśnie to jest w tym całkiem fajne.
Dla mnie szmira gdyż inny gatunek filmów łechta moje ego.. A takie filmy do tej pory nie wywierały na mnie żadnego wrażenia i przede wszystkim nie wnosiły nic co było by warte do zapamiętania ot dlaczego tak oto ten gatunek filmowy nazywam.
Postanowiłam obejrzeć od dzisiaj filmy typu 2012, Avatar, Zmierzch, Władca Pierścieni, Gwiezdne wojny które podobno dla niektórych są klasyką kinematografii.. Postanowiłam spróbować zrozumieć dlaczego.
Miłej nocy :)
No co wy fabuła jest całkiem niezła idealnie pasuje do tego filmu, a to że koleś unika śmierci na każdym kroku to jest tylko małe niedociągnięcie, ale i tak w porównaniu do Rambo koleś miał małe szczęście.
Chociażby bajkowa ucieczka z lotniska kiedy pojechał campingiem tego gościa z córką zapytać o mapy. Wyskok samochodem z samolotu, ucieczka przed chmurą popiołu.. Mam pisać dalej? :) tylko amerykanie mogli zrobić coś takiego. Ale czytałam już gdzieś wcześniej, że bywało już tak, iż np musiano robi dwa zakończenia filmów! Jedno amerykańskie jedno europejskie ponieważ amerykanie lubię te swoje "happy endy" - przykład " Duma i uprzedzenie".
Może i masz rację co tych super bohaterów i tych całych wielkich akcji
Przykładem tego mogą być rambo i hitman
:)
Faktycznie masz rację, amerykanie lubią happy end... ale czy to takie nienaturalne? Baa uważam, z to stricte naturalne, większość ludzi lubi dobre zakończenia, bo większość ludzi jest z natury dobra... chcemy dobrze dla swoich rodzin, współczujemy potrzebującym, w przypadku klęsk żywiołowych staramy się pomóc, na WOŚP dajemy choć zetkę...
Czy to, że nie lubimy unhappy endu może być złe?... widziałem w swoim życiu kilka filmów, które faktycznie były zrobione po to by złamać ten sztandar.. i wiesz co niedobrze mi było.
Nie chodzi by uszczęśliwić wszystkich.... by było pięknie i rajowo... chodzi o zachowanie proporcji... waga zła i dobra (w tym wypadku ogrom ludzkiego cierpienia jest złem) musi być zawsze cięższa po stronie dobra (uczucie, szczęscie, radość).
To psychologia... taka jest ludzka natura.
"2012" daje nadzieję... że każdemu się może udać... gdyby ...
Czy jest to złe czy nie.. to była by dosyć subiektywna ocena. Ja lubię realizm a nie bajkowe fikcje w filmach które mają być "poważne". Każdy ma swoje gusta, ja mam już dosyć przesłodzonych miłych, ciepłych i wzruszających zakończeń w kinie amerykańskim.
A zakończenie w tym akurat filmie jest przesłodzone, ciepłe, wzruszające, mdłe i durne NA MAKSA.
Przepraszam, napisałeś o filmach "by złamać ten sztandar" mógłbym prosić o przykaład?