tylko jedna postać została fajnie nakreślona i zagrana - Artemizja (czyli piękna Eva Green). O niej się wie, że jest totalnie fikcyjna i odjechana i że wszelkie jej zalety jak i wady są przerysowane. Ale jej bezpretensjonalny stosunek do wyżynania zachwyca. I to jej hasło "lepiej walczysz niż pier***isz" rozwaliło mnie. Zresztą jak i ta sado-maso scena okrętowa :)))
Eva Green jest wprost stworzona do ról femme fatale.
Artemizja to postać jak najbardziej prawdziwa i kiedy widzi się jak przedstawili ją twórcy tego filmiku to aż ręce opadają.
Ok. Masz rację. Sprawdziłem w necie, że rzeczywiście można doszukać się kogoś takiego jak Artemizja w bitwie pod Salaminą, ale sama jej postać - to jak została przedstawiona - to już totalne nadużycie i "wolna amerykanka" scenarzystów. Tak samo jak kpiną jest Temistokles, który raczej nie brał udziału w bitwie pod Maratonem dziesięć lat wcześniej, i w której nie zginął Dariusz król Perski.
p.s. Między innymi przez te kłamstwa tak bardzo zirytował mnie ten film. Przez to i przez królową Gorgo (już to widzę jak kobieta rządzi się w "Starożytniej" :P Grecji). Bo wybujałe sceny walki (zwłaszcza morskiej) można sobie jakoś przefiltrować w mózgu.