Też bym chciał latać... uderzać... i żyć.
Reżyser najwyraźniej nigdy nie leciał w przestworzach. Bohater dzwoni do dziewczyny spadając,
włącza się poczta. Po zakończeniu monologu poczty zaczyna mówić. No ale przecież w
przestworzach lecąc nie słyszy się tego co się mówi ani tego co ktoś mówi. No chyba że
spadochron się rozwinie. Więc gdyby z nią rozmawiał to by jej nie słyszał. Siebie z resztą też. Ale
musiał słyszeć pocztę, żeby wiedzieć gdzie ma zacząć mówić.
Ty najwyraźniej latasz w nich często,licząc na to że film akcji będzie realistyczny,to nie jest film biograficzny,to nie jest historia oparta na faktach. Bez urazy
Ja mam uraz mózgu? Spoko,nie będe cie obrażał. Ale za to spytam,co ty synu piszesz,brzmi to jak sentencja od mistrza Yody: ''I mógłby o abstrakcji reżyser zapomnieć w nich''. Masz racje o tym swoim lataniu,ale co to zmienia w kontekście filmu akcji i tego,że nikt nie walczył o to żeby wyszedł realistycznie?
A to matko zmienia, że najprostszy obraz tej sceny wygląda tak: Ja mówię coś do osoby która jest na drugim końcu podwórka: "chodź do domu". I mam pretensje, że ta osoba mnie nie słyszy. W tym momencie wychodzę na idiotę, przecież to oczywiste że mnie nie słyszy i słyszeć nie będzie, dopóty, dopóki nie będę krzyczeć. W tym przypadku to reżyser bo aktor to tylko piesek, reżyser wychodzi na idiotę, bo to są elementy oczywiste.
"Ale za to spytam, co ty synu pisszesz...". Po pierwsze, kultura, piszesz do syna z małej litery? Napisz: Ty. Wtedy okażesz mi i sobie (bo to Twój syn) należny szacunek.
Po drugie, Tak na prawdę i nic w tym zdaniu nie pytałaś.
:)
Synu,szacunek straciłeś pisząc o moim rzekomym urazie mózgu. Teoretycznie,pytanie jest-co ty piszesz? Ale rzeczywiście nie jest najlepsze,widocznie za bardzo podjarałem się tym że zamknąłeś wypowiedź jak Yoda. Dalej,mówisz mi że scena jest nierealna,głupia-a ja nadal pytam co to zmienia? Czy czujesz się na siłach wchodzić w buty reżysera tego filmu,wiedząc że jego wizja różni się od twojej? A co do syna to niewiem czy u ciebie również,ale u mnie funkcjonuje jako odpowiednik : ziomka,mordy,koleżki,itd. Więc choćbym bardzo chciał,nie mogę nazwać cię Synem-w twoim rozumieniu,więc zostawmy to do czasu kiedy sprawdzimy badania DNA
NIE SYNU!!! To nie jest niedociągnięcie,no pomyśl chwile,koleś pisze scenariusz i wie jak się skończy,ma plan,nie mógł pomyśleć że ostatnią scenę zrobi spontanicznie i nie ma pojęcia jak się skończy,bo nikt by za to nie zapłacił. Myśli sobie że zrobi to właśnie w ten sposób,nieważne czy jest to furtka dla drugiej części,czy właśnie wizja,pomysł czy jakkolwiek to nazwiesz. Więc zastanawiając się nad tym chociaż kilkanaście sekund musisz mi przyznać racje,synu pomyśl o tym
Weź w ogóle zobacz co piszesz. Nie ma czegoś takiego jak zamierzone niedociągnięcie. Niedociągnięcie tego reżysera polegało na tym, że nie wie, że w przestworzach nie słychać jak się coś mówi. Ja w dzieciństwie też nie wiedziałem.
I dlatego naszym zadaniem jest uświadomić reżysera który trwa w niewiedzy. To co miało być jego zdaniem śmieszne, stało się po prostu głupie.
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Haha rozumiem, ze do tego gimbusa nie dalo sie inaczej przemowic niz tylko naublizac :D
Właśnie zero ubliżanki,zero wulgaryzmów,więc niewiem,chyba Big Papa się zdegustował. No a typowi nie przetłumaczysz,widocznie sam jest niedociągnięty i musiał się gdzieś wylać