Oceniłam wysoko, dokument bardzo mi się podobał, ALE. Nie wkurzało was to, ze im bliżej finału tym mniej scen o życiu osob? Twórcy mieli z nimi spędzić dwa tygodnie. Trzy pierwsze osoby zostały przedstawione szczegółowo, im bliżej finału tym mniej scen - dwaj księża zostali objęci w dosłownie dwóch minutach dokumentu.. i druga sprawa - nie uważacie, ze szukanie powiązań na ostatnim etapie było zbyt naciągane, żeby można było swobodnie powiedzieć, ze tak, teza się sprawdziła?