PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=97088}

21 gramów

21 Grams
2003
7,6 148 tys. ocen
7,6 10 1 147737
7,0 39 krytyków
21 gramów
powrót do forum filmu 21 gramów

nawet w historię utraty najbliższych wtrącą narkotyki, alkohol, strzelaniny i sceny erotyczne. Naomi W.? Wolę Juliette Binoche w 'Niebieskim'.

ocenił(a) film na 9
ina_2

Według mnie ’21 gramów’ z całą pewnością nie jest “płytką sensacją”, nazwałabym go raczej dramatem trzech osób, których los na zawsze naznaczył wypadek samochodowy i wszelkie jego późniejsze bolesne konsekwencje.

Inárritu poprzez całkowitą zmianę narracji i podzielenie filmu na drobne, pozornie tylko niedopasowane, części z prawdziwym wyczuciem opowiedział sugestywną i uniwersalną historię o zmieniającym los wypadku, spotkaniach innych ludzi, utracie złudzeń i nadziei na odkupienie, a także totalnej desperacji i ścieraniu się najsilniejszych ludzkich uczuć, których ciężar zdecydowanie przekracza ’21 gramów’.

Twórca ‘Amores Perros’ nie dokonałby tej trudnej sztuki gdyby nie trójka niezwykłych aktorskich osobowości, którzy odcisnęli niezatarte piętno na odtwarzanych na ekranie bohaterach, całkowicie ich uwiarygodniając, nadając im ostre, gwałtowne, pełne napięć rysy pasji i szaleństwa z jakimi wyrażają całe swoje emocje, zarówno w krótkich chwilach szczęścia jak i długich, ciężkich chwilach cierpienia.

Tych silnych emocji nie zabrakło również we wspomnianym przez Ciebie ‘Niebieskim’, który cenię równie mocno jak film Inárritu, choć oba filmy odbieram na dwóch różnych płaszczyznach, bo mimo wyraźnych podobieństw to obrazy posiadające zupełnie inny, lecz równie pobudzający do refleksji klimat.

Bohaterka filmu Kieślowskiego również na skutek wypadku doświadcza ogromnej straty najbliższych osób. Obserwujemy jak Julie powoli pogrąża się w swoim cierpieniu, tłumiąc łzy, a jej temperatura uczuć niebezpiecznie upodabnia się do tytułowego koloru filmu przeradzając się w ‘wielki chłód’, którym stara się bezskutecznie zagłuszyć swój ból.

Natomiast Christina z filmu Inárritu zupełnie inaczej przeżywa podobną do Julie stratę. I choć też kompletnie odgradza się od świata, to jednak uzewnętrznia wszystkie swoje silne uczucia, od totalnej rozpaczy po gniew, rezygnację i autodestrukcję.

O ile bohaterka ‘Niebieskiego’ cierpi z godnością, a jej ból odbywa się w jej wnętrzu, to bohaterka ’21 gramów’ obnosi się ze swoją desperacją w ostentacyjny i niezwykle gwałtowny sposób. I choć wyraz martwych oczu Julie mówi tak naprawdę wszystko o jej udręczonej duszy, to jednak zdecydowanie bliższe jest dla mnie odczuwanie cierpienia przez Christinę. To właśnie z jej bohaterką bardziej mogę się utożsamić i niemal namacalnie poczuć, to przez co przechodzi. Dla mnie jej ból ma wymiar bardziej prawdziwy, ludzki równie szaleńczy co niedoskonały, przeżywając zarówno cierpienie fizyczne jak i duchowe.

Jednak moim zdaniem oba filmy zasługują na jednakową uwagę, w odmienny lecz równie wymowny i intensywny sposób mówiące o wpływie przypadku/losu/przeznaczenia na naszą egzystencję, poznawaniu nieprzypadkowych ludzi, którzy na zawsze go odmieniają oraz zadając fundamentalne i jakże ważne pytania o prawdziwą wagę/wartość naszego życia, które mamy szansę przeżyć tylko raz. Obyśmy przeżyli je jak najpełniej...

użytkownik usunięty
cherry

Nie wiem czy jeszcze ktos to czyta tyle miesiecy po premierze ale obejrzalem film dopiero teraz.

Bardzo wylewna i "chwalebna" ta Twoja recenzja. Mam inne odczucia. Pociecie na fragmenty i pomieszanie ich postrzegam jako zabieg poprawiajacy atrakcyjnosc narracji (niedlugo chyba wszystkie filmy beda tak krecone - ostatnio obejrzalem najpierw Kill Bill vol 2 a potem dopiero 1 - mysle, ze bez straty a moze nawet na tym zyskalem). Rezyser pisze, ze chcial pokazac wewnetrzne przemiany bohaterow ale niespecjalnie mu sie udalo. Wg mnie przeszkodzily malo przekonujace postaci - absurdalna chec odwetu Penna na sprawcy wypadku, ktory nie dotyczyl go w najmniejszym stopniu i nawiedzony Benitio (czubek z urojeniami o charakterze religijnym). Happy end na koncu (Christina pogodzona z losem a Benitio ze swoim miejscem na Ziemi) deklaratywny, nie wynika z tego co dzialo sie wczesniej, troche zaskakujacy - bede zlosliwy i napisze, ze jak koncowka Blue Velvet.
W sumie troche o niczym. Smierc najblizszych boli - znana prawda. Mozna sie zalamac albo pozbierac do kupy - tez oczywiste. Ladnie pokazane i dobrze zagrane ale co z tego? Intelektualnie nie wzbogaca. A emocjonalnie? Pewnie tak. Niestety ja nie doswiadczylem niczego szczegolnego.