Aleksander

Alexander
2004
6,3 121 tys. ocen
6,3 10 1 120727
4,6 28 krytyków
Aleksander
powrót do forum filmu Aleksander

MEGAS ALEXANDROS

ocenił(a) film na 8

Po obejrzeniu "Aleksandra" Olivera Stone'a muszę stwierdzić, że właściwie wszystkie argumenty przeciwników filmu upadają. Że życie wielkiego Macedończyka to zbiór niewykorzystanych przez Stone’a anegdot? – ależ jest i poskromienie Bucefała, lękającego się własnego cienia; i pijany Filip, który nie może zrobić kroku, a co dopiero przeprawić się do Azji; i królewskie potraktowanie rodziny Dariusza; i dowcip o udach Hefajstiona, które jako jedyne pokonały Aleksandra; i wspomniano wizytę w oazie Siwa; i widzimy sztylet i "Iliadę" pod poduszką; i zaćmienie księżyca przed bitwą pod Gaugamelą; i zabójstwo Klejtosa; i spisek paziów; i stracenie Filotasa i Parmeniona; i publiczne pocałowanie Bagoasa... Wszystko to ci, którzy się historią Aleksandra interesują, znają od dawna – a że część z tych epizodów jest rozegrana inaczej i w innych okolicznościach? (np. córka, zamiast matki Dariusza myląca Hefajstiona z Aleksandrem w Babilonie, zamiast po bitwie pod Issos czy zabójstwo Klejtosa już w Indiach) – takie są prawa dramaturgii filmowej, udramatyczniające i zagęszczające akcję. Z tych też powodów wiele "anegdot" pominięto, bo to materiał na kilkusekundowe sceny. Że niby w filmie jest duszno od atmosfery homoseksualnej? – ależ jest ona tak delikatnie zarysowana, że zarzucić można tylko Stone’owi właśnie brak choćby pocałunku między Aleksandrem a Hefajstionem, co uwiarygodniałoby ich miłość. Jest więc raczej czegoś za mało, niż za dużo. Że niby Ptolemeusz-narrator przynudza? – ależ nie mówi tak dużo i właśnie organizuje narrację, przenosi nas w kolejne miejsca i czasy, a dodatkowo budzi refleksję nad sprawą kreowania historii (to nie jest obiektywna biografia Aleksandra, ale wspomnienie po kilkudziesięciu latach człowieka mu bliskiego, który teraz właśnie zyskał głębszą wiedzę nad znaczeniem tej postaci), nad losem marzycieli i dziedzictwem Aleksandra (klęska, która jest większym zwycięstwem niż sukcesy innych). Że bitwy są tylko dwie? – film byłby nudny, gdyby co chwila składał się z obrazów bitewnych – pokazano dwie najważniejsze dla wewnętrznej struktury filmu sceny batalistyczne: pod Gaugamelą (która zadecydowała o podboju Persji, pokazuje nam Aleksandra jako zwycięskiego wojownika) i w Indiach (która zadecydowała o klęsce marzeń i odwrocie na Zachód). Są to dwie klamry spinające główną część filmu – wędrówkę na mityczny Wschód, legendarny Koniec. Że same bitwy niektórym się nie podobają? – ależ są znakomite, nadzwyczaj prawdziwe (a nie nachalnie komputerowe jak we "Władcy Pierścieni"), z kamerą z ręki między ludźmi, znakomicie wykorzystujące szybki, agresywny montaż i bliskie ujęcia, sceny są bardzo krwawe i brutalne, ale nie epatują widza detalami właśnie ze względu na szybkość ich rozgrywania; i wreszcie ta wspaniała perspektywa z lotu (dosłownie!) ptaka na pole bitwy pod Gaugamelą, świetne wykorzystanie piasku i kurzu, z którego wyłaniają się kolejne oddziały – tak oto Aleksander nagle widzi się naprzeciw Dariusza; i piekło bitwy ze słoniami w Indiach – mistrzostwo szybkiego montażu, które zwraca na niezwykłą brutalność bitwy jako takiej (pamiętacie słonia z odrąbywaną trąbą?), zamiast mnożyć niezdrową we współczesnym kinie fascynację dokładnym i powolnym odwzorowywaniem scen zabójstw. I ponoć sam Aleksander na koniec jest nijaki, płaczliwy i pełen wahań? – pewnie że