Madonna, a właściwie Madonna Louise Veronica Ciccone, w swych wielce mizernych początkach, tu udzielając się aktorsko w produkcji niezależnej. Na tyle niezależnej, że nigdy w zasadzie nie powstała. Twórcy postanowili po latach zmontować zebrany materiał, którego było, nawiasem mówić - niewiele, i wypuścić to coś jako film. Oraz przy okazji zarobić na wschodzącej gwiazdce pop. Ta się obruszyła na taki manewr i trudno jej się dziwić: tyle lat się harowało na popularność i ktoś wyciąga kretyńskie materiały do filmu porno, który nawet nie jest porno. To w zasadzie najlepsze określenie dla "Certain Sacrifice", bo wszystko wskazywałoby, że mamy do czynienia z produkcją XXX, wliczając w to liche aktorstwo, złe oświetlenie,kadry itd., itp, tyle, że nie ma tu żadnych zbliżeń. Kilkakrotnie akcja zdaje się zmierzać w tym kierunku, ale od razu firanki, zasłonki. Fabuły nie uświadczysz, bo to tylko luźny zlepek materiałów ze zdjęć próbnych, w dodatku w koszmarnej jakości. Jest za to sporo synth-popowej muzyki i sekwencje "audiowizualne", mające maskować brak ruchu w "akcji". Tak czy owak: skandaliczny gniot.