Stary komediowy przepis mówi, by obsadzić bohatera w sytuacjach, które kompletnie do niego nie pasują. Pozwolić mu się zmierzyć z czymś, co kompletnie go przerasta i napawa przerażeniem. Inny podpowiada, by dać mu za partnera kogoś diametralnie innego tak pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Nie bez powodów Flip był niski, chudy i roztargniony, Flap zaś wysoki, gruby i… zaskakująco prosty.
W komedii Agent i pół mamy do czynienia z dokładnie tym samym pytaniem. Calvin i Bob poznali się w szkole średniej. Ten pierwszy był gwiazdą drużyny futbolowej i działał w samorządzie. Piękny, przystojny, otoczony wianuszkiem dziewczyn, wydawał się człowiekiem sukcesu. Monstrualnie gruby Bob raz po raz padał ofiarą okrutnych żartów swoich kolegów. W jednej z takich chwil klęski Calvin jako jedyny wyciągnął do niego pomocną dłoń…
Więcej tutaj znajdziecie. A w ogóle - nie nalezy się za bardzo zżymać. To lekki i przyjemny film, nic więcej.
https://zdalaodpolityki.pl/2017/02/09/agent-i-pol/