tak, tam, gdzie ma to uzasadnienie, w chwilach trudnych ma obawy i wątpliwości, w chwilach rozpaczy daje upust swemu żalowi, ale widzimy też jego charyzmę w bitwach i zostajemy wprowadzeni w jego megawizję, której nikt inny w filmie nie potrafi zrozumieć (może poza Hefajstionem, który występuje w coraz to innych, a lokalnych szatach). Widzimy wreszcie jego napady wściekłości i rosnącą podejrzliwość wobec otoczenia, dostrzeganie w krytyce spisków – zabrakło tylko żądania oddawania sobie czci boskiej, ale i tak postać głównego bohatera jest w miarę rozwoju filmu coraz bardziej złożona, a spojrzenia jego towarzyszy w coraz większym stopniu pełne wątpliwości i nawet wrogości. I o tym właśnie jest film – o samotności geniusza, który nie jest posągową postacią od początku do końca, ale dojrzewa w miarę rozwoju fabuły, ścierając się ze swoimi kompleksami, marzeniami, namiętnościami - stąd sekwencja z objaśniającym mity Filipem: postacie Prometeusza, Achillesa, Heraklesa i Medei są wyznacznikami przyszłej drogi Aleksandra – jego idei, poświęcenia, bohaterstwa, odwagi, siły, samotności i zdrady przez towarzyszy (i tu jedna z nielicznych uwag do filmu – zamiast mówić, że powrót z Indii do Babilonu przez pustynię był pomyłką Aleksandra, można było ukazać to jako jego swoistą zemstę na armii, która go opuściła – w ten sposób dopełniałby się los Medei). Jeśli widzowie mówią, że od pierwszych scen nie są w stanie uwierzyć w Farrella-Aleksandra, to właśnie dlatego, że jest ona na początku stłamszonym przez rodziców młodzieniaszkiem i dopiero rozwija się, zmienia w toku fabuły. Problem w tym, że każdy nosi w sobie własny obraz Aleksandra i ma potem żal do reżysera, że ukazał go inaczej. Otóż rada literaturoznawcy: każde dzieło filmowe i literackie, także o charakterze biograficzno-historycznym, należy oceniać samo w sobie, tak jakby świat, o którym opowiada, nie miał odniesień w rzeczywistości. I Stone’owi udało się wykreować bardzo spójną i szeroką wizję świata antycznego, zdominowanego przez myślenie mityczne i heroiczne (to też trzeba sobie uświadomić, by od początku filmu przyjąć jego konwencję i zanurzyć się w tym świecie bez narzekania na patetyczność, bo wzniosłość jest integralnym składnikiem tego świata i mitu). Sam Aleksander pozostaje zaś nadal największą zagadką ludzkości i tak właśnie powinno być – zbliżamy się w filmie do tajemnicy, lecz jej w pełni nie odkrywamy, sam Ptolemeusz-narrator jej nie zna. Możemy tylko pełni podziwu spoglądać na tę postać, wcieloną w żyjący przez wieki mit, o czym tak pięknie zaświadcza wizualizacja w czołówce filmu i przy napisach końcowych, gdzie widzimy imię Aleksandra w różnych starożytnych językach i alfabetach, oraz jego sławne wizerunki, łącznie z uśmiechniętym Buddą z Gandhary.
Powstał więc film znakomity – pewnie, że nie arcydzieło, ale też trudno w gatunku filmu historyczno-kostiumowego takowe znaleźć. Film przy tym wymagający od widza pewnej wiedzy – o życiu Aleksandra, charakterze tamtych czasów, kulturze materialnej (znakomita scenografia, kostiumy, nawet drobne przedmioty) – wolny od hollywoodzkiego schematu, bardziej "płynny" niż "dziejący się" (falująca muzyka Vangelisa) i choć nie bez wad, autentycznie interesujący i wciągający, lepszy niż większość amerykańskich wielkich produkcji. Jeśli jednak ktoś wychował się na filmach akcji i "kinowych grach komputerowych", to rzeczywiście – film Stone’a odrzuci i go nie zrozumie. Mi te trzy godziny minęły szybko i wyszedłem bardzo zadowolony.

