arcydziełem ten film może i nie jest, ale wielki plus za brak moralizatorskiego wydźwięku, którego
prawdę mówiąc się spodziewałam. O dziwo, bohaterka się nie stoczyła na dno, z którego ocalił ją
'dobry przyjaciel z emigracji' i żyli długo i szczęśliwie. "Zły pan z dużego miasta" też nie wciągał jej z
premedytacją w ćpanie, a pani reżyser nie została pokarana przez stwórcę za bezbożne życie..
Fajnie, że się da inaczej :)
Brak moralizatorskiego wydźwięku? No raczej. Powiedziałabym, że to wręcz zachęta do wykonywania "takiego" zawodu. Po co szkoła, po co ambicja, wystarczy kawałek zgrabnego tyłka. Co z tego, że część ludzi się od ciebie odsunie, znajdziesz takich którzy to zaakceptują, nie wspominając o wysokich zarobkach. Dużo więcej ukazanych jest plusów, takiego stylu życia niż minusów. Prostytucja przed kamerą lepsza od ćpania, noo nie powiedziałabym...
No ale taka jest prawda, oszukali cię, nawciskali do łba debilizmów o moralności, religii itp i teraz już dla ciebie za późno na karierę, a mądre laski za młodu wyciskają tyle hajsu z koniotrzepów, że resztę życia mogą się wylegiwać na plaży z haremem młodych ogierów. A wy głupie trzymaliście cnotę dla jakiegoś brzuchatego, biednego Janusza z pierścionkiem i narodziliście mu stado bachorów. XD Tyle przegrać, heheh.