PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=433913}

2012

2009
6,2 273 tys. ocen
6,2 10 1 273252
4,7 34 krytyków
2012
powrót do forum filmu 2012

donut!

ocenił(a) film na 7

Pewnie się zdziwicie, że wystawiłem najnowszemu filmowi Rolanda Emmericha tak wysoką ocenę. Prawdę powiedziawszy sam jestem zaskoczony, że tak prostej produkcji jestem w stanie z czystym sumieniem przyznać aż tyle punktów. Być może jest to spowodowane tym, że po zwiastunach nie miałem wygórowanych żądań co do tego obrazu i raczej nie nastawiałem się na nic specjalnego. Być może byłem po prostu przygotowany na ewentualne setki powiewających flag i wylewający się z ekranu ogólny patos. A może po prostu ta przyzwoita nota jest efektem tego, iż Emmerichowi ten film się po prostu udał?

Muszę oczywiście zacząć od fantastycznych efektów specjalnych, które naprawdę robią ogromne wrażenie, są dopracowane do perfekcji i wbijają w fotel. Tak gigantycznej i dotkliwej apokalipsy w kinie jeszcze chyba nie było i przez jakiś czas z pewnością nie będzie. I praktycznie na wychwalaniu cyfrowych efektów mógłbym zakończyć tą opinię, bo nie czarujmy się, tylko o to w filmie Emmericha chodzi i właśnie cuda tworzone za pomocą CGI są najważniejszym elementem takich produkcji. W przypadku jednak tak dokładnych i spektakularnych efektów jak te zaprezentowane w "2012", pojawia się pewien zgrzyt. Mamy tu bowiem całkiem sporo scen (szczególnie wyróżnia się ucieczka z miasta) w której twórcy pokazują nam dosłowną zagładę świata, jednocześnie utrzymując dość swobodną, luźną i radosną atmosferę pomiędzy głównymi bohaterami. I tu pojawia się pytanie: gdzie leży granica rozrywki? Bo z jednej strony obrazek przelatującego samolotu pomiędzy walącym się światem jest naprawdę niesamowity i zachwycający, ale z drugiej strony twórcy dokładnie pokazują nam jak giną ludzie. I to nie setki czy tysiące, ale miliony i to w ciągu kilku, kilkunastu sekund, ginąc w wybuchach, spadających do przepaści pociągach, samochodach, walących się wieżowcach. I o ile w poprzednich filmach katastroficznych obrazki ogólnej zagłady starannie pomijały czynnik ludzki, tak tu widać go aż zbyt dokładnie, przez co aż głupio jest się zachwycać przedstawianymi przez twórców obrazkami.

Emmerichowi udało się za to ładnie powiązać ze sobą wszystkie wątki i całkiem dobrze dobrać aktorów. Oczywiście żaden z nich nie pojawia się na długo na ekranie, bo wprowadzonych postaci jest całkiem sporo (co akurat jest dość charakterystyczne dla filmów tego reżysera), ale to w zupełności nie przeszkadza w oglądaniu „2012”. Dzięki temu zabiegowi mamy okazję spojrzeć na zagładę z wielu miejsc na świecie. Poza tym wszystkie postaci to tylko znane klisze i schematy, więc nie byłoby sensu się dokładniej nad żadną z nich zatrzymywać na dłużej. Mamy się do nich jedynie lekko przywiązać i dostatecznie polubić, by w momencie gdy ich zabraknie, było nam żal. Oczywiście jest w tej produkcji całkiem sporo scen typowych dla kina katastroficznego i wielko budżetowych blockbusterów, które ogląda się ze zgrzytaniem zębów. Mamy tutaj i podniosłe przemówienia i poświęcanie się za innych, uciekanie w ostatnim możliwym (albo i nie) momencie, wyznawanie sobie wiecznej miłości, czy żałowanie za błędy popełnione w przeszłości. Ale nie oszukujmy się - są to stałe elementy, na które natrafimy w każdym tego typu filmie, i musiały się one pojawić również w produkcji Emmericha, więc po prostu trzeba je przeżyć. Co ciekawe nie ma ich w "2012" aż tak wiele i nie są one aż tak bardzo bolesne jak to zwykle bywa, bo twórcy momentami starają się hamować. Pomaga w tym szczególnie humor sytuacyjny i sporo zabawnych tekstów, dzięki którym o wiele lepiej ogląda się "2012". Mamy bowiem wrażenie, że twórcy są świadomi wad swojej produkcji i starają się sami je zawczasu pokazać i wyśmiać, nie traktując swego filmu całkiem na serio. Za to spory plus.

7/10

PS Już dawno nie widziałem takich tłumów na filmie, którego seans rozpoczynał się po 10 rano. Sala na prawie 500 osób i miejsca zajęte już od drugiego rzędu.

ocenił(a) film na 8
milczacy

no i wreszcie zawarł ktoś sedno sprawy...gratuluje

ocenił(a) film na 7
freezer4

Dziękuję ;)

ocenił(a) film na 4
milczacy

Dzień wolny od pracy to i ludzi dużo.

"A może po prostu ta przyzwoita nota jest efektem tego, iż Emmerichowi ten film się po prostu udał?"
No way, jemu nic się nie udaje. Facet robi coraz gorsze filmy. Tzn. trzyma swój niski poziom i powiela własne schematy, ale biorąc pod uwagę mijający czas, wygląda to coraz gorzej. Mógłby trochę dojrzeć, bo przecież superprodukcje nie muszą być głupie. Na jego filmy chodzę w nadziei, że jednak tym razem będzie można po prostu oglądać i podziwiać wizualne cuda, a nie załamywać ręce z politowaniem. Nadzieja nadzieją, a Emmerich Emmerichem :)