ocenił(a) film na 10
BartekM

Niezły i wyczerpujący tekst.Dobrze napisany z pomyślunkiem i naprawde odrzuca chore i wymagające oceny nie zadowolonych widzów.Nie zgodzę się tylko z jednym.Z filmu przynajmnie jasno wynikało ,że Aleksander jest postacią pozytywną dla ludzi.To znaczy taką która raczej ich miłuje niż krzywdzi.Fakt nie lubi sprzeciwu ale mając w planach następne podboje Aleksander nie mścił by się na własnej arii idąc przez pustynie.Raz , że sam mógł zginąć, a dwa ,że to by było nie logiczne, w końcu to jego rodacy i tyle z nimi przezył ogólnie zgadzam się i cieszę ,że są ludzie co potrafią docenić taki film jak Aleksander.

użytkownik usunięty
O_R_K_A_Npoczta_fm

Zdaje się, że niektórzy rzeczywiście postrzegali powrót przez pustynię jako swoistą zemstę Aleksandra na armii - pogodzenie się miało nastąpić, gdy Aleksander wylał znalezione dla niego resztki wody, widząc jak cierpią jego żołnierze i chcąc dzielić ich trud. A że mógł zginąć? - mógł zginąć w każdej bitwie, w której brał udział. W jego armii stopniowo było coraz więcej cudzoziemców i to właśnie Macedończycy stanowili rodzaj opozycji, zazdrosnej o sympatię wodza dla innych kultur, których obyczaje przejmował.

ocenił(a) film na 10
O_R_K_A_Npoczta_fm

Po przeczytaniu tego tekstu, mam ochote zaczerpnac troche wiedzy o historycznym Aleksandrze z niebagatelnych zrodel, bo czuje sie w tym temacie malutka;)

użytkownik usunięty
Rikku_chan

Właśnie wiedza historyczna jest niezbędna dla docenienia tego filmu. Tak więc do książek i do kin!

BartekM

Przyłaczam się do peanu całym sercem. Film obejrzałam dwukrotnie i za drugim razem też mnie nie znużył. Udało mi się natomiast ogarnąć więcej drobiazgów z ogromną pieczołowitością w filmie przedstawionych (ot choćby wąż otulający łydkę Olimpias).

użytkownik usunięty
BartekM

Dobry tekst i dobry film. Trzeba pomyśleć przed seansem, mieć otwarty umysł w trakcie oglądania i zastanowić się po wyjściu z kina. Inaczej nic z tego. A swoją drogą przewrotne i ciekawe jest to potraktowanie Aleksandra jako człowieka, który wszystko przegrał, by zwyciężyć dopiero po śmierci.

zupełnie się nie zgadzam.. ten film jest zwyczajnie słaby, film to za dużo powiedziane ogląda się go jak dokument, lekcję historii a nie film fabularny...największą porażką tego film jest obsadzenie w roli głównej Colina Farrella , zdecydowanie ta rola go przerosła, nawet w niewielkim ułamku nie jest w stanie oddać charyzmy Aleksandra jego mądrości, gra cały czas jak niezdecydowany płaczliwy nastolatek a nie WÓDZ z prawdziwego zdarzenia.. film jest nudny mimo że opowiada o Aleksadrze jest go zwyczajnie za dużo na ekranie, cały czas poznajemy go z jednej perpsektywy - jego samego, a głównie ptzez to co mói o sobie.. a przecież człowieka poznaje się po jego czynach np w konkretnych sytuacjach poprzez jego zachowanie.. opowieść o Aleksandrze z perspektywy drugiej innej osoby byłąby znacznie ciekawsza..

użytkownik usunięty
kubeq

Przecież opowieść o Aleksandrze jest prowadzona z perspektywy drugiej osoby - mówi o nim Ptolemeusz, człowiek nim zafascynowany, który jednak w pewnym sensie go zdradził - sam o tym mówi w finale: "zabiliśmy go, bo nie mogliśmy uwierzyć w pełni w jego wizję i marzenie". Poznajemy też głównego bohatera poprzez jego własne czyny - tak jak się tego domagasz. Jest wielki i odważny na polu bitwy, realizuje swą ideę łączenia kultur, ale też narasta w nim poczucie wyższości i nie znosi sprzeciwu ("bo wie lepiej"), wpada w szał i węszy spiski, w końcu zaczyna być przez wielu (znowu widzenie innych!) odbierany jako tyran - jakże łatwo np. każe bez powodu stracić lekarza po śmierci Hefajstiona. Nie wiem, co znaczą twoje słowa, że poznajemy Aleksandra z jego perspektywy - tak by było, gdyby sam opowiadał o sobie, natomiast o swojej megaidei może mówić tylko on sam, bo tylko on w nią w filmie wierzy i ją rozumie.

