Miał to być rywal "Troi" w walce o prym filmów epickich roku 2004 i doskonale w tej roli się sprawdził. "Troi" - moim zdaniem - mimo jej dużego "zacięcia" przygodowego ciągle czegoś brakowało, a "Aleksandra" - choć bardziej historycznego - ogląda się zadziwiająco dobrze. Bardzo dobra muzyka Vangelisa też była dużym plusem, ciąg ładnych i miejsami przecudownych krajobrazów wzmaga chęć pozostania przy telewizorze do końca. Tak czy tak, warto i już.
Polecam.