Gdyby nie nazwisko Close, film wylądowałby w TV. Rola Close dobrze zagrana, ale nie
przekonująca jako facet za bardzo. Na Oscara nie zasługuje, nie wiem czy nawet na
nominację przy takiej konkurencji. Janjet McTear ją przyćmiła i zdecydowanie ją możnaby
było do Oscara nominować.
Film opowiada historię smutnego człowieka, kobiety. Jest dosyć depresyjny, ale nie
ogląda się go źle. Scenariusz mógłby być lepszy. Nic dziwnego, że żadne znane studio się
dystrybucją nie interesowało.
Mia Wasikowska jakaś taka mdła i bez wyrazu. Jonathan Rhys Myers taki jak zazwyczaj,
przeciętny.
5/10
Pani Close jest niesamowitą aktorką, życzę jej szczęścia i aby Akademia ją w końcu doceniła i wręczyła Oscara. Ta kobieta jest niesamowita!
Niestety Close została nominowana... Widać, że dzięki nazwisku i statusu "overduo" nie trzeba pokazać niczego wybitnego, bo i tak przecież jest okazja, żeby w końcu jej tę nagrodę dać. Nie ukrywam, że wolałabym widzieć w jej meijscu Tildę Swinton lub Charlize Theron.
" Rola Close dobrze zagrana, ale nie przekonująca jako facet za bardzo. "
Przecież to akurat bardzo dobrze o niej świadczy, przecież ona nie grała faceta, tylko właśnie kobietę...
Nie chodzi mi o to. Chodzi o to, że wypadła moim zdaniem nieprzekonująco, jako kobieta, która udaje mężczyznę. Jej przeciwieństwem była Janet McTear, której udało się to fenomenalnie ;)
Wydaje mi się, że to kwestia samych postaci; postać McTear zdecydowanie lepiej czuła się jako mężczyzna niż postać Close, która tęskniła za byciem kobietą, w przypadku Huberta tego nie ma, ale mogę się mylić :) Ale zgadzam się, że kreacja McTear lepsza :) zupełnie jak mężczyzna! Ale zaznaczam, że rola Alberta nie miała być w 100% męska, miało być widoczne to nieco nieudolne kreaowanie mężczyzny przez tą kobietę. Takie odniosłam wrażenie i uważam, że Close również w 100% zasłużyła na nominację :)
W każdym razie mam nadzieję, że nie wygra, bo to byłaby lekka przesada. Trzymam kciuki za Streep lub Williams.