no właśnie sposób przedstawienia postaci Ptolemeusza to kolejna porażka tego filmu, Hopkins jest wciśnięty na siłę do tego filmu, zamiast filmu robi sie lekcja historii, i nie jest to opowieść z perspektywy drugiej osoby bo przede wszystkim - i to jest największy zarzut dotyczący tej postaci - nie bierze on udziału w akcji, nie wiemy kim jest narrator opowieści, która z osób bliskich Aleksandrowi jest owym starcem. są jego komentarze od czasu do czasu ale te komentarze to bardziej lekcja historii niż opowiść o żywym człowieku...jest cały czas Aleksander nie ma wątków pobocznych, tak naprawdę nie wiemy co myślą osoby bliskie o samym Aleskandrze jego charakterze itd. są jakieś sprzeciwy , komentarze jego generałów m.in. ale tak naprawde nic nie wiemy o tym człowieku poza tym co on sam o sobie powie...

użytkownik usunięty
kubeq

Jakbyś uważnie oglądał(a) film, to byś wiedział(a), która z postaci obok Aleksandra to młody Ptolemeusz.

użytkownik usunięty

no właśnie Twój komentarz świetnie oddaję to o co mi chodziło: trzeba naprawde uważnie oglądać film żeby dowiedziec się kim jest narrator.....przez to że Ptolemeusz nie uczestniczy aktywnie w fabule jego opowieśc o Aleksandrze ma charakter podręcznikowy i jest zwyczajnie nudna i niepotrzebna....

kubeq

Nie wiem jak oglądałeś ten film, pewnie przespałeś prawie cały i teraz piszesz bzdury, a poza tym-szkoda moich nerwów.

użytkownik usunięty
BartekM

Ten film i Twoja recenzja dają tyle do myślenia, że muszę jeszcze raz iść do kina. Pozdrawiam miłośników "Aleksandra".

ocenił(a) film na 5

Ja doskonale wiem który to był młody Ptolemeusz,a pomimo to całkowicie się zgadzam z kubeqem.Pozdro!!

ocenił(a) film na 8
BartekM

całkowicie sięzgadzam - choć było kilka niedociągnięć (dialogi przed Gaugamelą:( film oglądało się ciekawie i o ile mogę zrozumieć ludzi, którym się nuie podobał, to w żaden sposób nie wyobrażam sobie, jak ktoś mógł się na "Alexandrze" nudzić... może główną rolę powinien zagrać ktoś inny, może Olimpias nie powinna mówić takim akcentem, może scenariusz powinien zawierać scenę ogłoszenia Alexandra synem Zeusa-Amona, a nie tylko wzmiankę o tym... ale taką wizję miał p. Stone i mi ta wizja odpowiada:)

użytkownik usunięty
pablo_yabollo

A mi nie odpowiada - ten film to wielkie dno.

