I to nie ten Cameron z czasów Obcego czy Terminatora, ale raczej ten od Avatara.
Film skrojony pod kontynuację, fabuła bardzo cierpi, a wszystkie sceny walki w filmie są pokazane w trailerze i mam tu namyśli dosłownie WSZYSTKIE. Tak że jeżeli ktoś spodziewał się tak jak ja ujrzeć na sam koniec coś świeżego, no cóż... nie zostawili nic takiego. Rodriguez'a w ogóle nie czuć w tym filmie.
Jeden z użytkowników raz założył temat tutaj, pod tym filmem. Że miał nadzieję że ten film będzie ciężki i brutalny jak manga i cieszy się że Rodriguez robi bo to jego klimaty, ale po trailerze widać taką bajeczkę Camerona.
... Drogi przyjacielu, chciałbym z całego serca móc ci teraz powiedzieć że się myliłeś, ale jednak miałeś rację. Twoje słowa były prorocze, w zasadzie nie myliłeś się w niczym co napisałeś tam. Film jest dokładnei taki jak przewidziałeś.
Teraz może przejdę do bardziej szczegółowego opisu. Wybierając się do kina wiedziałem że nie wybieram się na widowisko fabularnie wymiatające, dlatego spodziewałem się schematu:
-> 30 minut trochę słabej fabuły, bo wkońcu trzeba coś odbębnić żeby miało to mniej więcej ręce i nogi
-> reszta filmu wizualny orgazm
... no nie.
Początek filmu i mamy tam zarys fabularny, typowa prosta fabuła, oglądając to myślałem że to tylko podpałka pod to co będzie się dalej dziać w filmie -> usprawiedliwienie dla przemocy. No ale się zdziwiłem jak ta podpałka dalej po półtorej godziny nie chciała się zająć ogniem. Wtedy zdałem sobię sprawę że w tym filmie jednak jest położony nacisk na fabułę i mnie to zmartwiło, bo owa jest tak słaba i patetyczna że pochlastać się można.
Naprawdę miałem już w pewnym momencie dość, czekałem z niecierpliwością na jakąś konkretną scenę walki a tam już pół godziny gadania i gadania i gadania. I jak już wspominałem, proszę się nie spodziewać nic nadzwyczajnego, poziom fabuły podobny do transformersów. 80% filmu to cienki wątek miłosny, który mógłby być wątkiem pobocznym, ale nie... to wątek główny. Serio, wątek miłosny ma więcej czasu ekranowego niż wątek pochodzenia głównej bohaterki.
Teraz czas na sceny walki. Osobiście myślałem że będzie ich więcej, to właśnie dla scen walki wybrałem się do kina. Naprawdę spodziewałem się czegoś takiego wiecie, z przytupem, mocnego. Czegoś nowej generacji co wywoła u mnie uczucie *wow*.
....no nie, nie ma ani jednej walki w filmie która byłaby na swój sposób wyjątkowa, albo była czymś czego dotychczas nie widzieliśmy. W trailerze jest pokazanych kilka wycinków z różnych walk, nie ma w filmie nic poza tymi walkami, dosłownie! Osobiście myślałem że najlepszą walkę zostawią na koniec i nie pokażą jej w zwiastunie, tak by widz mógł się cieszyć czymś świeżym... ale tak nie postąpiono.
W zasadzie omówiłem tu już cały film. Na schemacie wygląda to tak:
Wątek pochodzenia -> wątek miłosny -> jedna walka z trailera -> wątek miłosny -> wątek pochodzenia -> wątek miłosny -> kolejna walka z trailera -> wątek miłosny -> wątek pochodzenia -> kolejna walka z trailera -> wątek miosny.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego z tego filmu próbowano robić na siłę jakieś fabularne dzieło, naprawdę twórcy strasznie próbują grać na emocjach widza ale to nie wychodzi.
Co by nie powiedzieć niektóre walki są fajne, ja np. najbardziej lubię tą podczas zawodów w tą grę, ale jak już pisałem, nic na wyrost, po prostu grubo CGI, podobnie jak w Transformersach.
Co tutaj jeszcze napisać?? Film oceniam jako właśnie taką mieszaninę (chodzi o uczucie podczas oglądania) Avatara i Transformers.
-------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------
Przykro mi to stwierdzić ale trochę się zawiodłem... ten film nie ma w sobie ani jednego wyjątkowego elementu.
