Film nie porwał, ani nie rozczarował specjanie, ot przyzwoite kino sf.
Pitt wyciąga że swojej roli chyba tyle ile można, obsada, realistyczna wizja przyszłości oraz naprawdę niezła realizacja: zdjęcia plus efekty to największe plusy ; równoważą to minusy tj. błędy logiczne, chwilowo irracjonalne zachowania, postaci bez głebi, powierzchownie napisane mimo filozoficznego zacięcia oraz banalna końcówka.
Nie ma większego sensu dla mnie dlaczego Pani kapitan stacji na Marsie zaufała synowi czołwieka, który zamordował jej rodziców.
Ludzie odpadają ze stacji kosmicznej sięgającej poza ziemską atmosferę jakby spadali z budynku...
W ostatnich minutach przed odpaleniem statku Roy przechadza sie bezpośrednio pod odrzutem silników i podczas samego startu mając za nic olbrzymie przeciążenia trzyma się sama ręką włazu i wchodzi jak do domciu...
Największe bzdurą zostawiono na koniec. Pominę opis zachowania się obiektów w przestrzeni podczas walki z ojcem, który zdecydowanie nie jest poprawny, pominę ignorowanie siły odśrodkowej, po tym jak bohater odbija sie od wirującego obiektu samemu nie wirując.
Jakim niebianskim cudem ktoś ma uwierzyć, że wybuch głowicy nuklearnej napędzi statek wystarczająco żeby ten powrócił na 3 planetę ukladu słonecznego?!..
Dlaczego miałaby nie zaufać widząc reakcję Roy'a na wiadomość, że jego ojciec pozbawił życia załogę i zadeklarował rozprawienie się z nim?
A jak mają spadać ludzie z tej wysokości, skoro tam grawitacja jest tylko mniejsza może o 10%?
Często w filmach akcji wykorzystywany jest motyw łapania się śmigłowca przez bohatera i jakoś nikogo to nie dziwi, że potrafi się utrzymać i nawet wejść do kabiny. Tutaj na Marsie na początku startu rakiety było przeciążenie grawitacyjne powyżej 1 g-Marsa, czyli prawie 3-krotnie mniejsze niż przyspieszenie ziemskie, więc Roy bez problemu był w stanie utrzymać się za pomocą siły własnych mięśni.
Zrób eksperyment zawiązując piłkę tenisową na końcu linki i obracając
ją wokół głowy na uwięzi w pewnym momencie puść linkę, to zobaczysz czy piłka będzie dalej wirować po okręgu, czy też może poleci w "linii".
Statek miał własny napęd, a impet fali uderzeniowej zwiększył jego prędkość.
Film "Ad Astra" nie jest dokumentem tylko SF. Nie dotarliśmy nawet jeszcze na Marsa, ale za 100, czy 500 lat być może taki Neptun będzie już w naszym zasięgu ;)