Nawet nie próbowałabym porównywać tych trzech filmów do siebie. Mamut i Babel to zupełnie inna półka. Ten film jest przeciętny, nie najgorszy, ale żadne tam arcydzieło. Były momenty, kiedy wydawało się, że twórcy wydobędą z niego coś więcej, ale za chwilę rozłaziło się to, niestety. Początek zapowiadał coś wyższych lotów, ale już rozwinięcie historii jakoś się nie kleiło. Dużym plusem jest, moim zdaniem, muzyka, adekwatna do każdego z miast, w którym akurat rozgrywała się akcja.
A tak na marginesie - czekam, kiedy znów zobaczę w kinie coś naprawdę dobrego, co mną poruszy... Się okaże, co ten rok przyniesie :)