Daję 5/10, za chęci.
Jaki Ty film oglądałeś? Albo lepiej napisz skąd bierzesz ten towar, który tak Ci szkodzi? Wiesz, ku przestrodze dzieciom i młodzieży szkolnej.
Może miałeś zbyt wygórowane oczekiwania? Mnie film się podobał. Nie oczekiwałem wątków człowieczeństwa maszyn jak np. w "Blade runnerze" czy "Ex machinie". Po prostu akcyjniak s-f jakich wiele u innych producentów (DC Comics, Marvel itp.). Wątek miłosny faktycznie z dupy wzięty ale sceny walk (również na torze motorballa) nie były takie złe. Ciężko jest ułożyć scenografię pojedynków tak, żeby zaskoczyć wymagającego widza. Dawno temu zaskoczyło mnie "Wejście smoka", później "Ong Bak" a następnie "Raid". Ale cudów się nie spodziewajmy bo realizm też musi być zachowany. Alita to cyborg, którego rowniez obowiązują prawa fizyki (wielkość, masa itd.). Na koniec sakramentalne "wszystko to tylko kwestia gustu". Mnie się podobało, innym bardziej, Tobie mniej a jeszcze innym w ogóle. Ale nie pisz, że w trailerze zawarto wszystkie walki bo to bzdura. I nie nazwiesz chyba walką z trailera sceny z baru Kansas, która trwała wiele minut gdzie w reklamie mignęły sekundy - 2, może 3.
Nie napisałem że CAŁOŚĆ walk jest w trailerze, napisałem że każda walka pokazana w filmie jest w trailerze (czyt. mignęły 2, 3 sekundy) co jest prawdą (pierwsza walka w zaułku, motorball, walka o jednej ręce etc.).
Ja liczyłem na film z kategorią R, biorąc pod uwagę że w mandze trup ściele się grubo, są wyrywane mózgi, krwi jest gęsto. Do tego reżyserem został Rodriguez, więc myślę że moje oczekiwania były niejako podparte, biorąc pod uwagę jego resume. Oryginał jest raczej ciężki.
Masz rację; Gunnm to nie manga gdzie powinno padać pytanie o człowieczeństwo, to totalnie nie ten klimat (gdyby coś takiego tam wcisnęli to dałbym pewnie ocene 2), natomiast Gunnm to także nie jest love story o cyborgach.... Naprawdę nie wiem kto wpadł na pomysł żeby z tego zrobić "Zmierzch 2.0".
Mi scena na motorballu też się podobała, dlatego dałem aż 5. I o ile gdy film sie zaczyna i mamy trochę fajnych scen w CGI, one robią wrażenie, jednak w raz z czasem te sceny robią mniej efektu "wow" i np. podczas sceny gdzie Alita "omija" ostrza Grewishki można było ziewnąć.
Ja naprawdę liczyłem na coś przełomowego jeśli chodzi o CGI, liczyłem na to że z każdą walką poprzeczka będzie rosnąć, że naprawdę na końcu dostanę czymś co mnie wciśnie w fotel.
...tak się nie stało. Dostaliśmy to samo.
-------------------------------------------------------------------------------- --------------------------------------------------------------------
Co tu dużo mówić, fabuła nie powala, film mało wierny oryginałowi jeśli chodzi o klimat, nurzące walki.
Obsadę, pomysł z oczami i motorball oceniam na +. Tyle odemnie.
Reszta nie powala.
OK. Ogarniam kwestię. Może spodziewałeś się czegoś innego-bliższego oryginałówi...Czegoś, jak piszesz "wow", czegoś "powalającego".
Ale tak się nie stało. Film Cię zawiódł i czujesz niedosyt, rozumiem to. Ja to samo czułem po obejrzeniu "Assassina", "Tomb Raidera" czy "Resident Evil" Grałem we wszystkie części tych serii (początek to lata 90-te ;-) i filmy uważam za totalną że żenadę i nieporozumienie. Ale to nie znaczy, że były one słabe. Nie trzymały się oryginału bo reżyser realizował własną wizję, co doprowadzało mnie do apopleksji. Ale taka jego praca i prawo-robił to w końcu dla pieniędzy. Ciebie "Alita" nie powaliła na kolana bo gdybyś zakrzyknął w kinie "wow!" to musiałbyś wystawić ocenę 9/10 lub wyższą. A ja uznałem ten film za dobry i wystawiam 7/10, co jest poniekąd moim subiektywnym poczuciem i mam do tego prawo. A tak na marginesie i z ciekawosci jednocześnie: który film powalił Cię na kolana, bądź przy którym zakrzynąłeś "wow!" w czasie projekcji. Masz w swoich ocenach 9-tki bądź 10-tki?