użytkownik usunięty
BartekM

Byłam na "Aleksandrze" dwa razy. Za pierwszym razem spodziewałam się kompletnej klapy i już byłam przygotowana na porażkę; nawet w plakatach zapowiadających film wynajdywałam niestworzone rzeczy, które mogłyby podtwierdzić moją tezę. Jednak nie, zawiodłam się, ale niesssamowicie pozytywnie, bowiem film jest naprawdę jednym z najlepszych w swej (i nie tylko swej) dziedzinie. Za drugim razem wiedziałam już naturalnie co zobaczę, ale też byłam zachwycona. Porwała mnie ta wspaniała muzyka Vangelisa (której każdego dnia wieczorami słucham:), genialna gra aktorska zarówno Colina Farrella i Anegeliny Jolie, jak i Jareda Leto, którzy to perfejcyjnie wczuli się w sytuacje swych bohaterów, nadali im coś niepowtatrzalnego (coś od siebie co najbardziej cenię u aktorów), co sparwia, że film ma atmosferę, a nie jest bezmyslnym ciagiem wydarzen jak to było u Gladiatora Ridley'a Scoota. No... aż wstyd mi mówić, ale "Gladiator" mi się zwyczajnie nie podoba (dziwię się że tylu ludzie za nim przepada ? ), bo jest ewodentnie płytki, niedopasowany, sztuczny itp. etc. itd. :) A "Aleksander" wniósł do mego serca wiele ciepła, powołałał zardzewiałe szare komórki do myślenia, rozmyslania, medytowania nad tym kim był "TEN" Aleksander, co tak naprawdę wielkiego zrobił, dlaczego był, jest i będzie WIELKI..... A właśnie, wiecie dlaczego??? Ja jużsobie odpowiadam powoli na to z pozoru retoryczne, proste pytanie, będące bardziej filozoficznym niż zwięzłym, zwykłym. Cały film, do prawdy cały, jest dziełem godnym obejrzenia..... lecz nie tylko, bo nawet gdy ktoś się nie interesuje historią powinien na to pójść. Na tą niesamowitą życiową przygodę (o ile to przygodą można nazwać), porywającą akcję i przepiękne wizualnie obrazy raz po raz zaszczcające kinowe, białe prześcieradło służące jako obraz to naszych mózgów. :):):)W tym filmie jest wszystko, a nawet jeszcze więcej. Znajdziemy w nim przesłanie będące sukcesem powodzenia Aleksandra, odnajdziemy przepiękną wizualność, przepych (wjechanie od Babilonu), usłyszymy przepiekne, niesssamowite dialogi, które (daję SŁOWO) pozostaną w naszych pamięciach na DŁUGO. Zobaczymy wielką, nieskończoną, niepohamowaną MIŁOSĆ, może nie pomiedzy kobietą, a mężczyzną (wykluczając Olimpias i Aleksandra), ale naprawdę oddana i prawdziwą, która w tamtych cudownych czaach nie była skazane na wzgardzenia, prychnięcia, brak tolerancji ze strony tej drugiej większości..... jest to MIŁOSĆ pomiedzy Aleksandrem a Hefajstionem - jego zarówno najlepszym przyjacielem i dowódcą. Oprócz tego najwazniejszego co właśnie przytoczyłam,w filmie są podane prawdziwe powody zgonu Aleksandra, prawdziwe powody nieudanego podbicia Indii i prawdziwe powody tego dlaczego Alekdander tak bardzo chciała jechać dlaej, coraz dalej - Na wschód. Pokazane są skomplikowane realcje z matką, możnaby powiedzieć w pewnym sensie wyrodnym ojecem, dowódcami wojsk, żoną (albo żonami) i oczywiście Hefajsionem. Genialnosć Aleksandra w strategii, bitwach i rzeczach temy podobnych stanowi idealne dopełnienie tej już prawie pełnej czary marzen, ambicji i odczuć postaci tak tragicznej (w sensie życia i sensu istnienia) jak sam Aleksander, który posiadał odwagę, honor, samozaparcie i wszystkie wspaniałe cechy potrezbne PRAWDZIWEMU KÓLOWI. Chaiął on boweim dążyć do ideału człowieka, chiał być niczym potężny i róznie niepokoanny ACHILLES, który podobnie jak On sam bał się strachu. Obaj pokonali ten starch umierając, domkończając chwalebnego zywota i zaszczycajac swą obecnością RAJ, POLA ELIZEJSKIE lub tym podobne wspaniałe miejsca. I naprawdę, wierzcie mi, to jest film GODNY, a nawet GODNIEJSZY od nas wszystkich, zasttraszonych, bojacych wygłaszać opinie, pezekonania, odczycia. ten film pokazuje piekno, MIŁOSĆ, zwycięstwo nad śmiercią, na tyle by zgon nie był zakonczeniem życia, a tylko lekkim przejściem w inny świat, może lepszy. Mam nadzieję, że aleksander jest dumny z tego co Oliver Stone wraz z ekipą dokonali.... ja jestem dumna, dumna z tego, że pojęłam ten film takim jakim został przekazany. Obejrzyjcie, obejrzyjcie, bo NAPRAWDĘ WARTO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!

użytkownik usunięty

"Zawiodłam się pozytywnie" - bardzo oryginalna konstrukcja stylistyczno-semantyczna. A film rzeczywiście dobry.

