Momentami odnosiłem wrażenie że pewne sceny i dialogi są dodane na siłę, żeby tylko było śmieszniej i nieco dłużej (inaczej film mógłby trwać niecałą godzinę). Nie wiem po co były idiotyczne "zabawy" z lalką, po co był ten ksiądz, który pierdzielił głupoty bez ładu i składu, po co byli "kuzyni" na końcu. Dla mnie ten film ratuje tylko scena z psem i kurczakiem.