Właśnie w tym problem. Ja bym chciał żeby reżyser realizował własną wizję, tymczasem film wygląda jak każdy blockbuster (tak jak pisałem, transformersy), skrojony pod mało wymagającego widza (w domyśle Amerykanina), co podkreśliłem w tytule. W filmie czuć mocnego Camerona (który był producentem) i prawie zero Rodrigueza.
Moja teoria to: Rodriguez miał plan zainspirowany mangą, namówił Camerona żeby wyłożył kasę. Cameron w połowie produkcji się obudził i zaczął wtykać palce. Finalnie skroił film tak by był kasowym blockbusterem a nie Gunnm'em.
Rodriguez po prostu takich filmów nie robi, natomiast po Avatarze w Cameronie obudził się instynkt słabego scenariusza i dennej fabuły.
-------------------------------------------------------------------------------- -------------------------------------
Dałem 5 a nie 7 jak ty, bo nie uważam ten film za dobry, a czemu nie uważam?
Bo jest co najwyżej średni. Główna bohaterka to Mary Sue, fabuła to cyborgowe love story, przesyt walkami, po czasie robią się denne. Ten film nie ma nic do zaoferowania poza kilkoma scenami w CGI.
I tu nie chodzi o to że film nie był taki jaki myślałem że będzie. Jest wiele filmów które były inne niż się spodziewałem, a jednak pozytywnie mnie zaskoczyły. Tu chodzi o to że ten film to jedynie wydmuszka. Nie posiada nic fajnego, po za ciekawym użyciem CGI do powiększenia oczu....
Ten film to nic, wydmuszka, pare migających światełek tu i ówdzie. I nie, nie każdy film CGI jest na to skazany. To nie jest tak że jak w filmie jest dużo CGI to film musi być denny, tutaj zabrakło moim zdaniem woli, ponieważ RR i Cameron to utalentowani filmowcy i nie wierzę że nie potrafili z tego nic więcej wykrzesać. Allbo poszli na łatwiznę, albo zwyciężyły dochody z kin.
-------------------------------------------------------------------------------- -----------------------------------------
Jeżeli interesują cię moje 9'tki i 10'tki zapraszam na profil. Polecam każdą 9 i 10 jaką tam znajdziesz.
Z pierwszych które teraz tam widzę:
- Split - Oryginalny, bardzo ciekawa fabuła, świetne postacie i rola McAvoy'a. Ciekawe zakończenie, bardzo lubię klimat tego filmu.
- Księżniczka Mononoke - Przepiękna opowieść z przepiękną muzyką i moim ulubionym stylem animacji (bardzo surowym w odróżnieniu do dzisiejszych czasów.... ehh te lata 90). Można by żec klasyka gatunku.
-Trzy Billboardy... Genialny scenariusz i fabuła. Główna i drugoplanowa rola, obie świetnie zagrane, szczególnie Dixon. Mój osobisty laureat za najlepszy film 2017.
A Ty wciąż z tym "Gunnm'em"! A gdyby to był scenariusz oryginalny, to " Alita" bardziej przypadłaby Ci do gustu? Zapomnij o anime i rzuć na to świeżym okiem. A co ja mam powiedzieć kiedy z moich ulubionych gier jak "Resident evil" czy "Tomb raider" zrobiono ekranizacje, które w moim mniemaniu wołają o pomstę do nieba!? To już nie są wydmuszki, jak Ty to określasz, tylko totalne wywrócenie wszystkiego do góry nogami. W RE tylko imiona niektórych bohaterów są zbieżne z oryginałem a główna bohaterka Alice grana przez Milę Yovovich to postać kompletnie wyssana z palca. W TR trochę lepiej ale bez fajerwerków: wymieszane fabuły z dwóch poprzednich gier tworzą kompletny misz-masz, który kupy się nie trzyma. Jeśli chodzi o Twoich faworytów to również przyznaję Ci rację: bardzo dobre filmy a "Księżniczkę Mononoke" widziałem chyba z 5 razy (każdemu z tych 3 obrazów wystawiłem 8/10).