użytkownik usunięty

Dobre uzupełnienie recenzji BartkaM. Zgadzam się z wami w pełni. Respekt przed Stone'm.

ocenił(a) film na 10
BartekM

Całkowicie się z Tobą zgadzam. Bardzo poruszyła mnie twoja wypowiedz.

ocenił(a) film na 10
Dark_Elve

Film uwielbiam. Wszystko co chciałabym powiedzieć jego temat właściwie już zostało powiedziane:)
Wciąz zastanawiają mnie złe opinie... taka moja mała teoria:):
Nie podobał się wielu osobom(ponoć), ale w sumie to było do przewidzenia...
Bo niby komu miało się podobać?
Wiele osób przyszło gapić się, a nie oglądac - to im było krwi mało, bo Aleksander powienien machać mieczem jak Aragorn(heh...) Druga grupa - inteligenciki.Ludzie którzy ponoć uwielbiają historię. Im się nie podobało bo wszystkiego było mało. Bo najlepiej by pewnie było jakby była tylko narracja nie jakieś tam "głupie" dialogi, uczucia itp(heh...:) Trzecia grupa - "znafcy" kina... Im się też nie podobało bo krytycy powiedzieli że 'nie' a jak nie to nie...film zły(heh...;-)
A krytycy źle ocenili ponieważ dosyć już mają superprodukcji - ich nastawienie było oczywiste jeszcze w trakcie krecenia filmu:/ I bądźmy szczerzy - gdyby teraz na ekrany kin wszedł "Gladiator" to recenzje byłyby baaaardzo kiepskie... I gdyby Aleksander powstał kilka lat temu - byłby uznany za arcydzieło.

__9829Nutellka

sczerze mówiąc nie rozumiem o co ci chodzi, po co ten atak na krytyków tego filmu ? chcesz się sama dowartościować ? .... świat staje się dużo prostszy gdy człowiek posługuje się schematami, dzięki stereotypom nie trzeba tyle myśleć..wszystko jest takie piękne i proste...tylko poprzez takie komentarze sama wystawiasz sobie certyfikat ze swojej inteligencji.....
swoją drogą to naprawdę zastanwiające, że"Alekasnder" budzi tyle skrajnych emocji, jedni mieszją go z błotem a inni z kolei wychwalją pod niebiosa...

ocenił(a) film na 10
kubeq

Skoro nie rozumiesz moich komentarzy to po co piszesz, że są nieinteligentne? Chcę się dowartościować? Zabawne:)Mogę teraz przyznać ,że jestem idiotka,kretynką i czym tam jeszcze zechcesz - ale mam prawo do własnego zdania.
Czyżbyś nie zauważył, że każda kolejna superprodukcja otrzymuje od krytyków coraz to niższe noty? Tak po kolei: Gladiator był według krytyków arcydziełem. Władca Pierścieni - świetny, ale zaczęli zauważać błędy(jak miło) Troja i Król Artur - zaledwie średnie. Aleksander - tragedia. Czyli łatwo zauważy, że im młodsze filmy tym dla wszystkich mniej wartościowe. Dlaczego? Mi się Aleksander podobał niemal tak samo jak Gladiator. Tak dla przykładu: Władca otrzymał od Filmu 5/6. Król Artur - 3. Aleksander - 2. Najwyraźniej wszyscy są już ZNUDZENI takimi produkcjami - a to jest niestety krzywdzące dla niektórych filmów.

__9829Nutellka

mój komentarz odnosił się do generalnej hipotezy która wynikała z Twojej wypowiedzi , że każdy krytyk tego filmu jest idiotą pozbawionym własnego zdania...chyba jednak jest to duże uproszczenie.. co do krytyków to nie śledzę ich poczynań, ale masz rację, że coraz częściej ocena filmów przez krytykę szczególnie superprodukcji , to rezultat bardziej mody niż rzetelnej recenzji..widać to bardzo dokładnie przy rozdaniu oscarów - 2001 r. w najważniejszych kategoriach wyrywa Gladiator, kolejne lata to sukcesy Pięknego umysłu, i Chicago a więc filmów bardziej kameralnych, w zeszłyjm roku znowu powrót do supeprodukcji- Powrót Króla zdobywa 11 oscarów...zastanawiające jest , że Aleksander nie zdobył żadnej nominacji.. uważam że ten film jest zwyczajnie słaby ale żeby nie uhonorowac go choćby nominacją za scenografię, kostiumy czy zdjęcia to już lekka przesada nie mająca nic wspólnego z rzetelną oceną

