Pomimo tego, że odbiegał od typowego Burtonowskiego stylu i był dość.. hmmm... nowoczesny ;) (to chyba dobre określenie)- to miał coś w sobie. Przyjemnie mi się go oglądało. Wyszłam z kina z pozytywnym pofilmowym posmakiem. Tym bardziej, że uwielbiam Mię jako aktorkę. I oczywiście Johnyego i Hannę :). Zagrali fajnie i miło się patrzyło na ekran przez cały czas trwania filmu :).