''Po prostu akcyjniak s-f jakich wiele u innych producentów (DC Comics, Marvel itp.'' -Tutaj muszę się z tobą zgodzić niestety właśnie jest to największy minus tej produkcji, powstał kolejny przeciętny/średni blockbuster uważam tym bardziej szkoda bo historia miała większy potencjał ):
Co ty za kłamstwa opowiadasz? W filmie aż roiło się od scen z walkami, ile ty byś ich chciał, żeby połowę filmu walczyli? No bez przesady, to nie Dragon Ball, że jedna walka zajmowała 5 odcinków. Jeżeli ktoś oglądał mangę, to pozytywnie się zaskoczy, bo fabuła w tym filmie jest bardziej rozwinięta od tej w mandze, mamy chociażby przeszłość Ality. I kilka dodatkowych wątków. Moim zdaniem fabuła była bardzo dobrze skrojona, lepiej niż w animacji. Ciekawsza.
Jakie pół gadziny gadania? Zanim doszło do pierwszej walki, to parę rzeczy jeszcze się wydarzyło, parę ciekawych, zresztą czy to tak długo, 30 minut do pierwszej walki? Jeżeli patrzysz się przez pryzmat walk na jakość flimu, to nic dziwnego, że ten film dla ciebie był słaby, chciałbyś, żeby od pierwszych minut się naparzali? Jeszcze raz, to nie dragon ball.
Wydaje mi się, że nie oglądałeś animacji, bo skoro wg ciebie w filmie nic się nie dzieje, to daję głowę, że na animacji byś usnął, bo tam jest jeszcze mniej pokazane, akcja toczy się jeszcze wolniej. Jest mniej walk - to przede wszystkim. I jeśli chodzi o film, to nie, nie wszystkie walki w trailerze zostały pokazane, na fimlie jest ich więcej, więc nie masz racji, a niepotrzebnie też wprowadzasz innych w błąd.
Ten twój schemat kupy się nie trzyma, na filmie jeden wątek przeplata się z drugim, i znowu - po co piszesz nieprawdę, walki były spektakularne, szczególnie jedna, w scenie wyścigu, albo przespałeś cześć filmu albo masz problemy z liczeniem.
Moim zdaniem film jest świetny.
Jeżeli ktoś nastawia się na kino czysto rozrywkowe - bo tym właśnie jest ten film, to nie powinien się zawieść, absolutnie, jeżeli zaś ktoś oczekuje niewiadomo czego, to nic go w tym filmie nie zadowoli, tak jak ciebie.
Masz zupełną rację. Dwie sceny (generalnie walk bo poklepywanie po plecach to nie było) miały miejsce na torze motorball. Alita pierwszy raz w roli widza a za drugim zawodnika były dość długie i w pełni (przynajmniej mnie) satysfakcjonujące. I było tych wszystkich walk naprawdę sporo. Gdyby nie bylo między nimi przerywników fabularnych, to film zamieniłby się w grę komputerową typu FPS gdzie nadrzędnym hasłem jest "search and destroy" a tutaj i jakiś romansik został wpleciony i rodzinne powikłania dorosłych, slowem - samo życie. Nawet w "Wejściu smoka" Bruce Lee miał chwile przerw bo przecież nie każdy idzie do kina na nieustającą młuckę.
Przeciez to juz widac bylo na trailerze co to jest.
nie lubie takich filmow. dlatego nie pójdę. rozrywka dla gimnazjum, dzieci badz niewyrośniętych doroslych ;D
Napisała, co wiedziała... Po co piszesz, że nie pójdziesz do kina? Żeby innym zrobić na złość? Z tego czerpiesz siłę i radość życia? Określasz się tym samym jako niedorosła dorosła (o ile, mam nadzieję, skończyłaś 18 lat) bo Twoje problemy nikogo nie interesują. Jeśli oceniasz filmy po trailerach, to w takim razie książki po okładkach a ludzi po ubraniach. Szkoda mi Cię.
Tak, oceniam po trailerach czy chce iść na jakiś fil czy nie. Fajnie masz jak idziesz w ciemno. Może trafisz na bajkę dla dzieci. A ja nie będę marnować swojego czasu i wydawać na film z którego zaraz wyjdę . Nie lubie tego typu filmów i tyle. Wyrażam opinie. Dziękuję za współczucie przyjmuje i współczuję z wzajemnością :) o gustach się nie dyskutuje..