Doprawdy zabawna jest scena w 61 minucie, gdy cesarz w dziurawych portkach ogłasza siedząc na tratwie, że "Od teraz ziemie po mojej lewej ręce i ziemie po mojej prawej ręce należa do mnie".
Powiedział sobie :) Równie dobrze mógł powiedzieć, że "z dekretu króla" albo "w imię boże" przejmuje na własność księżyc i inne ciała niebieskie.
Niestety ludzie mają taka dziwna cechę, że zawsze łatwo poddają się takim szaleńcom, jak Aguirre. Wystarczyło tylko, ze coś im obiecał (niezliczone bogactwa), trochę ich postraszył, a jego jedyny wierny służący zabił na jego rozkaz kilku z grupy.
Teoretycznie wystarczyłoby, żeby wszystkie te chłopy na tratwie schwytali Aguirre i jego służącego-mordercę, uwięzili i po kłopocie. Odzyskaliby normalne życie. Ale nie... W naturze ludzkiej jest być poddanym. Zwłaszcza poddanym tego, kto zastrasza i grozi przemocą. Dlaczego ludzie nigdy nie przeciwstawiają się takiemu Aguirr'ze?
Taka dziwna natura ludzka - bierność i posłuszeństwo - zwłaszcza temu, kto bardziej agresywny.
Trochę tak, ale zauważ, że oni już byli jedną nogą w objęciach śmierci. W momencie, gdy ich podzielone przed buntem, to nie podzielono ich dlatego, że szło dobrze, tylko dlatego, że szło źle - idąc na misję trochę samobójczą zdecydowanie lepiej było uruchomić efekt wyparcia i uwierzyć, że misja to zdobywanie, budowanie królestw, złoto i kobiety, niż wierzyć w to, że po prostu idziesz wgła dżungli na pewną śmierć.
Trochę tak, ale zauważ, że oni już byli jedną nogą w objęciach śmierci. W momencie, gdy ich podzielone przed buntem, to nie podzielono ich dlatego, że szło dobrze, tylko dlatego, że szło źle - idąc na misję trochę samobójczą zdecydowanie lepiej było uruchomić efekt wyparcia i uwierzyć, że misja to zdobywanie, budowanie królestw, złoto i kobiety, niż wierzyć w to, że po prostu idziesz wgła dżungli na pewną śmierć.