bo nic sie w środku nie dzieje poza udawaniem aktora strasznie poturbowanego.Na koniec bieże go na zwierzenie że był w niebie.A skąd był tego taki pewny i czym sobie na to niebo tak bardzo zasłużył? Tego nie wiem.Typowa wizja nieba w stylu hamerykańskiem.Brakowało jeszcze tylko w tym niebie murzynów śpiewających gospel,ale pewnie za krzarami sie czaili