ocenił(a) film na 10
kubeq

Żeby zrozumieć ten film tżeba przeczytać co najmniej 3-4 książki o Alexandrze jedo generałach, wyprawach ,podbojach i przeżyciach.Uważał się za boga myślał ze spłodził go Dzeus wszyscy się go bali obraźć po jego śmierci bo wiedzieli że zemści się na tamtym świecie był poprostu WIELKI podbił 3/4 uwczesnego świata i umarł na gupią chorobe Proch z Wielkich przeminie ale pamięć o nich nigdy


_____"ALEXANDER WIELKI"_____

użytkownik usunięty
Johnny_Knoxwill

Żeby tak jeszcze u niektórych czytanie książek przekładało się na poprawne posługiwanie się językiem polskim, zwłaszcza w pisowni.

ocenił(a) film na 10
BartekM

Komenatrz,który powinien zaspokoić kazdego wybredengo oglądacza...nawet jesli komus nie podobal sie film to po przeczytaniu tego powinnien sie powaznie zastanowic czy go zrozumial..czy moze jest nastawiony na pelne bitem krwi i sexu hollywoodzkie sceny...zgadzam sie w pelni ,ze aby sprubowac zrozumiec film trzeba choc troche znac historie...bo niektorzy wybrali sie do kina tylko po to aby poogladac ogolone nogi Colina....Film w niektorych scenach troche ckliwy..ale Alexander chyba mial byc tu ukazany jako czlowiek....w scenach bitenych..jako heros...w zamku jako bóg...no coz dla mnie film naparwde dobry..choc w pewnych momentach...przydlugawy...ale i tak godne podziwu....zreszta okarze sie czy odwaznemu rezyserowi Stone rowniez sprzyja fortuna....:)

ocenił(a) film na 6
Picia55

To nie jest film w stylu American Pie, który można oglądać na małpę i nic się nie straci.. Przy "Aleksandrze" trzeba naprawdę się skupić i skoncentrować żeby go zrozumieć.. Bo jeśli się tego nie zrobi, potem wychodzi wiele bardzo głupich i w dodatku nieprawdziwych historii.. Na PRZYKŁAD ŻE ALEKSANDER BYŁ HOMOSEKSUALISTĄ.. LUDZIE!!! TEGO SIĘ JUŻ SŁUCHAĆ NIE DA!!

użytkownik usunięty
Picia55

Niestety, zdaje się, ze bogowie się od Stone'a odwrócili.

I po co tu pisac wypracowanie chlopie? Ostatecznie nie za bardzo zrozumialam czy ci sie film podobal. Ja wyszlam po 30 minutach. KICHA! Kompletna porazka.

użytkownik usunięty
Mrs__Silas

biorac pod uwage ze akcja zaczyna sie w 45 minucie (pierwsza bitwa) hehe

a co do owych bitew. Imho bitwy z LOTR nadal niepodzielnie rządza, ze wzgledu na swoj klimat, bitwy tutaj byly za dlugie, za toporne, kamery sie za bardzo trzesly (jedyne warte uwagi to ich brutalnosc i ujecia z lotu ptaka). Niestety swoja epickoscia przegrywa z LOTRem w przedbiegach

BartekM

Starożytność to moja pasja. Przeczytałem o Aleksandrze Wielkim, jego podbojach i śmierci naprawde sporo książek. Dodatkowo Oliver Stone jest moim najlepszym rezyserem filmowym. Kiedy w 96 ( czy 97 nie pamietam dokładnie) roku wyczytałem w Filmie że Stone nakreci film o życiu Aleksandra Macedońskiego byłem wniebowzięty. Czekałem długo , w miedzyczasie zmienił się aktor który miał zagrać Aleksandra, najpierw miał to być Tom Cruise. Ciesze się że Stone po raz kolejny nie poszedł na łatwiznę, że nie zrobił filmu łatwego w odbiorze dla widza.Dziekuje Oliverowi że dzięki temu filmowi mogłem sobie wyobrażać jak wygladał starozytny Babilon. Nigdy nie zapomne sceny kiedy Aleksander wraz ze swoja armia przekracza mury Babilonu. Ale mimo wszystko Oliver Stone troche mnie zawiódł, w swoim filmie troche poskromił postać starożytnego wodza. Mam troche za złe Stone'owi że nie pokazał bardziej gwałtownej natury Aleksandra, że nie ujął w swoim filmie spalenie Persepolis.
Zgadzam się z niektórymi przedmówcami że do tego filmu potrzebna jest odpowiednia wiedza historyczna widza.
Smiesza mnie natomiast niektorzy krzykacze o homoseksualiźmie, którzy nie znają podejścia starożytnych do tego aspektu.
I śmieszy mnie pani powyzej która nie obejrzawszy filmu mówi że to kicha.

