Przeseksualizowana kobieta - na Zachodzie ujmują za to aż 5 gwiazdek. Tych lewackich recenzentów pochrzaniło, atakują kobietę za to, że nie wygląda jak typowy feministyczny wieloryb, tylko że jest szczupła. Dosłownie, na Zachodzie roi się od artykułów typu "dobry film zniszczony przez przeseksualizowaną kobietę". Warsta artystyczna schodzi na dalszy plan, teraz liczy się przekaz polityczny w rozrywce, dziedzinie życia która w zamierzeniu ma nam właśnie zapewnić ucieczkę od szarego, smuntego świata i przede wszystki polityki. Dzisiejsze filmy, seriale, gry, muzyka itd, to dno. Od kiedy to filmy czy reszta ma reprezentować społeczeństwo jakim jest (nikt nie chce szczerze tego widzieć), a nie liczy się warstwa artystyczna, wizja artysty? Dlaczego wszędzie trzeba wpychać politykę? Tu tego nie zrobili i dali białą (jak tak można!), szczupłą (przestępstwo!!!), kobietę.
Przemysł rozrywkowy to dno. Jeśli "krytycy" oceniają coś źle a użytkownicy dobrze, to zaufam tym drugim. Zresztą krytycy nie mają pojęcia, co się podoba normalnym, zwyczajnym ludziom, a ich "dojrzałe, wysublimowane" gusta to taka dziecinada. A dziś niestety dołączają do tego feminizm i politykę więc dla mnie ich oceny są tyle samo warte, co obietnice polityków.
Życzę upadku rozrywki, bo jak niestety wiadomo, by coś mogło się odrodzić, musi najpierw zostać zniszczone. Co gorsza jest zniszczone a zarabia krocie.
Przynajmniej Captain Diversity Marvel spadają notowania co do ilości osób, które chcą zobaczyć tą szmirę, Sama Brie Larson życzy sobie, by jak najmniej białych, hetero mężczyzn oglądało jej film - spełnie jej marzenie. Jeśli Marvel pójdzie drogą sjw, to żegnam.
Za to prawactwo od lat kocha się przecież w feministycznych filmach o "przeseksualizowanych" superbohaterkach lejących jednych facetów po mordzie a innych wybawiających z opresji.
Zdaje się, że ostatni raz widziałem przejawy tej miłości przy okazji Wonder Woman granej przez feministycznego wieloryba Gal Gadot.
Nie udało się obrzydzić filmu pisząc o feministycznej propagandzie to trzeba go pokochać, choć nie na tyle by wystawić ocenę, a przecież jest za co - ta szczupła sylwetka :-)
Niesłychane u postaci z twarzą dziecka wyglądającej na 15lat.
A co do tego deprecjonowania gustu krytyków filmowych to kiedyś słyszałem coś podobnego od miłośnika muzyki Disco Polo w kontekście Fryderyków.
Używał podobnych argumentów i miał w sobie nie mniej tupetu.