Film mocno średni, ale z drugiej strony chyba wiadomo było, czego można się spodziewać po Emmerichu... Wszyscy dają 10/10 samym efektom specjalnym, ale ja dałabym im 6/10. Miejscami było widać, że użyto tekturowych makiet (zwłaszcza w scenie pierwszej ucieczki samochodem), niekiedy grafika komputerowa była niedoskonała (scena, w której samolot wraz z pilotującym go Saszą rozbija się na lodowcu). Ale np ucieczka przed "meteorami" była na dość wysokim poziomie. Ze wszystkich beznadziejnych wątków i dziwnych rozwiązań fabularnych na miano najbardziej żenującego zasługuje wątek z pielucho-majtkami. Myślałam, że będą one pełniły jakąś fabularną funkcję, przydadzą się do zatkania/zalepienia czegoś, dziewczynka będzie się w nich unosić na wodzie, czy coś... A tu niestety-trzeba było końca świata, żeby mała przestała się moczyć.
Hmmm... Wiem, dlaczego się moczyła i wiem też dlaczego przestała. Zauważam jedynie, że ten wątek jest (jak dla mnie) idiotyczny.
...które to zejście nastąpiło cudownie zaraz po tragicznej śmierci niedoszłego tatusia. A poza tym nie bez wpływu jest tu znaczenie świeżego powietrza i promieni światła, które omiotły w cudownym happy-endzie twarze bohaterów. Poza tym nie ma to jak remedium na moczenie łóżka - mała apokalipsa i po krzyku :)
a może urzekł ją ten piękny pejzaż, który rozpościerał się z tego mega tarasu widokowego i dlatego przestała się moczyć, kto wie:) żenada na maxa