ocenił(a) film na 8
BartekM

Gdybym miał taką wiedze historyczną o Aleksandrze i o filmie to napisał bym dokładnie to samo. Super napisane. Czytałem z takim samym zafascynowaniem z jakim oglądałem Alexandra (no prawie:-) ). Szkoda tylko, że nie napisaleś więcej o muzyce, która była naprawde mocną stroną tego filmu, zresztą jak we wszystkich filmach z muzyką Vangelisa. Chyba, że masz odmienne zdanie.
Pozdrawiam

Malenstwo_4

Muzyka byla wielka jedna z najlepszych sciezek dzwiekowych ostatnimi czasem, tak jak i ta niedoceniona z filmu Czlowiek w Ogniu, pod recenzja podpisuje sie w 100 % ludzie to kretyni przynajmniej wiekszosc,i nie rozumieja tego filmu, tak to juz jest ze lepiej isc na MAtrixa

ocenił(a) film na 3
Ary

Oczywiście że lepiej iść na Matrixa. Przynajmniej nie trzeba by było się tak nudzić.
Przyznam że historią Aleksandra nie interesowałem się ani trochę , wiem o nim tyle ile wyniosłem z lekcji historii i jednej książki którą przeczytałem przed filmem. Nastawiałem się na ciekawy film , z dobrym aktorstwem (grali w nim skondinąd dobrzy aktorzy , colin farell który świetnie zagrał w telefonie , anthony hopkins który aktorem jest wybitnym) , ciekawą wizją reżysera , albowiem postać Aleksandra i jego historię można było opowiedzieć na kilka sposobów. Oliver Stone wybrał sposób trudny , chciał opowiedzieć wiele historii , zawrzeć wiele treści , być ambitny. Dla mnie wyszła mu niewyobrażalnie nudna historia bez wyraźnego celu , tu retrospekcja , tu aleksander wielki , tu maminsynek. Nie ma w tym filmie wyraźnego sensu (na przykład co było w tym Aleksandrze że tylu ludzi za nim poszło) . Stone chciał pokazać Aleksandra jako człowieka który nie był tylko posążkiem , bożkiem tylko człowiekiem z krwi i kości. I tu przeszedł za bardzo w drugą stronę. Po co były te nudne sceny o jego matce , o homoseksualiźmie (oczywiście był potrzebny , ale był on za długi , zbyt wlokący się , kiepsko zagrany ). Jedynym wątkiem który jakoś się tu broni jest wątek związku Aleksandra z ojcem. Został ciekawie przedstawiony (motyw chęci bycia wielkim jak ojciec , jednak niechęć popełnienia jego blędów , niechęć bycia potworem , fascynacja i nienawiść , to samo z matką jednak jej wątek był wręcz żałosny , głównie za sprawą potwornej kreacji Angeliny). Do tego świetna rola Vala Kilmera. I co z tego że wiele momentów z życia Aleksandra jest jak nie zostało to ciekawie opowiedziane. Przemowy Anthonego Hopkinsa przypominają lekcje historii , a najciekawsze rzeczy które powinny się zmieścić w filmie zostały opowiedziane a nie pokazane. Film ma niezłą muzykę jednak dość zbyt wzniosłą i pompatyczną (choć uwielbiam Vangelisa). I oczywiście nie znam się na filmach i jestem kretynem , ale co ja na to poradzę. Dla mnie film na którym bez problemu mógłbym usnąć (ale chciałem obejrzeć do końca , w końcu zapłaciłem za bilet). Podobać się oczywiście może , ale dla mnie film słaby do potęgi setnej.